piątek, 12 czerwca 2020

Dobry taniec nie jest zły, czyli rzecz o katolickim metakontekście wobec kontekstów poszczególnych epok

Taniec
Taniec nie jest zły jako taki. Jeżeli przez taniec rozumiemy sekwencję zsynchronizowanych wg pewnych reguł ruchów dopasowanych do muzyki. Tak samo jedzenie nie jest trujące dlatego, że jest jedzeniem. Złe mogą być pewne rodzaje i cechy konkretnych potraw i tańców
Wyjasniam, ponieważ, niektórzy zżymają się czytając ojców Kościoła, którzy po prostu mówią, że tańce są złe. Mówią, ale taki już jest język, że często używamy tego samego słowa w różnych znaczeniach, dokonujemy językowych skrótów. I tak: raz taniec oznacza to, co powyżej opisałem, a innym razem tylko te złe tańce. Nawet u jednego autora. Czy Pan Jezus był politeistą, czy panteistą, kiedy powtórzył: „bogami jestecie”, czy głosił herezje, gdy nazwał Piotra Szatanem?, czy nawoływał do wydłubywania sobie oczu? Proszę więc czytając cytaty, które zaraz się pojawią, brać na to poprawkę i nie interpretować wypowiedzi z innych czasów przez pryzmat współczesnego przejęzykowionego „puryzmu”(swoją droga puryści językowi często zarzucają innym puryzm formalny, jakby język werbalny nie był formą materialną).

środa, 3 czerwca 2020

INFOLATRIA - lekiem asceza informacyjna i pokora intelektualna



FAKTOLATRIA, UNIKI, BŁĘDNE KOŁO i oddziaływanie na emocje.


Próbki zachowań które tutaj opisuję będą pod artykułem. Artykuł i analizy tekstowe pod poniższymi ikonkami z filmami.  Pod tymi ikonkami są podane linki, a pod tymi linkami odnośniki do komentarzy, w których na bieżąco dokonywałem analiz. Proponuję na poczatku zacząć od przeczytania artykułu a filmiki zostawić sobie na później.

tu o błędzie metodycznym podzielanym przez lewicę i prawicę:

https://www.youtube.com/watch?v=TyfoTr6nX5Y

 KONIECZNIE PRZECZYTAJ ZAWARTOSĆ OBRAZKA:



Tu analiza błędów w metodach relacjonowania i oceniania poglądów innych:

 https://www.youtube.com/watch?v=RjNAFF1a37c


https://www.youtube.com/watch?v=J7EtT8ySdhM&lc=Ugy1iKoMiADJ4l4q-kx4AaABAg (proszę zajrzeć do pierwszego wyświetlającego się pod filmem komentarza z całym wątkiem pod nim. Transkrybcja innego filmu w którym Pan Maciej pierwszy raz sformułował swoje zarzuty i historia wymiany zdań m. in. ze mną jest na dole tego postu.)

Tu analiza manipulacji w kontekście wewnątrzprawicowo politycznym: 

https://www.youtube.com/watch?v=VQTfefpGDT0

Tu zaś odpowiedź nie wprost osoby powyżej skrytykowanej w które zastosowała ona metodę "łapej złodzieja": 

https://www.youtube.com/watch?v=z0OTo5wM-ho&lc=Ugxn7Ew1oYaBTUcWveJ4AaABAg (proszę zajrzeć w pierwszy komentarz pod tym linkiem)

Zazwyczaj kiedy komuś ostro zaprzeczam, to dlatego, że w jego twierdzeniach kryje się nieuprawniony osąd wobec drugiego człowieka, czy jego pracy, który może być dla niego krzywdzący. Tak było  w przypadku Pana Karonia( https://www.youtube.com/watch?v=RjNAFF1a37c), Pana Gadowskiego(https://www.youtube.com/watch?v=VQTfefpGDT0 https://www.youtube.com/watch?v=z0OTo5wM-ho&lc=Ugxn7Ew1oYaBTUcWveJ4AaABAg (proszę zajrzeć w pierwszy komentarz pod tym linkiem), Pana Hołowni i teraz tak jest w przypadku Pana Kamińskiego.  Prawda też jest czyimś zdaniem, a protest przeciw oszczerstwom też jest stanowiskiem. Są sytuacje i taka tu miała miejsce, że żaden uczciwy człowiek, również dziennikarz nie może milczeć, no chyba, że ma za nic uczciwość.  Widz nie widzi wszystkiego. Tak się składa, że - osoba, którą mi redakcja dała do rozmowy był Pan, z którym tydzień wcześniej przeprowadziłem ostrą polemikę u niego na kanale. Dowiedziałem się o tym, gdy już przyjechałem do Warszawy, specjalnie w celu przeprowadzenia mojej pierwszej redaktorskiej wprawki. Mogłem oczywiście odmówić, ale żal mi było czasu poświęconego na przyjazd i miałem z tyłu głowy, że wtedy bym stchórzył przez zadaniem pogodzenia sprzecznych ról redaktora, i osoby, która wcześniej z tą osobą ostro polemizowała. Zadanie było o tyle trudne, że redakcja przychylała się łagodnie mówiąc ku stanowisku mojego gościa. Być może moim błędem było, że nie zrezygnowałem. Skłaniam się ku takiej opinii, ale nie jestem jej jeszcze pewien.  Otóż tydzień wcześniej umieściłem pod materiałem Pana Macieja  komentarz w którym przedstawiłem swoje  zdanie.  łagodnie mówiąc polemiczne zdanie. Zostałem postawiony w niezręcznej sytuacji, którą można określić mianem konfliktu ról. Widz tych okoliczności nie znał, a więc mógł odebrać z drugiej strony moją postawę jako wykraczającą poza kompetencje dziennikarza. Podobne postawienie mnie w niezręcznej sytuacji miało miejsce  rok wcześniej, też w Mediach Narodowych w w rozmowie na temat książki Pana Karonia(tu: https://www.youtube.com/watch?v=RISrqaOF8Ro ), którego błędne metody  dziwnym trafem Pan Kamiński wydawał mi się powielać. Zachowanie tych panów, wygląd(włosy dłuższe niż u przeciętnego mężczyzny w tym wieku), kreacja, ma podobne cechy i nie jest to wcale przedmiot krytyki(cechy te same w sobie są korzystne, są elementem medialnego potencjału). Nie jest to też sugestia, że działają oni celowo. Po prostu spośród wielu ludzi podzielających ich błędne metody myślenia takie ich cechy sprawiają, że prezentowana przez nich treść jest w pewien sposób atrakcyjna i dlatego się wybija, albo jako przekonująca i sugestywna ma taki potencjał.  

Dyskusja świeża: 

Pewność i niepewność. Kiedy tak, a kiedy nie?

„Synu mój nie krytykuj(nie marudź, nie zrzędź) to bowiem prowadzi do obmowy. Nie bądź zbyt pewny siebie, ani nieżyczliwy, gdyż tego rodzi się oszczerstwo” Didache – Nauka 12 Apostołów”

 

Pewni siebie mamy być wtedy gdy wypowiadamy i stosujemy prawdy wiary i ogólne zasady. Taka też postawa cechowała zdrowe społeczeństwa, w tym to katolickie przez wieki. Kiedy zwątpienie w te zasady i ich rozmywanie zaczęło przeżerać nasz świat  pojawiła się reakcja, która jak to często bywa widząc to zło, zaczyna sama przez jego pryzmat koślawo rozumieć dobre zasady. I tacy reakcjoniści zaczynają się wypowiadać z taką a nawet większą pewnością jak co do zasad, albo lekkomyślnością jak w opiniach pozytywnych, co do oceny konkretnych przypadków, w których widzą tych zasad łamanie. Otóż to, że co do prawd wiary i ogólnych zasad mają być pewni,  nie znaczy jednak, że mamy być pewni w swych opiniach, że ktoś te oceny łamie. Ale taki przeskok niektórzy poczynili.

Skupili się na pewności siebie, czy też łatwości w wypowiadaniu twierdzeń i  spekulatywnych opinii i przenieśli ją jako rzekome świadectwo i przykład postawy katolickiej na ocenę przypadków. O tym, że taki proces nastąpił świadczy nie tylko nieuprawniona swoboda co do oceny, że ktoś jest modernistą, zdrajcą kolaborantem itd. Świadczy o tym również werbalne deklarowanie że tak właśnie oceniać należy, a kto robi inaczej, ten jest niewiarygodny ,tchórzliwy, itd. Utożsamianie postaw tych, którzy tak sie wypowiadają w towarzyszeniu katolickich tradycyjnych deklaracji, jakby ich zdecydowanie w wydawaniu takich wielopiętrowych osądów świadczyło w sposób oczywisty o tym, że mają rację.

Tymczasem nie Mozę to o tym świadczyć., wszak podobną „pewnością siebie” , mową tak-tak, nie nie”, cechuje się w pewnych zakresach wielu ateistów, muzułmanów, reprezentantów wszelakich światopoglądów i religii. Pośród nich jest wielu ludzi, którzy z taką samą pewnością wypowiadają wzajemnie sprzeczne twierdzenia.

Nawet jednak, jeśli tacy ludzie po zwróceniu im uwagi na ten błąd, przyznają, że wcale tak nie jest, to znaczna ich cześć, dalej nie tyle w deklaracjach, co w praktyce, sama wierzy tym, co takie twierdzenia wypowiadają, a nie tym, którzy realnie argumentują,

Łatwo orzekać, wypowiadać gotowe schematy. Łatwo się też to rozumie i przyjmuje. Analizowanie, które zwiąże się z testowaniem różnych możliwości, a więc z koniecznością odrzucenia części, w tym wielu tych, ku których mieliśmy skłonność boli. Tak. Myślenie boli. – rozwinąć z zeszytu. Jest wysiłkiem, a ten nie jest przyjemny, dlatego wypowiedzi i postawa kogoś , kto sam ten wysiłek podejmuje, pokazuje jego konieczne ścieżki są też nieprzyjemne do słuchania, i większość słuchaczy odruchowo przyjemnie zestaw gotowych, powtarzanych oklepanych tez, przyprawionych nutą ośmieszenia, szydery, czy emocji pozytywnej: zatroskania, itd. Komunikat trudny(a  czasem materia tego trudu wymaga, z przyczyn moralnych- bo np. chodzi o poważne oskarżenie człowieka, czy Aktów Kościoła) jest jak ziarno, zagłuszane przez chwasty łatwiejszych orzeczeń, oskarżeń, tez, które  sprawiają wrażenie wywodu, są wypowiadane pewnie, właśnie dlatego, że są orzekane. Natomiast rzeczowe analizowanie jest wypowiadane niepewnie, niuansowane i słabsze, własnie dlatego, żę jest rzetelne, że nie bierze za dobrą monetę każdej opinii, którą wypowiada ktoś kto wzbudził już zaufanie, szczególnie jeśli ten ktoś OSKARŻA.

