czwartek, 27 czerwca 2013

Weryfikacja działań na rzecz kultury ludowej

Schematy myślenia kształtują się zazwyczaj na podstawie nienazwanych sposobów życia- rozrywek, form ubioru, relacji międzyosobowych, zorganizowania czasu i przestrzeni życia, oraz pracy. Światopoglądy są przez ludzi przyswajane za pomocą odpowiednich stylów życia.
            To one decydują o tym, co uznajemy za dobre i sensowne- a uznajemy to, co z tymi schematami i z kształtującą je rzeczywistością zgodne.
W związku z tym, że siła przekazu tkwi w warstwie niewerbalnej (bo ona uprzedza i często generuje werbalną) musimy pilnować, by nie powielać pewnych wzorców kulturowych tych, z którymi się nie zgadzamy, - wzorców zorganizowania przestrzeni domowej,  internetowej, wystroju studia TV, ubiorów, sposobów zachowań, które, co naturalne, też są nośnikami informacji. Musimy tego pilnować bacznie, bo wiele z tych kulturowych, strukturalnych nośników informacji, nośników kategorii światopoglądowych, uznajemy bezwiednie za “obojętne moralnie.
Nie wystarczy jednak unikać, ale trzeba znaleźć alternatywne formy kulturowe. Bo jak nie damy alternatywy, to cokolwiek zapełni  miejsce rytualnie i symbolicznie znaczące. Bo miejsce to nie znosi próżni.
Znamy z historii i praktyki przykłady wpływania na ludzkie sposoby myślenia przez formy kulturowe- mody ubiory, budownictwo mieszkalne…
Człowiek bowiem w sposób naturalny przekuwał swoje przekonania w kształt wszelakich obszarów swego życia. Zanim zostały wyrażone w słowach były bardzo często zawarte bezpośrednio w pozasłownych kulturowych formach i jako takie dały grunt do ich werbalizacji. Norwid nazwałby ten sposób wyrażania sensu „postaciowaniem”. Było tak szczególnie jeśli chodzi o przekonania fundamentalne, ostateczne, najważniejsze - religijne. Odbijało się to w ludowej kulturze, w której wszystkie podstawowe obszary życia- przestrzeń  czas, relacje międzyludzkie, ubiór, praca- były zorganizowane tak, by przypominały co jest najważniejsze, i do czego ta cała doczesność nas prowadzi.
W Europie trudno było usunąć pierwiastek religijny z życia mas, dopóki nie zaczęto ingerować w symbole i zasady przenikające wszystkie sfery życia, dopóki elity nie brały pod uwagę, że słowa to tylko jeden ze sposobów wyrażania treści i wartości. Nie wiem, czy było to świadome działanie, ale rozbijanie religijności, która była tym, co najbardziej różniło ludowość od nieludowości, odbyło się właśnie poprzez  przemianę- organizacji przestrzeni, czasu, pracy, ubioru i relacji międzyludzkich wśród ludu.
Pojawiły się odgórnie projektowane domy i mieszkania, ludzi ściągnięto złudnymi obietnicami do bloków, skuszono ich nie wymagającymi wysiłku szycia ubraniami ze sklepów, oraz zaoferowano im żywność, na której przygotowanie nie musieli „marnować czasu”. Dano im prace w zakładach i fabrykach, i punkt odniesienia w telewizji i w modach. Z czym to się wiązało? Ludzie zaczęli tracić  s a m o w y s t a r c z a l n o ś ć . Przyjmując rzeczy produkowane i projektowane „gdzieś tam”  pozbawili swoje dzieci umiejętności samodzielnego ich przygotowania- budowy domu, wykonywania ubrań, pieczenia chleba, itd… Cały sposób życia zaczęto im „gdzieś u góry” konstruować bez uwzględnienia naszej religii.  Bo utraciliśmy samowystarczalność.