Przeskakiwanie z orzeczenia, na orzeczenie – pozory dowodu, zbywanie dowodzeń, zagłuszanie racji oponenta,

Mają zestaw takich orzeczeń: jak nie sobór zły, to posoborowie, jak się udowodni i wątłość tego założenia, to bez odniesienia się to argumentów oponenta,  przeskoczą na jakieś inne orzeczenie, pewne siebie. Niby na inne, ale okaże siężę podstawą jest to, co wcześniej im wykazaną jako błędne.(tak jak z tą pewnością i prostotą wypowiedzi)  Będę ignorować ten sposób wszelkie wykazane błędy i brnąć w zaparte w budowaniu ciągu argumentacji opartej na wypowiadanych z pewnościa siebie, acz gołych orzeczeniach, gołych, a często już podważonych przez oponenta. Oni jednak traktując te podważenia jako nie byłe( na co pozwolą sobie widząc, że widownia z racji na tzw. zawiłość” traktuje je jako trudne, a więc niebyłe i niewiarygodne i też je zignoruje), będą spokojnie i zdecydowanie cudować na tych tezach wywód.

Oponent na taką pewność siebie sobie nie może pozwolić, bo sam ciągle ma wrzucane nowe tezy i uczciwie stara się do nich odnieść, jak się odniesie, to jest wrzucana następna. Jedna strona wrzuca tezy, druga się męczy by je analizować. I oczywiście ta co się męczy wypada gorzej, bo razem z sobą męczy innych, wymaga od nich trudu, a druga, ta pewna siebie i beztrosko zagłuszająca wysili oponenta tryumfuje i przekonuje publikę. 

Gorzej gdy w konflikcie każda ze stron opiera Siena takich gotowych tezach i tak się nimi bez realnej korespondencji przerzucają.

Nie do nas należy odrzucanie soboru? Powie jedna strona? To druga rzuci przykładem papieża heretyka. Paciamamą Całowaniem Koranu przez papieża, Asyżem i Amoris Laetitia. I to mają być rzekomo niezbite dowody. Nie, to jest rzucenie hasłami, które całkowicie ignorują kwestię, którą argumentował oponent.

Pewnym siebie i swobodnym w wyrażaniu opinii można i trzeba być gdy głosi się prawdy wiary. Niektórzy jednak tą pewność traktują jako zaletę samoistną i w każdym przypadku, a jej brak w każdym wypadku jako wadę.

Gdy się głosi prawdy wiary nie trzeba argumentować, choć czasem można,  przy prawdach wiary  trzeba pobudzać emocje i na tym bazować.

Kiedy jednak się z pomocą tych prawd i zasad kogoś oskarża, to już owa pewność siebie może  być wadą, o czym uczył Pan Nasz Jezus Chrystus, gdy w pozornie sprzecznych pouczeniach mówił „nie sądźćie, każdy kto powie swemu bliźniemu, itd.”

 

Opinionizm. „Mam prawo mówić, że on jest taki i taki bo to moja opinia i wrażenie. A Ty nie masz prawa mi tego zabraniać.”

Słyszymy często powyższe zdanie wtedy, gdy upominamy kogoś, że stawia kogoś złym świetle publicznie, czy w mniejszym gronie. Jeszcze mocniej mówią dziennikarze: mam prawo spekulować, snuć domysły roztaczać publicznie podejrzenia na temat danych osób. Taka moja praca. Nie. Dziennikarstwo, tak jak politykę obowiązują te same zasady moralne co każdego człowieka . Jeśli ktoś uważa, że ich łamanie jest dopuszczalnym elementem obowiązku, to tak rozumiane dziennikarstwo jest samo w sobie złe.

Swobodnie wypowiadać możemy opinie nie uderzające w  dobrą reputację nikogo. Kiedy są krytyczne, stawiają kogoś w złym świetle, sam fakt, że takie mamy wrażenie i taka jest nasza opinia nie uprawnia nas do ich wypowiadania, z uwagi na niekorzystne konsekwencje dla dobrego imienia bliźniego. Jeśli jest niekorzystna musimy ją dobrze sprawdzić i udowodnić. Bo łatwo możemy się tu pomylić. A wymaganie, by to oskarżany sie tłumaczył jest złamanie podstawowej zasady domniemania niewinności i prowadzi do absurdu stanowiącego kwintesencję plotkarstwa: Każdemu będzie można wtedy zniszczyć reputację na podstawie własnego wrażenia. W plotkę ludzie uwierzą. Ale gdy ten ktoś będzie próbował się bronić, to już ludzie tego nie usłyszą. Człowiek w OPINII publicznej zostanie odstrzelony.

Niektórzy dziwią się że zarzuca się im wyciąganie czyichś wad i błędów i publiczne analizowanie. Mówią wtedy: „ przecież ktoś tam też analizował. To on może, a ja nie mogę?”

Nie chodzi jednak o to, że nie można krytykować, ale o to, co się krytykuje, co czyni się podstawą do publicznego stawiania bliźniego w złym świetle.

Takie krytykowanie okazuje się koniecznością wtedy, kiedy trzeba kogoś obronić przed konkretnym złem, przed poważnym wprowadzaniem ludzi w błąd, oczernianiem innych, kradzieżą, manipulacją.

I nawet, gdy już to robimy, to krytykujmy tylko konkretną złą rzecz. Pozwalanie sobie na szydzenie i niekonieczne do obronienia skrzywdzonego wyciąganie innych wad tego człowieka, śmieszkowanie na ich temat, jest nieuczciwym wykroczeniem poza konieczną krytykę.

W odpowiedzi na to możesz usłyszeć zarzut stawiania wygórowanych  standardów moralnych.  Jest to zabieg, po którym można takiego kogoś dyskredytować, wytykając mu rozmaite, nie związane ze sprawą wady, błędy i przedstawiać jako przykład niekonsekwencji i obłudy wobec rzekomego świętoszkostwa.

Wielu z nas było w sytuacjach, kiedy próbowano nas wciągnąć w szyderę i nagonkę wobec ludzi, z którymi się w jakichś sprawach nie zgadzaliśmy.

Niestety najłatwiej człowieka zniszczyć w oparciu nie o jego rzeczywiste winy i błędy rzeczywiście krzywdzące innych, ale w oparciu o jakieś drugorzędne przywary, czasem rzeczywiste, czasem zmyślone, a czasem fałszywie wyolbrzymione.

Tak działa niestety mediokracja zwana demokracją w której liczy się opinia większości. A ta opinia większości jest właśnie przez media sterowana. Sterowana tym bardziej, im bardziej ludzie są w tych mediach zanurzeni. Tłum  zazwyczaj sugeruje się opinią uśrednioną, płytką, emocjonalną, prześmiewczą, szyderczą, bo ta lepiej pobudza emocje i zagłusza jak chwast ziarno opinii rzetelnej, i dlatego trudniejszej do przyjęcia. Dlatego korzystanie z tego emocjonalnego narzędzia jest zasadne bardzo rzadko i tylko wtedy, bronimy innych przed czymś niemoralnym, haniebnym, krzywdzącym innych.

Tłumaczenie się: ja mam taką opinię i mogę ją wyrażać to też choroba medializacji. Ci co tak tłumaczą zapominają, że plotka i oszczerstwo najczęściej są opinią. Opinia może być więc zła. Samo więc posiadanie opinii nie uprawnia do jej swobodnego wyrażania. Ta opinia, powtarzam może być zła.

Czasem opinia delikatnie ośmieszająca jest gorsza niż ta agresywna. Bo agresywną ludzie od razu wyłapują. A rozłożone w czasie drobne przytyczki, szyderki, ludzie bardzo lubią i tak krok po kroku zabijają dobre imię człowieka.

Przykład. Samo mówienie "to są fakty" bez dowodu nie jest wcale powodem do podważania dobrego imienia. Powodem byłoby, gdyby ktoś mówiąc "to są fakty" oczerniał poszkodowanego. Gdy  ktoś jednak sam jest w mniejszości i broni poszkodowaną mniejszość, a zdarzy mu się w  ferworze przesadzić, to należy mu to powiedzieć, ale z szacunkiem i bez szydery. I jeśli on sam zachowuje się w opinii społecznej ośmieszająco, to niekoniecznie świadczy o nim, ale np. o tej społecznej "opinii", która ma zaburzoną hierarchię ocen. Ten proces miał miejsce w poszczególnych środowiskach prawicowych na prawo od partii rządzącej, w organizacjach społecznych i politycznych i po kolei w kolejnych mediach.

Podobne zarzuty słyszałem gdy ktoś zaczynał wyciągać prywatne smsy, wiadomości i treści rozmów twierdzić, że niby tam cos strasznego jest: zaprzeczanie sobie, wymuszanie, pretensje. Podobnie gdy ktoś ogłasza, że wie coś strasznego, że widział, ale później ujawni. I zanim ujawni wszyscy wiedza, że to coś strasznego. Późni ej zapomina ujawniać, a w ludziach pozostało uprzedzenie do osoby, która została uznana za tego strasznego, o kim się zaraz wszystkiego dowiemy. Nie dowiedzieli się ale tak jak by się dowiedzieli.

Dlatego jeśli się mówi a, to trzeba powiedzieć b. Zamiast ogłaszać, że się coś ujawni, trzeba to od razu ujawnić, albo milczeć. A wtedy trzeba ujawnić, gdy to konieczne, by ludzi przestrzec, a nie budować owo erystyczne, medialne napięcie.  Bo ono jest formą, która zastępuje i imituje treść. I jako taka jest ona wprowadzająca w błąd.

Przeciekawe, że zdarzało się, iż Ci którym  to wytknąłem później  byli tak samo atakowani przez innych i gdy broniłem tym razem tych, którym wcześniej to wytknąłem  to i ja usłyszałem, że w rozmowie prywatnej mówiłem cos innego niż publicznie. I ten, kto mi to zarzucał zrobił jeszcze gorzej, niż ten, któremu wcześniej to zarzucałem. Zarzucał mi publicznie coś, co rzekomo powiedziałem prywatnie. Publika oczywiście nie ma tego jak zweryfikować, i zazwyczaj, nawet jeśli do końca nie dowierza, to nabiera do mnie stałego podejrzenia.

Dlatego właśnie jestem przeciwny przenoszeniu rozmów prywatnych w sprawy publiczne. I dlatego o tamtej, co on mi zarzucał, nie chciałem mówić publicznie, bo dotyczyła spraw niepublicznych, związanych z konkretnymi ludźmi, którzy wcale nie musieli chcieć tego wyjawiać. Związana była Az takimi niuansami, żę szerokiemu gronu trudno będzie je wszystkie nakreślić, żadna z osób zaangażowanych w sprawę nie ma pełnej wiedzy. Stąd publika, dowiadując się o sprawie publicznie może wyrobić sobie fałszywe opinie i błędne oskarżenia wobec danych osób.

Słyszałem więc że usprawiedliwiam draństwo w jednym miejscu i się tego wypieram w innym. Tymczasem taki zarzut jest unikiem i błędnym kołem wszak  właśnie to, czy to, co usprawiedliwia jest draństwem, czy nie stanowi przedmiot sporu. JA uważam że draństwem nie jest, oponent uważa, zę jet. Ale on mi zarzuca hipokryzję ignorując fakt, że ja ani wtedy ani teraz wcale tego, tak jak on za draństwo nie uważam .A on zarzuca mi jakbym gdzieś prywatnie uważał, a teraz nie uważam, czym projektuje mi  własny, niezgodny z moim pogląd na sytuację i na tej podstawie zarzuca mi fałszywość. 

Nie dajmy się wciągnąć w retorykę nienawiści wobec Ukraińców.

Nie dajmy się wzajemnie napuścić na tych Ukraińców, Rosjan, czy Polaków, którzy po prostu powtarzają propagandowe tezy swoich telewizji i władz. Wszyscy się mylą, ale nie mają kompetencji, by je zweryfikować.  

Nie dajmy się skłócić. Bądźmy również wyrozumiali wobec tych ludzi, którzy dali się wciągnąć w narrację amerykańską, ale i wobec tych, co w przekorze ulegli narracji rosyjskiej. Oni sami tego nie wymyślili. Oni są tylko ofiarami skomplikowanej medialnej operacji społeczno-psychologicznej. Traktujmy ich jak kogoś kogo trzeba uchronić .nie jak wrogów. 

Wiedzą Państwo jak ośmieszyć prawdę? 

1)Pozwolić ją wygłaszać ludziom skompromitowanym. 

Albo 

2)skompromitować tych, którzy ją już mówią. 

To drugie odbywa się poprzez odwołanie do 1 i demagogiczny argument: skoro to mówią Ci skompromitowani, to już tamo to kompromituje te twierdzenia

Jak odbywa się ta kompromitacja? Poprzez 

1) ośmieszenie

2) skojarzenie z diabłem zastępczym obecnego etapu.

3) prosty, emocjonalny, wręcz bajkowy podział świat an a dobrych i złych. I rolę złego gra jeden, np. Hitler, czy Putin, a rolę dobrego, reszta. Nawet jeśli źli i dobrzy współpracują, albo tych złych i dobrych jest więcej. I tak sprawa załatwiona. Jeśli ktoś mówi nam rzeczy niewygodne, to skupmy się na tezach, które on wyraża podobnie jak ten zły, np. Putin. 

Ludzie już nie zauważą, że nawet jeśli ktoś jest zły, to w swej propagandzie może wykorzystywać wiele, a nawet większość tez słusznych.

A więc ci co mówią prawdę są skazani na mówienie choć w części tego, co ów zły(mniemany, bądź rzeczywisty)

Teraz temu złemu pozwala się mówić prawdę, żeby ją ośmieszył.

Opisywane tutaj mechanizmy zarządzania przez dzielenie są narzędziem nie tylko wielkiej polityki na skalę światową ,ale i rozbijania małych grupek, konkurencji biznesowych i politycznych szczególnie w lokalnych, rodzących się społecznościach. Radzę tym z Państwa, którzy próbowali działać patriotycznie i politycznie na prawicy przyjrzeć się nasilonym w ostatnich latach (pandemia, wojna, wybory) konfliktom w waszych stowarzyszeniach i fundacjach nieformalnych grupach działań. Czy nie byliście silnie nastawianie przeciwko komuś, czy nie wyciągano usilnie ich wad z przeszłości, czy to, co przedstawiano jako wielka zbrodnia, nie okazało się z perspektywy wyolbrzymioną i wykorzystaną do skłócenia w istocie drugorzędną dla sprawy wadą, zaniedbaniem, a nawet czymś co od tej osoby w małym stopniu zależało? Czy wbrew deklaracjom o zgodzie i apolityczności, nie prowadził w praktyce do rozbijania i działania stricte politycznego, tyle, że w sensie negatywnym: wymierzonego w rozbijanie konkretnych politycznych formacji?

Proszę zwrócić uwagę na to, że  zazwyczaj  mocne" informacje o rzekomych siewcach ruskiej narracji, polegają na tym, że w nagłówku jest poważne ostrzeżenie, że poniżej ma miejsce niebezpieczna narracja prorosyjska. Większość ludzi nie czyta, nie sprawdza, czy ta prorosyjskość, proputinowskość rzeczywiście tam jest, tylko wierzy nagłówkowi. A nawet jeśli czyta,  to już przez tytułowe uprzedzenie tą proputinowskość widzi w sposób naciągany i tam gdzie jej nie ma. I tak plotka idzie w świat, kłamstwo powtarzane sto razy zaczyna być uznawane za oczywistą prawdę, ludzie obrzuceni etykietą ruskich troli są w sposób oczywisty jako tacy traktowani.

To nie jest wojna ani ich, ani Polaków. Ci, którzy głoszą się ich obrońcami tak naprawdę zagrzewając ich do walki, ogłaszając, że wojna już prawie wygrana, trzeba tylko dosłać broń i walczyć czynią ich mięsem armatnim w potyczce między między mocarstwami.

Kto więc jest stroną tej wojny?

Ani to Polacy, ani Ukraińcy, ani Rosjanie. Lud jest tylko narzędziem realnych stron konfliktu.

Jeśli uznamy, że Putin jest takim diabłem zastępczym obecnego etapu, to powinniśmy również brać pod uwagę, że gdy dostarczymy broń zacznie walić rakietami na oślep, nie mając nic do stracenia. 

2) teza, że musimy wysłać broń, bo inaczej Putin nas zaatakuje jest postawiona i wymuszana na każdym, kto się z nią nie zgadza poprzez szantaż społeczny i etykietyzację. (Dokładnie tak samo działał mechanizm wmawiania nam, że kto się nie zaszczepi i nie ubierze masek będzie winny śmierci babci, ignorujący fakt, że może byc na odwrót, że to tworzenie tej paniki, zmuszania do szczepień i obostrzeń przyczyni sie do znaczącego paraliżu służby zdrowia i życia społecznego, a przez to powiększy z odroczeniem śmiertelność. ) 

Otóż skoro nie wiem, czy tak jest, to nie muszę się z nią zgadzać, nawet, jeśli nie mam racji, wszak istnieje możliwość i obawa, że jest przeciwnie a więc że właśnie dozbrajając Ukrainę potęgujemy skalę ofiar Wojny nie tylko na Ukrainie, ale i w Polsce. 

Samo istnienie takiej możliwości, skłąnia nas do koniecznego wniosku, że jedyną opcją jest rozpoczynanie od rozmów, negocjacji, nawet kosztem zmiany granic i realizacji postulatów. Odmowa rozmów przy tych założeniach sprawi przecież, żę Putin zwiększy swoje roszczenia i jak wcześniej nie żądał terytoriów, tak teraz może zacząć ich żądać.

Władze jednych i drugich państwa mają obowiązek bronić swoich obywateli, a nie koncepcji międzynarodowych i granic państw za wszelką cenę.

Jeśli ważniejsze staje się bronienie obecnych granic i ładu międzynarodowego niż życie tych, którzy przez to bronienie zginą, to mamy do czynienia z kultem państwa, traktującym koncepcje polityczne jako ważniejsze niż życie ludzi, jako coś, za co warto życie ludzi złożyć w ofierze. 

Wszelkie tłumaczenia, że ludzie chcą  się bronić są mrzonką, wszak jedni chcą inni nie chcą, a  i jedni i drudzy deklarują to, co im wmówiła jedna bądź druga propaganda. Przedmiotem sporu jest zas treść tej propagandy, a więc nie może być ona argumentem, bo wtedy staje się błędnym kołem w rozumowaniu, a więc manipulacją.

To ten, kto mnie chce zmuszać i zaszantażować, bym tą tezę przyjął ma mi to udowodnić. A on mi to tylko ordynarnie oznajmia, jak prawdę objawioną.

Jest to teza absurdalna, ponieważ w żaden sposób nie falsyfikuje możliwości, że, jeśli doślemy broń tym bardziej może nas zaatakować np. bronią dalekiego zasięgu. Jeśli Lwów nie jest dla niego problemem, to i Warszawa, czy Kraków nim nie są. 