I nawet gdy dzieci nauczyły się pod wpływem tradycjonalizacji tego od nowa, to nie miały przekazanego w ciągłości tradycyjnego trzonu znaczeniowego tych umiejętności i symboli. Bo w zewnętrznie produkowanych stylach życia nie brano pod uwagę religijnego sensu. Dom nie odsyłał więc już swą budową ani do świątyni, ani do Niebios, jak dawniej.  Ubiór nie wyrażał różnic międzypłciowych powiązanych z religijnie uwarunkowaną tajemniczością. Relacje społeczne, nie odsyłały w swej hierarchii do Boga, a chleb powszedni nie odsyłał do Chleba Wiecznego.
A w końcu  ołtarzyki w domach zastąpione zostały przez telewizory, czy komputery. Czy to nie przekaz medialny zdaje się dziś niemal religijnym autorytetem?
A to religijne znaczenie wszystkiego było w kulturach ludowych najważniejsze!
Nie wystarczą wzorki i kolorki na ubraniach żeby mówić o ludowym ubiorze. Nie są one nawet konieczne, bo nie są wyznacznikiem ludowości. Wyznacznikiem tym jest zaś spódnica dla niewiast odpowiednio długa i luźna. Miała ona bowiem wyrażać tajemniczość ciała, w którym powstaje osoba, w którym Bóg stwarza istotę na Swój Obraz i podobieństwo. Gdzie w świecie taki obraz i podobieństwo jeszcze powstaje? Nigdzie. I to miał wyrażać niewieści strój.
Nie wystarczy piec i drewniane ściany w domu. Muszą one jeszcze leżeć w odpowiednim stosunku do najważniejszego miejsca- ołtarzyka, obrazów i stołu czy świętego kąta. Ołtarzyk zaś winien być ulokowany – o ile to możliwe – jak najbliżej  wschodzącego słońca, któreż znowu wyobraża chrześcijańską nadzieję, świt, Zmartwychwstałego Chrystusa. Dom musi być poświęcony, okadzony, musi być to uświęcenie ponawiane przez krzyżyki nad oknami, święte napisy kolędowe, itd., itp…
Nie wystarczy palma, nie wystarczą święcone zioła, czy pokarmy. One są po to, by za ich pomocą się modlić, prosić o uzdrowienia i wszelkie potrzeby: przez okadzanie chorych zwierząt, domu, przez palenie w piecu, by wyprosić u Boga przegonienie złej pogody, itd…
Nie wystarczy praca w polu z pomocą archaicznych narzędzi i zwierząt. W ludowej kulturze obeszło by się bez nich. Nie obeszłoby się zaś bez rozpoczęcia pracy Znakiem Krzyża, nie obeszłoby się bez rytuałów, okadzeń, wkładania gałązek w kształt krzyża za pierwszą bruzdę by przypominały o tym, że jest praca pokutą, która prowadzi ku Wiecznemu Szczęściu.
Nie wystarczy biały śpiew. Niech muzyka ludowa(nie mówię o disco-polowych, popowycyh czy rockowych wypaczeniach) będzie formą modlitwy, przeżywania ważnych wydarzeń.
Nie wystarczy prezentowanie jej na estradzie. Ona jest po to by ją śpiewać razem ze wszystkimi, a nie na scenie. 
Dziś, w oderwaniu od ciągłości przekazu fascynujemy się ludowością, myślimy szczyrze, że kontynuujemy tradycję. Tak naprawdę jednak bierzemy z kultury ludowej to, co drugorzędne, a zapominamy o tym co najistotniejsze.
            W imię stwierdzenia, że „najważniejsze to, co w sercu”, „że nie liczy się forma”..., że religia nie powinna wpływać na nic poza sferą religijną, a raczej przyjmować wpływy mód, "ducha czasu", "nowoczesności", kultura życia codziennego wpoiła nam rezygnację z kształtowania sposobów życia na wzór wyznaczany przez religię wyznawaną. Wymagała natomiast, by to religia przemieniała się wraz z tą kulturą, tracąc nierzadko swą tożsamość.
W związku z tym straciliśmy kontrolę nad treścią Słów Ewangelicznych. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

zapraszam do komentowania