Po wciągnięciu Białorusi  w swoją strefę wpływów ma ponadto możliwość działania z jej terenów bezpośrednio przy naszej granicy przedłużonej o rosyjski Obwód Kaliningradzki i obszar Bałtyku.

Oni tak powtarzają, bo tak im w telewizjach powiedzieli Ci, którzy w tej wojnie uczynili ich mięsem armatnim, a prowadza swoją grę o panowanie w świecie. 

Już 7 marca mówiłem, że gadanie Zełeńskiego jest być może emocjonalnie dla niego, w istocie wsadzonego w politykę zrozumiałe, ale ma odwrotne skutki: powoduje przedłużanie konfliktu, a więc pożogę, zniszczenie   życia ludzi. Jest jak machanie rękami przez tonącego: utopi nie tylko siebie ale i tego, kto mu chce pomóc. Przypomina to samospełniającą się przepowiednię strażaka podpalacza, który mówi, że koniecznie musimy razem z nim "gasić las" tym ,co nam on podaje w wiadrach i cysternach. A gdy ktoś mnie chce, zauważając, że tam jest benzyna, którą jeszcze bardziej pozar rozniecamy, to ogłasza siego perfidnym podpalaczem. 

Dlatego trzeba było już na początku nakłaniać Zełeńskiego do kompromisów, do realizacji porozumień Mińskich. Nie wolno traktować wojny jak gry w piłę, czy szachy .Tu giną ludzie, którzy nawet do końca nie wiedzą, albo nie są zgodni po czyjej chcą być stronie. 

Pieniądze z podatków są na obronność sądy, itd. Nasza broń jest do bronienia naszego kraju a nie chorych władz Ukrainy gloryfikujących Banderę i szkodzących tym samym owym biednym Ukraińcom.

To, że ludzie zioną nienawiścią do Ukraińców, również tych niewinnych, to efekt pobłażania dla Banderyzmu władz Ukrainy, nieroztropnej pomocy za pomocą pieniędzy zagrabionych Polakom w podatkach. Nie wolno pomagać za cudze, a tym jest system socjalnych pomocy państwowych. To jest pomaganie za kradzione. taka polityka władz naszego państwa i władz Ukrainy to właśnie głóny generator owego podziału między Polakami i Ukraińcami. Zatrzymanie tej Ukrainizacji Polski, jest najlepszym sposobem by Ukraińcom pomóc i żyć w zgodzie. Ale niestety władze działają tak, jakby na rękę był ów konflikt i społeczne napięcie.

Pewien korespondent wojenny reprezentujący stanowisko wspierające dozbrajanie Ukrainy kilkanaście razy zarzucał mi że kłamię, manipuluję i nie umiem czytać ze zrozumieniem, bo rzekomo fałszywie podałem opinię wolontariuszy - że ludzie narażają wolontariuszy i wojsko Ukraińskie przez odmowę przyjęcia ich pomocy w ewakuacji czekają na "ruski mir" i narażąja ich życie - jako jego opinię.

Dla mojej uwagi jednak, co on tym uporczywym oskarżaniem mnie zagłuszył, nie było istotne czyja to opinia, ale c oz niej wynika. Otóż skoro ludzie sami nie chcę pomocy wolontariuszy i wojska to znaczy, zę nie chcą ginąć za obronę granic Ukrainy, do których niekoniecznie są przekonanie, czy zgodni, ale przede wszystkim chcą żyć, niezależnie czy pod jednym czy pod drugim butem. Właśnie to potwierdza tylko że żadni politycy i wojsko nie mają prawa tych ludzi zmuszać do oddawania swojego życia i mienia w ofierze, za obecne granice Ukrainy i międzynarodowe koncepcje.

Wladze nie mają prawwa by wymagać od ludzi takiej ofiary dlatego mają obowiązek za wszelką cenę ochronić ich życie i mienie. Po to są władze. Jeśli robią inaczej, to stają się mafią.

Idąc tokiem rozumowania jego zarzutu tym bardziej można było mi zarzucić kłamstwo i manipulację, gdybym te zdania uznał za opinię wolontariuszy. Tym samym zagłuszył istotę sprawy i w istocie nie odpowiedział, czy on tą opinię podziela, czy nie, i zamazał w opinii jego czytelników powyżej przedstawioną istotę mojej uwagi. Za pomocą oburzenia i emocjonalnego ataku. Najlepszą obroną jest atak.

Dodatkowo zarzucał mi, że nie umiem czytać ze zrozumieniem, wszak widzę rzekomo w jego wpisie, coś czego tam nie ma. No tego tam nie ma, i to oczywiste, bo mój komentarz nie polegał na tym, że streszczam jego komentarz, ale na tym, że w podanej przez niego wersji wydarzeń widziałem właśnie takie wnioski, których on nie wyciągnął a więc właśnie dlatego, że on ich nie podał, podałem je ja. To że były to wnioski przeciwne pretensjom do ludności zawartym w komentarzu to już kolejna sprawa. On tym obalaniem chochoła, czyli polemizowaniem z moim komentarzem jakby był parafrazą, podczas gdy w istocie był moim komentarzem zagłuszył po raz wtóry istotę sprawy. I niestety zyskał w tym poklask. A moje odpowiedzi i sprostowania j w tym wszystkim zniknęły. NAwet ja zapomniałem na chwilę o czym na początku mówiłem.


Diabeł zastępczy – Putin, Hitler, itp.

Owo opieranie się na opinii i wrażeniu często jest połączone z metodą społecznego diabła zastępczego, np. w trakcie ataku Rosji na Ukrainę, ci którzy pokazują inny niż najpowszechniejszy obraz sprawy są od razu sprowadzani do roli ruskich trolii, szerzycieli putinowskiej narracji.

Jedynym wytłumaczeniem jest: „bo to przypomina narrację Putina”, „bo tak uważam”, „tak mi się wydaje”.  I to ma wystarczyć, by wrzucić człowieka do tego worka na śmieci.

Dzieje się to w ramach wręcz terrorystycznie narzuconej społeczeństwu fałszywej alternatywy: Putin – diabeł USA NATO- jedyna słuszna opcja. W Rosji jest to samo, tylko odwrotnie wartościowane

Zilustruję to następującym zdarzeniem. Jeden ze znajomych po moim komentarzu w istocie sprowadzającym się do wyrażenia powyższej myśli i wezwania, byśmy nie dali się skłócić z Ukraińcami odpowiedział mi: „No to od razu oddajmy się w strefę wpływów Putina” Pozostawiając na boku burzliwą dyskusję po tym komentarzu przytoczę tylko słowa stronnika Putina, które zresztą temu znajomemu później przytoczyłem:  "Skrytykował go szef Czeczenii Ramzan Kadyrow, który uznał to za gotowość do "przegrania wojny z góry". "Niech od razu podda się Polakom, a nie prowadzi rozmów proeuropejskich, podważających autorytet armii rosyjskiej i całego państwa" – napisał Kadyrow na swoim kanale w Telegramie":  https://dorzeczy.pl/swiat/402979/kadyrow-krytykuje-rosyjskiego-generala-za-slowa-o-polsce.html

Obie strony, jak w przypadku powierzchownych konfliktów duopoli partyjnych i innych fałszywych alternatyw zwalczają tych, którzy wskazują ich wspólny błąd. To samo stanowisko jest w Rosji oskarżane o wspieranie Zachodniej propagandy, a na Zachodzie: Putinowskiej. Obie bowiem propagandy bazują na częściowych prawdach .Obie mówią, że nie chcą wojny, obie mówią, że jednak to, co robią jest konieczne. Ale każda z tych stron, zarzuca komuś wytykającemu błędy ich obu, że reprezentuje tą drugą, bo powtarza akurat to, w czym ta propaganda ma rację, pokazując jednocześnie, że z tego wynika iż się w konkluzjach myli. TO jest ordynarne wyrywanie tylko fragmentu stanowiska i hipokryzja ignorująca, ze Ci co oskarżają też w wielu sprawach mówią to samo, co Putin.

Tak jak w przypadku pandemii, tak w sprawie wojny na Ukrainie mamy do czynienia z najbardziej agresywnymi i prymitywnymi przykładami socjocenzury przez wzbudzenie najbardziej negatywnych emocji za pomocą szydery, ośmieszenia, skojarzenia z „diabłem zastępczym etapu: np. Hitlerem, Putinem, „antyszczepionkowcami”, „folarzami” i „płaskoziemcami”.

W efekcie wydaje się ludziom, że ktoś jest skompromitowany bo wypowiada tezy, które są w mediach i w powszechnym obiegu uznane bez żadnego dowodu(ludzie wolą gołe orzeczenia, dowody ignorują, bo wymagają wysiłku) za narrację Putina.

Metodę tą skutecznie wykorzystują przedstawiciele władz, partie polityczne, wzajemnie oskarżając się oskarżeniami o Putinizm. Wystarczy wysłać komunikat: Ci, którzy  wątpią w zasadność militarnego wsparcia, którzy nawołująco rozmów,  CI, którzy pokazują negatywne przypadki szczepień, powtarzają narrację Rosji rozsiewaną przez kremlowskich agentów wpływu.

Wystarczy.

Taki komunikat na poziomie emocjonalnym dyskredytuje całą grupę ludzi. Nie trzeba już żadnych argumentów. Ludzie będą ten komunikat, zanim przeprowadzą rozumowanie klasyfikować jako szuria, propaganda Putina, co odetnie u nich racjonalny osąd. Jeśli będą rozumować, to będą ewentualnie próbować uzasadnić ów przesąd, tą z góry przyjętą tezę.

To oczywiście rodzi efekt reakcji, coś co nazywam efektem Barabasza: w Odpowiedzi pojawi sie grupa, która widząc niegodziwość takiej metody w odruchu obronnym zacznie chwalić Putina i powtarzać tym razem już na prawdę jego narrację.

Nie wiemy, czy  ostentacyjne uczestniczenie w wojnie nas uchroni bardziej niż ściągnie na nas niebezpieczeństwo, dlatego należy tego zaniechać i wszystkimi siłami, skłaniać władze do rozmów. Jak najszybciej. Uparte unikanie rozmów przyczynia się tylko do większych tragedii, do większych obszarów zniszczenia. Ktoś powie: „Wierzysz, że Putin by wtedy nie zaatakował? Nie, to ty wierzysz, że Putin i tak by zaatakował. A ja nie wiem i nikt z nas nie wie, i dlatego był obowiązek siadania do rozmów, realizacji porozumień Mińskich, a nawet stworzenia Autonomicznych republik Ługańskiej i Donieckiej,. Byleby tylko zakończyć tragedię ,ludzi, wzajemne skłócanie Rosjan, Ukraińców, Polaków, Rosjan, którzy na tej Ukrainie sie urodzili ,znikąd nie przyjechali. I od wielu lat są przedmiotem dyskryminacji, która rozlewa się i do nas, jakby odpowiadali za politykę swoich władz.

I tak, jak trudno winić Ukraińców, Polaków, za to, zę powtarzają legendę, Bandery, czy Piłsudskiego, tak trudno winić Rosjan, że wierzą w propagandę własnego kraju. Każda z tych grup żyje w swoich bańkach i jedyne co można zrobić, to je rozbijać, ale nie jeszcze bardziej emocjonalnie skłócać.

Wszystkie te etatystyczne tradycje są chorą pozostałością dawnego etapu rewolucji, który stawiał państwo w miejscu religii, w miejscu czegoś na czego ołtarzu warto składać życie ludzi bez ich pytania.

Życie ludzi nie może być zakładnikiem takich, czy innych koncepcji nt. granic i stref wpływów czy to Władz Rosji, czy Ukrainy, czy NATO i czy USA.

Wbrew szantażom moralnym i agresywnej prowojennej propagandzie ludzie nie wiedza, czy lepiej pod wpływem Rosji, czy NATO. Ludzie panicznie boją się jednego, bądź drugiego ośrodka imperialnego dopiero pod wpływem intensywnej, agresywnej indoktrynacji.

Skąd wiemy, że to dozbrajanie Ukrainy, medialne podtrzymywanie narracji sprowadzającej Rosjan i Rosji do miana podludzi nie jest właśnie działaniem strażaka podpalacza, który wywołuje wieszczony wcześniej problem, żeby go bohatersko gasić? Czy Ci, których do tego gaszenia wzywa, obiecując żę są bohaterami, ogłaszając, że obronią Europę przed pożarem, że mają taki obowiązek nie stają się przez to jego ofiarami a jednocześnie nieświadomymi podpalaczami?

To jest analogiczna metoda faktów dokonanych, i samospełniających się przepowiedni, co w przypadku kowida.

Gdy tylko powiesz cos zaprzeczającego powszechnej narracji zniszczą Cie prostym chwytem: z oburzeniem ogłoszą, że Twoje tezy to ruska propaganda specjalnie rozsiewana w mediach przez agentów. Oczywiście tego nie udowodnią, ale jednym gołym orzeczeniem, na poziomie emocjonalnym zagłusza Twoje argumenty. Zignorują fakt, że każda propaganda posługuje się prawdziwymi elementami. Nierzetelnie wiec jest odrzucać pewne tezy tylko dlatego, ze cos podobnego mówią Amerykanie, czy Rosjanie. Może się bowiem okazać, ze mówią coś podobnego ale w istocie innego. A może być tak, ze zarówno to, co mówią Amerykanie o władzach Rosji, jak i Rosjanie o "Zachodzie" jest w dużej mierze prawdą. I nie rozstrzygam teraz co nia jest. Pokazuję tylko, dlaczego takie "oficjalne alerty" przestrzegające przed stwierdzeniami charakterystycznymi dla rosyjskiej narracji są manipulacjami. Trzeba przypominać, że taka forma pomocy, zarówno socjalnej jak i militarnej szkodzi cały czas zarówno Polakom, jak i Ukraińcom. Podkręca animozje, rodzi frustracje tych, co całe życie płacą podatki, ale nie mogą liczyć na proste świadczenie, rodzi to frustrację, tych Ukraińców którzy w Polsce pracują tu od lat, płacą podatki, ale takiej pomocy nie mają. jest to bardzo szkodliwy proces skłócania Ukrainców z Ukraińcami, z Polakami. Ta Ukrainizacja Polski szkodzi Ukraińcom, Polakom. Politycy się biją a cierpią niewinni ludzie. Zniszczyli Ukraińcom Kraj, mamili ich szybką wygraną. Tymczasem obowiązkiem władzy jest chronić życie obywateli. Nawet kosztem zmiany granic. A wielu obywateli Ukrainy chciało współpracować z Rosją, mieć swoje niezależne republiki. To Ukraina przyszła do nich decyzją wielkich głów z dalekich krajów. Napaść na Ukrainę była Wielkim Złem, głupio tłumaczonym obrona przed nazistami Ukraińskimi, czy Ameryką. Przeciez Putin wiedzial, ze oprócz nacjonalistów i władz ucierpią przede wszystkim zwykli ludzie. Władze Ukrainy tez to wiedziały, dlatego miały obowiązek zgodzić sie na niezależność wschodnich republik Donieckiej i Ługańskiej. Gdyby i wtedy Putin zaatakował resztę Ukrainy, to mogliby mówić że zrobili co mogli. Ale nie, oni mówili coś, co w istocie było uczynieniem niewinnych ludzi zakładnikami ich politycznych koncepcji granic. Granice to nie żadna świętość, żeby je bronić kosztem życia ludzi, którzy nawet nie do końca wiedzą czy rację ma Putin czy USA, a powtarzają akurat tą propagandę, która do ich telewizorów i domów dociera. Ten chory kult zideologizowanych koncepcji politycznych i Putina i USA i władz Ukrainy zniszczył Ukrainę, zrujnował całe wsie i miasta, pozbawił ludzi dorobku życia. I to dzieje się już od ponad 8 lat, a nie jak wiekszość myśli od roku. Na Razie to nie nasza wojna. Nie jest to też wbrew pozorom wojna wszystkich Ukraińców. To wojna Polityków, którzy uczynili ludzi zakładnikami swoich idei, wcześniej wielu z tych ludzi indoktrynowali przez media. Obronimy Ukrainę naciskając na rozmowy z Rosją, nawet jeśli to ma oznaczać referendum i utworzenie niezależnych republik. 


Wiecej tu: https://misjakultura.blogspot.com/2020/06/infolatria-lekiem-asceza-informacyjna-i.html

z ofiary robicie kata. 1. Nigdy żadnej kobiety nie uderzyłem 2. Gdyby niszczyła i profanowała świątynie na które ja daje że swoich pieniędzy, to uprawnione byłoby nawet kobietę pogonić siłą. 3. Wśród obrońców Kościołów są kobiety i je też trzeba bronić 4. Wśród a protestujących z błyskawicami są mężczyźni i ludzie dźgajacy innych nożami(jak w Poznaniu). Najpierw był atak protestujących, poźniej akcja pilnowania Kościołów, a dopiero po formowaniu obrony prostestujacy zrezygnowali w dużej czsęsci z ataków. (Niestety nie całkowiecie. Jest już koniec listopada, a przynajumniej w Krakowie cały czas pojawiająsięakty wandalizmu niszczenia mienia i nawoływania do morderstw nienarodzonych dzieci.

Obracanie perfidnie kota ogonem.

nie polemizujesz z moim argumentem, że gdyby ktoś atakował i obrażał twoich najbliższych To nie czekałbyś na policję, tylko manipulujesz: stwierdzasz ze to jest historyjka i że "jest dziecinna". Stwierdzasz, że jestem "przekonany", zagłuszając tym stwierdzeniem uzasadnienia za tym przekonaniem stojące. Stwierdzasz że lewica ma więcej rozumu" ale to dalej tylko stwierdzenia, które nie dość, że same niczego nie udowadniają, to nijak nie dotykają mojej argumentacji i wskazania na fałszywość Twojej definicji sytuacji. Absurdem jest obwinianie kogoś za to, że broni swoich bliskich i to co najświętsze i nawoływanie by przyłączył się do bluźnierców. To nie są argumenty. To niemerytoryczna próba ośmieszenia. Manipulacja.

Ależ Ty stwierdzasz, że obrońcy kościoła i przeciwnicy aborcji są winni, Ty stwierdzasz, że to PYCHA ale tego nie udowadniasz! To swoje stwierdzenie, które jest właśnie przedmiotem sporu czynisz argumentem. To jest błędne koło w rozumowaniu. To NIE WYNIKA! W tym kontekście to oszczerstwo. Prościej już się nie da.

Opierasz rozumowanie na stwierdzeniu, że podkręcają konflikt, a właśnie to orzeczenie jest przedmiotem naszego tutaj sporu. Tego stwierdzenia jednak nie udowadniasz. To jest błędne koło w rozumowaniu. Jednocześnie dalej nie doczekałem się odniesienia do mojej argumentacji dotyczącej obrony osoby bliskiej, nawet pomimo tego, że ma miejsce prowokacja. Nie odniosłeś się do mojej uwagi że stanie pod Kościołem i zbieranie śmieci nie jest prowokacyjne jak sugerujesz. Obrona przed dewastacja naszego mienia, a przede wszystkim tego co jest podstawą naszej cywilizacji jest z punktu widzenia wolnościowego zasadna. Nie wolno z niej rezygnować i z powodów mniej doniosłych, taktyczno-strategicznych: wtedy i tak przyjdzie Jarek z żandarmeria i będzie jeszcze więcej miał pretekstu by zgrywać bohatera w oczach katolików o te z mowic: no jak to Taka Katolicka Konfederacja, a tylko ja broniłem Kościół. Elektoratem Konfederacji raczej nigdy nie będzie skrzydło lewe. Dlwtego Kaczor celuje w skrzydło prawe, i odpuszczając byśmy mu to ułatwili. .. Nie. Właśnie o to chodziło, by rozpętać pożar, a potem bohastersko go gasić. Dlatego manifestację antymaseczkową zagazowali i rozpędzili, a w tym samym czasie, w tym samym mieście pozwalano spokojnie wrzeszczeć i demolować kościoły wulgarnym ludziom(nie tylko kobietom) z piorunami na masce. Antymaseczkowcy nikogo nożem nie pociachali, nie bazgrali po cudzym mieni bluźnierczych i obraźliwych haseł. A piorunistom policja na to pozwoliła. Demonstrantów protestujacych przeciw lockdownowi zaś rozganiła od razu. Celowa gra. I dają się tu rozgrywać nie Ci, co bronią koścołów., ale Ci co wrzeszczą, że PiS zakazał aborcji i broni Kośćiół. PiS Kościołem wyciera sobie gębę a robi wbrew jego nauce. https://youtu.be/YNso208jvKs

I gadanie, żeby nie bronić kościołów jest uleganiem tej rozgrywce. Tak samo oskarżanie tych, co nie atakują, ale bronią świętości przed dewastacją jest fałszywym definiowaniem sytuacji. Gdyby ktos atakował najbliższe Ci osoby, to przestałbyś je bronić, tylko dlatego, że to czyjaś rozgrywka? Pozwoliłbyś by je opluwano, by szargano ich dobre imię? A tu profanowane jest Mistyczne Ciało Chrystusa! Kościół, to Chrystus, i On jest najważniejszy w moim życiu. Całkowicie zignorowałeś moją wzmiankę o tym, że błędne lokalizujesz punkt ciężkości gry prezesa: powtarzam: to strajkujący z błyskawicami sątu pionkami, i Ci katolicy, którzy nie robiąc nic pozwolą, by prezes wkroczył i bohatersko zainterweniował. Tymczasem wielu go uprzedziło wtedy, gdy on spokojnie pozwalał rozbestwionym piotunicom i piorunistom szargać świętości i plugawić stolicę a jednocześnie pacyfikował marsz antymaseczkowy. 

to jest niby owo zaczepianie? Zaklinacie rzeczywistość. Wasza szydera jest oznaką braku argumentów. To wy szliście na Kościoły z okrzykami pełnymi klamstw. Robicie to, czego chce prezes: uwiarygadniacie go kłamliwie w oczach katolików jakoby chciał zakazać aborcji. Niestety nie chce

+ naszych kosciołów i sprzątamy po nich wyulgarne śmieci, módlmy się. Wielu z nich nie wie co czyni. Boże w Trójcy jedyny, przebacz tym, którym można przebaczyć.+

Właśnie o to obecnej władzy chodziło, by rozpętać pożar, a potem bohatersko go gasić. Dlatego manifestację antymaseczkową zagazowali i rozpędzili, a w tym samym czasie, w tym samym mieście pozwalano spokojnie wrzeszczeć i demolować kościoły wulgarnym ludziom(nie tylko kobietom) z piorunami na masce. Antymaseczkowcy nikogo nożem nie pociachali, nie bazgrali po cudzym mieniu bluźnierczych i obraźliwych haseł. A piorunistom policja na to pozwoliła. Demonstrantów protestujacych przeciw lockdownowi zaś rozganiła od razu. Celowa gra.

I dają się tu rozgrywać nie Ci, co bronią koścołów., ale Ci co wrzeszczą, że PiS zakazał aborcji i broni Kośćiół. PiS Kościołem wyciera sobie gębę a robi wbrew jego nauce. 
https://youtu.be/YNso208jvKs


S P Do wszystkich moich znajomych , którzy nie akceptują mojego działania, mam jedno pytanie . Przedstawcie mi prosze korzyści jakie płyną z eskalacji konfliktu Polsko-Polskiego, i wizje pozytywnego zwycięskiego zakończenia tego konfliktu... Czyli co zwycięska wojna domowa ?




    P B SP ale kto tu co eskaluje? Czerwone błyskawice odcinają się od reszty społeczeństwa i to one tutaj polaryzują. Reszta się broni przed ich postulatami, które są jasne i wrogie dla normalnego społeczeństwa.
    Niech ich protesty umrą śmiercią naturalną. Nie ma co im dawać paliwa w postaci zwiększania frekwencji skoro tak właściwie nie stoimy po tej samej stronie. Co nas łączy? Jedynie niechęć do PiSu. Ale po PiSie ktoś władzę przejmie. Nie chcę żeby to była Lempart z ekipą.

    14

    Jan Moniak SP S, ależ Ty w swoim pytaniu przemycasz imputowanie oponentom Twojego stanowiska eskalowanie konfliktu Polsko-Polskiego, co jest 1. niczym nieuzasadnione 2. Nawet gdyby w przypadku konkretnych osób było uzasadnione, to i tak byłoby nieuprawniona generalizacją. Ignorujesz w ten sposób argumenty, które oni(w tym ja) przestawiają. Otóż powtarzam: zarzucałeś mi uleganie grze Prezesa a przy tym mówiłeś,że trzeba pozwolić na to by wchodzili do Kościołów i je profanowali, bo policja i ogólnie władza jest od tego żeby Kościołów bronić. Otóż w tym Twoim rozumowaniu są dwa błędy: 1. Nawet gdyby ktoś zły nami grał prowokując nas do reakcji poprzez atakowanie naszych bliskich, to o tak mielibyśmy obowiązek ich bronić. 2. Prezesowi bardziej służyłaby nasza bierność i jego odloznona (w czasie) reakcja wojskiem i policją. Wtedy mógłby swoimi mediami zasugerować: "no jak to, Konfederaci, tacy pobożni, "Szczęść Boże" mówią, a gdy wściekłe esesmańskie piorunice profanowały kościoły to gdzie byli? Ja musiałem wkroczyć." dlatego bardziej prawdopodobne, że to bierność byłaby uleganiem grze Prezesa. Byłaby mu na korzyść, wszak jego docelowy elektorat to ten HASŁOWO katolicki. Jednocześnie bierność Konfederacji, czy Korony w obronie Kościołów zraziłaby najbardziej ideowych ludzi, tych którzy wiedzą że nic na ziemi nie jest ważniejsze od Najświetszego Sakramentu i Mistycznego Ciała Chrystusa, czyli Kościoła, za którego urzędami stoją Boskie Osoby... Powtarzam się, ale jeszcze nie usłyszałem odniesienia do tej lini argumentacji, S.

    S P Jan Moniak Jasiek ile zrobiłeś w swoim zyciu protestów przeciwko księżom, którzy sprzeniewierzają się swojej misji ?? Ile ?? A to oni niszczą Kościół. Ataki na kościół mogą jedynie Kościół wzmacniać. Ale demoralizacja książy niszczy je od środka. Znacznie silniej. Powiedz zatem ilu zdemoralizowanych księży wyrzuciłeś z Kościoła, wytykając im ich występki ???

    Jan Moniak S P Oj, S, manipulujesz, zadajesz powtórnie pytanie, na które już Ci ODPOWIADAŁEM, unikasz w ten sposób odniesienia się do argumentów za pomocą emocjonalnego hasła obecnie modnego, ale de facto bardzo nieuczciwego, łąmiącego 8 przykazanie. Nie wszyscy musza działać przez protesty, a JEŚLI w JAKIEJS SPRAWIE protestują, to nie muszą tego robić we wszystkich innych ważnych sprawach! Nie można mieć pretensji do kogoś, kto jest strażakiem, że nie jest ratownikiem górskim. Takie pretensje to kolejny poza unikiem rodzaj manipulacji. Dlatego zagłuszanie moich argumentów przemycanym w pytaniu zarzutem-założeniem, jakoby moje "nieprotestowanie" było jakąs winą jest nieuczciwe. Podrzucałem Ci mój głos w tej sprawie już dawno, ale Ty zręcznie uniki robisz, żeby tylko nie odnieść się do argumentów: https://www.youtube.com/watch?v=FBtIdBDuhNg...

    O jaki protest Ci chodzi? O taki jak te piorunice robią? NIe mam prawa protestować przeciwko księżom, ponieważ żadnego z nich nie przyłapałem na tym co mówisz, medialne oburzenie operuje na poszlakach, nie dowodach, na łamaniu zasady domniemania niewinnośći i niszczeniu całych grup ludzi plotką. I słuchaj do końca, nie odnoś siędo tej części mojej wypowiedzi. Wielu z nich ogłoszych pedofilami okazało się później niewinnymi. Przynajmniej wg sądu. To oznaczało, zę dowodów nigdy nie było, a ludzie, nawet sam papież potrafili pod wpływem emocjonalnej, medialnej nagonki mimo to uwierzyć w ich winę. Wyobrażasz sobie, by Ciebie ktoś oskarżył o pedofilię, bo np. ktoś w środowisku architektów był o to oskarzżony? Choćby Cię sąd uniewinnił, jak wielkie spustoszenie zasaiałoby wśród twojej rodziny i znajomych, jakby się czuli Twoi synowie. NIe mam prawa stosować sprzecznej z cywilizacją łacińską zasady domniemania winy. Podłe byłyby takie protesty. Natomiast malowanie po kościołach i profanacje, to fakty i to oficjalnie popierane przez organizatorów i nie podlegające dyskusji .To jest kluczowa różnica. Przeciwstawiasz fakty medialnym emocjonalnym domysłom i generalizacjom. Wiedzę, niewiedzy. Dalej: Dlaczego zasdajesz mi pytanie, w którym przemycasz sugestię jakobym przeciwko komuś tu protestował a w związku z tym jakobym winien protesstować wcześniej przeciw komuś innemu? Tymczasem ja broniłem Kościołów przed innymi protestami. Nie organizowałem nigdy żadnych protestów[w znaczeniu zbirowych,m wszak nie miałem takich możliwości], a przeciwko nadużyciom w Kościele protestuje od dawna i nawet nie wiesz ile dysput i bojów z księżmi od dziecka mam na koncie, w kurii, u biskupów. Tyle, że TY o tym nie wiedziałeś. Ale to nie znaczy, że tego nie było! Jeśli nie mam pewności co do tego, jak było, to nie ogłaszam tego jako pewnik i podstawa do publicznych protestów, bo a nóż się okaże, żę kogoś skrzywdzę.

    Zanim obejrzysz ZABAWĘ W CHOWANEGO - Źródło…

    SP Pytam, ilu księży sprzeniewierzających się swojej misji wyciągnąłeś z plebani i wywaliłeś Ilu ?? Wiem, że to wymaga odwagi. Dużej odwagi, w odróżnieniu od stania z kolegami pod kościołem z łopatami w ręku, na przeciwko dziewczynek. Tak, walka ze złym księdzem to jest cos dla twardzieli. Trwa latami, i tarci sie na niej bardzo dużo pod każdym względem. Ale to jest walka z realnym złem. Pytam.Masz takie doświadczenia. Oczysciłeś jakiś kościół z chwasów ? Ja tak.



    Jan Moniak SP Co Cię tak boli? Dlaczego zamiast odpowiedzieć na argumenty uderzasz we mnie, próbujesz zdyskredytować moją osobę, poprzez granie na honorze?. Wiesz jak ta sztuczka się nazywa. Opierasz swoją próbę moralnego szantażu na wnioskowaniu z niewiedzy o tym co robiłem. I ja nie muszę Ci się z tego spowiadać, co probujesz tu wyciągnąć. Dalej brniesz w manipulacje, całkowiecie IGNORUJĄC moją odpowiedź na Twoje pytanie, w której podważyłem zawarte w tym pytaniu fałszywe założenia. Dodajesz do tego manipulacje kolejne: "naprzeciw dziewczynek"? Przecież tam są nie tylko dziewczynki, ale pełno chłopaków, facetów i antifiarskie bojówki. Więcej, Kościołów broniły dziewczynki, matki, a z grabiami stałem sam. Więcej: Na tłum protestujących w kilku miasteczkach natknałem się sam, co nie przeszkodziło mi zatrzymać się i bez maseczki uciszyć swoim głosem około tysiąc ludzi, oraz zrugać policjantów za to, że ich nie pacyfikują za nawoływanie do morderstwa nieuweinnych dzieci. Twoje sugestie, że stanie z grabiami to coś złego(jakbym miał tymi grabiami kogoś bić) są żenujące. Skoro znasz materiały w których o tych grabiach wspominałem, to powinieneś też wiedzeć PO CO te grabie. Otóż po to, żeby grabić liście pod KOściołami. Ot tak. Jeśli ktoś pomyśli, że to po to, by go bić, to zmartwiłby się gdybym po spojrzeniu mu w oczy z grabiami na ramieniu odwróciłbym się do niego plecami a przodem do KOśćiła i grabiłliście dalej. Te Twoje sztuczki sprawiają, że jesteś ostatnią osobą która ma prawo pouczać mnie o honorze. A mówię Ci to tak łagodnie ze względu na Twoich synów.




(Oto streszczenie mojego stanowiska spod filmu Pana Kamińskiego poprzedzającego o ponad tydzień naszą rozmowę w MN/ Więcej pod poniżej załączonym linkiem: https://www.youtube.com/watch?v=J7EtT8ySdhM&lc=Ugy1iKoMiADJ4l4q-kx4AaABAg proszę zajrzeć do pierwszego wyświetlającego się pod filmem komentarza z całym wątkiem pod nim):

Traktowanie stawiania na kimś krzyżyka, jakby to było popieranie, a wyboru między nimi jakby to był wybór moralno-cywilizacyjny wymaga uzasadnienia, przez tego, kto tak stawię sprawia, ponieważ z takiego stawiania sprawy wynika wzajemne obwinianie się tych, co postawili krzyżyk inaczej.

To nie ja więc muszę uzasadniać tezę, że to nie jest wybór moralny ale li tylko taktyczny, ale to zrobię i sfalsyfikuję tezę przeciwną:

Wobec

1. ułudy demokracji,

2. fasadowości kandydatów

3. mechanizmu usypania społeczeństwa katolickicmi hasłami
4. zakulisowych rządów przysłowiowych "Mafii, Lóż i Służb"

(i kilku innych czyn
ników)
jest to wybór li tylko taktyczny.

Jeżeli ktoś uważa inaczej, to powinien te czynniki przeze mnie wymienione sfalsyfikować, tymczasem doczekałem się jedyni ignorowania tych moich argumentów i odpowiadania na same stwierdzenia, oraz przemycania dokładnie tych twierdzeń, z którymi się nie zgadzam, jako założeń i budowania na nich dalszego ciągu oskarżeń. Tak się składa, że te i inne metody(oprócz tego gołe, emocjonalne orzeczenia ,epitety, zagłuszające w oczach odbiorców żmudne argumenty) stanowiące de facto manipulację powtarzały się w wielu różnych dyskusjach. )
Nie wiadomo co gorsze: czy katolicka usypiająca nas narracja z antykatolicką praktyką, czy antykatolicka narracja blokowana przez PiS z powodu przekory. Nie wiadomo. I ja nie muszę tego udowadniać.To ten kto twierdzi, że wiadomo musi udowodnić, bo to on definiuje sytuację tak, że wynika z niej obwinianie wszystkich którzy zagłosowali inaczej. Tak samo nie muszę udowadniać, że głosowanie na kogoś w II turze w warunkach medialnej ułudy demokracji nie jest popieraniem go. To ten, co twierdzi inaczej musi udowodnić z tych samych powodów. Na razie doczekałem się tylko oburzonych gołych orzeczeń i ataków, oskarżeń o herezję i wspieranie Sodomity, cytowania katechizmu bez wykazania gdzie dlaczego jak ten katechizm złamałem. Te oskarżenia były kierowane do wielu ludzi z pozycji kogoś kto w sposób nieuprawniony wypowiedział swoje logiczne przeskoki i oszczerstwa w imieniu ogółu katolików wykluczając i oczerniając tym samym cała resztę katolików. Jako katolik nie mogłem przeciwko tym manipulacjom nie zaprotestować.To są manipulacje uderzające w 8 przykazanie, a ich hipokryzję potęguje fakt wypowiadania ich w towarzystwie superhiperkatolickich deklaracji. Wobec opisywanych tu metod takie określenie i inne pretensje, które właśnie ów oskarżyciel nazwał atakiem na katolików okazują się zasadną i uprawnioną, bo nie oczerniającą nikogo różnicą opinii. Proszę nie wierzyć że GB zaatakował RB. Te oskarżenia to takie samo oszczerstwo. GB-owi ten, co mu to zarzucił nie wykazał niczego, co wykraczałoby poza uprawnioną krytykę. Takie oszczerstwa wobec niego i całej grupy katolików są tylko narzędziem skłócania środowiska prawicowego. Najciekawsze jest to, że Pan MK którego dostałem do rozmowy, a czego okoliczności opiszę dalej zdawał mi się w innych obszarze treściowym stosować podobne metody(unik, traktowanie przedmiotu sporu jako założenia), co Pan KK, o którym również prowadzono ze mną rozmowę(też z częściowego zaskoczenia) w MN rok temu. No i Pan KK to potwierdził w swojej ostatniej odpowiedzi do Mentzena. i MK i KK dopuścili się nieuprawnionego ataku na ugólnioną grupę "liberałów", na podstawie wspomnianego tu wcześniej przejęzykowienia.

Podobne metody, co pan KK (przy szerzeniu nieco odmiennych treści),   stosowali tacy panowie, jak W. Gadowski, czy pan Kamiński, z którym rozmowa wyglądała tak, że ignorował żmudne argumentowanie ze strony oponenta, wrzucając swoje jeszcze bardziej buńczuczne orzeczenia i oszczerstwa(herezja, wspieranie Sodomity), a tym samym emocjami w nich zawartymi zagłuszając argumenty drugiej strony. Ludzie to być może lubią, ale to nie jest uczciwe. Manipulacje Witolda Gadowskiego już analizowałem u siebie na kanale. Panu Kamińskiemu też wskazałem nieuprawnioność jego orzeczeń i tego, co imputował np. Braunowi, oraz oskarżeń wobec wielu z tych, co krzyżyk postawili przy Trzaskowskim w II turze, jakby tym samym popierali Sodomitę(przynajmniej dwa nieuprawnione przeskoki). Czynniki takie, jak fasadowość kandydatów, ułuda demokracji a tym bardziej II tury wyborów prezydenckich falsyfikują taką pewność i to ten, kto tak sytuacje definiuje, że wynika z niej obwinianie innych, ma obowiązek zasadność takiej definicji sytuacji udowodnić. Na prośbę o udowodnienie odpowiadają oni kolejnymi gołymi orzeczeniami i oszczerstwami. Tak można w nieskończoność. 
 Ostatnio Pan Karoń opublikował u siebie na kanale filmik z taką treścią:
28 Lipca 2020 roku na kanale KorwinTV opublikowany został ponownie, chociaż pod zmienionym tytułem zapis wystąpienia dra Sławomira Mentzena...

0.32. "Wbrew logice takich spotkań wystąpienie Pana Mentzena nie było polemiką z poprzedzającym je moim wystąpieniem, lecz przygotowaną wcześniej krytyką mojego stanowiska przedstawionego w opublikowanym w marcu 2017 roku filmie pt. Ekonomia Wolności. Wolność, dobrobyt, kradzież"(...) (Tak na marginesie: Logika to coś co nie jest zależne od formuły takich spotkań.)  Jeśli zaś chodziło Panu Karoniowi o regułę takich spotkań, to nie ma takiej reguły(a tym bardziej logiki.) Pan Karoń zaś sugerując, że jest, jakby to była jakaś świętość dokonuje manipulacji imputowania adwersarzowi jakiegoś złamania zasad i już na początku, w relacjonowaniu wydarzenia przemyca fałszywą definicję sytuacji stawiającą rozmówcę w złym świetle.  
Podobnie robił w odpowiedzi na krytykę pana Węgrzyna: 
"Krzysztof Karoń o koalicji Korwina, Winnickiego, Brauna i Liroya oraz o uwagach Węgrzyna #171 Knews tu: https://www.youtube:.com/watch?v=Zlqo0UjcooI" Krzysztof Karoń powiedział w rozmowie z Rafałem Mossakowskim w odniesieniu do uwag Pana Węgrzyna: 
"Byłem zaskoczony, że Pan mu tak chętnie wtórował i to zarówno w sensie werbalnym, jak i bardzo dziwnymi dwuznacznymi uśmieszkami[Pan Karoń ma w swoich wypowiedziach, również w tej, pełno takich dziwacznych uśmieszków i „zachowań pozawerbalnych”, ustawiających dyskusję, ale nikt nie czyni tego samego w sobie zarzutem, bo byłoby to zbyt subiektywne. Pan Karoń sobie na takie uśmieszki pozwala a innym już nie? Więcej: pozwala sobie czynić je wobec innych zarzutem, i mówiąc o nich sam robi dziwaczne miny i przytyki. To hipokryzja do kwadratu]. I ponieważ pomyślałem sobie, że efektem końcowym[dlaczego efektem? Gołe orzeczenie i przeskok do następnego orzeczenia:] jest kompletny brak jakiejkolwiek informacji na temat tego, o czym była mowa."

-W jakich księgach zapisano, że w rozmowie nt. Pewnego aspektu książki jest obowiązek zamieszczenia takiej informacji?...) fragment analizy działalności Krzysztofa Karonia: https://www.youtube.com/watch?v=RjNAFF1a37c 

Dalej:

"Stanowisko to opierało się na krytyce eseju brytyjskiego filozofa Isaiaha Berlina z 1958 roku pt. "Dwie koncepcje wolności". Mój film opublikowałem dlatego, że coraz większą popularność, szczególnie u młodej cześci społeczeństwa zyskują ideologie wolności negtatywnej: przede wszystkim neomarksistowska ideologia antykultury, ale i libertarianizm, czy też ideologia wolnościowa, chociaż w Polsce jest to pojęcie wyjątkowo nieprecyzyjne, które w ostateczności prowadzą do systemu okradania producentów dóbr przez pasożytnicze elity. Miałem również nadzieję, że moje publikacje umożliwą wolnościowej publiczności zrozumienie dokonywanej na niej manipulacji i skorygowanie rajonej im usilnie wizji świata darmowej wolności.
Pan Karoń po raz kolejny jak gdyby nigdy nic, używa  założeń takich jak:  istnienie "ogółu wolnościowców",  podzielanie przez nich ignorowania konieczności pracy, wyrażonego w równie fałszywym założeniu, że "warunkiem wolności jest praca", oraz w fałszywej kategorii: "wolności darmowej"   jako narzędzi opisu rzeczywistości.  Ignoruje tym samym fakt, że właśnie o to, czy wolność można opisać jako darmową, czy nie toczy się spór, że wg oponenta właśnie te założenia są błędne! Zamiast udowodnić swoje orzeczenia, zamiast odpowiedzieć na zarzuty drugiej strony do stosowanych przez niego kategorii po prostu robi unik i dalej sobie krytykuje oponenta używając kategorii których niezasadność ten oponent uzasadniał.   Przedmiot sporu nie może być założeniem użytym do argumentacji w tym sporze. 
Proszę po przeczytaniu, czy słuchaniu dalszej tej wypowiedzi oraz słów innych ludzi zwrócić uwagę na ten unik i manipulację. Cytujmy dalej Pana Karonia: 


Najwidoczniej już w 2017 roku zauroczenie liberalnymi i libertariańskimi świecidełkami zaczynało pod moim wpływem słabnąć, a młodzi wolnościowcy zaczęli szukać odpowiedzi na stawiane przeze mnie pytania. I neutralizacja tego wpływu była celem wystąpienia doktora Mentzena, co zresztą on sam przyznał, mówiąc:
Sławomir Mentzen: "wybór,  decyzja, żeby mówić nie o tym, czym się na co dzień zajmuję,m ponieważ na codzień zajmuję się ekonomią czy gospodarką wynikł z tego, że to, co mówi Pan Karoń się bardzo dobrze przyjmuje w internecie. te filmy, gdzie Pan Karoń wg mnie zniekształca całkowicie pojęcie wolności mają dziesiątki tysięcy wyświetleń, setki bardzo pochlebnych komentarzy i po prostu się bardzo dobrze przyjmują. 
Jeszcze po tym, gdy Pan prezes Janusz powiedział na swoim fb, że Pan Karoń jest człowiekiem genialnym, to już w ogóle wpadłem w panikę, ponieważ uznałem, że może mieć to bardzo negatywne konsekwencje i bałem się, że recepcja tez Pana Karonia na naszym spotkaniu będzie równie pozytywna"
Jeśli jednak po trzech latach redaktorzy  kanału KorwinTV uznali za konieczne ponowne opublikowanie zapisu tego wystąpienia TO ZNACZY, że zagrożenie z mojej strony dla ideologicznej tożsamości wolnościowców nie zostało zażegnane i potrzebna jest nowa ofensywa. 

(Nie znaczy- to nadinterpretacja!, to może znaczyć wiele różnych rzeczy, bardzo często się publikuje materiały sprzed lat, bo np. są nośne, a nazwisko Pana Karonia nośnie jest. Ma tu miejsce przemycanie kolejnych założeń, że np. ogólna tożsamość wolnościowców jest jedna i oczywista, a tym samym robienie uniku, wymigiwanie się od konieczności udowodnienia tych twierdzeń, wszak na nich budowana jest krytyka kogoś.)  
Z różnych względów w 2017 roku nie odpowiedziałem na zaczepki dr Mentzena(szczytem hipokryzji jest ciągłe zaczepianie przez Pana Karonia całej grupy różnorakich wolnościowców osądami/założeniami na ich temat przemycanymi jak oczywistości, bez żadnego uzasadnienia, by dokładnie takie same założenie poczynić tutaj, nazywając ripostę Pana Menztena na te zaczepki ZACZEPKĄ. To typowy przykład metody złodzieja, co najgłośniej wrzeszczy "łapej złodzieja") i Pana Janusza Korwin-Mikke. Ale sytuacja się zmieniła. W ostatnim czasie część środowiska wolnościowców w imię obrony wolności negatywnej czynnie wspiera promocję narkomanii pod hasłem tzw. "medycznej marihuany". W ubiegłym roku część tego środowiska wzięła udział w warszawskiej paradzie równości(na tej zasadzie można powiedzieć, że Kościół zły, bo cześć tego środowiska a nawet biskupi i kardynałowie poparli lobby LGBT. jest to tworzenie sobie takiej definicji sytuacji, by pasowała do bronionej tezy. Dalej można brnąć w tą definicję, mimo iż jest ona przedmiotem sporu i unikać odniesienia się do przedstawionych przeciwko niej argumentów. Tak można w nieskończoność.) promującej antykulturową ideologię LGBT, a w tym roku, znaczna część tego środowiska poparła w wyborach prezydenckich kandydata promującego tę właśnie antykulturową ideologię. Oznacza to , że jeśli pogłębiać się będzie wpływ na młode pokolenie ideologii wolności negatywnej, czyli wolności "róbta, co chceta", to właśnie takie elektorat wolnościowy może, zupełnie zresztą nieświadomie pchnąć społeczeństwo polskie w przepaść nowoczesnego barbarzyństwa. W tej sytuacji uznałem za konieczne przygotowanie materiału wyjaśniającego poczynione przez dra Mentzena manipulacje.
Materiał ten wymaga jednak pewnych wyjaśnień wstępnych, ponieważ dr Mentzen odwołuje się do przykrego faktu, że większości społeczności internetowej nie jest znana ani tradycja, z której wyrasta liberalizm i libertarianizm, ani esej Isaiaha Berlina, ani moja książka(jak może się odwoływać do faktu nieznajomości Pana Książki przed jej powstaniem?) pt. "historia Antykultury", co dyskusję sprowadza do poziomu subiektywistycznej mniemanologii.
ISTOTA SPORU.
Spór jest wielowątkowy, ale sprowadza się do treści pojęcia wolność, które stało się sztandarowym hasłem lewicy, jak i tzw. wolnościowej prawicy, określającej się jako libertarianie, czy też wolnościowcy. Konia z rzędem zresztą temu, kto potrafi odróżnić jednych od drugich(Manipulacją Karonia jest sugestia, że tu ma miejsce relacja rozróżnienia a nie zawierania się w, a po drugie, że to na tych, co odróżniają te kategorie, ciąży obowiązek udowadniania. Nie, to na  Karoniu ciąży obowiązek utożsamiania, ponieważ to on na tym utożsamieniu buduje krytykę!) , ale na pewno ich wspólnym celem jest tak zwana wolność negatywna 
(Pan Karoń na poprzednie nieuzasadnione założenia takie jak utożsamienie pojęć i twierdzenie, że to są jacyś jedni "oni" nakłada kolejne tezy, że "oni" mają jakieś "wspólne cele". tezy te są równie nieuzasadnione i znowu to na Panu Karoniu, a nie na tych, co przeciwko tym tezom protestują ciąży obowiązek udowodnienia, że są zasadne. Pan Karoń oczywiście to ignoruje i dalej buduje na tym swoje orzeczenia co jest po prostu ignoranckie, nielogiczne i nieuczciwe. )
Istota sporu sprowadza się do dwóch stanowisk: ja twierdzę, że pojęcie wolności negatywnej, czyli wolności od przymusu jest hasłem treściowo pustym, bardzo atrakcyjnym propagandowo, ponieważ obiecuje wolność darmową, nie stawiając pytania o to, kto za taką wolność będzie musiał zapłacić własną wolnością(tu znowu Pan Karoń czyni uzasadnieniem właśnie to założenie, które jest przedmiotem sporu. Masło maślane). Chodzi o to, że wolność negatywna, czyli wolność od przymusu daje tylko prawo do działania, ale nie daje możliwości działania, do którego potrzebne są dobra, których produkcja wymaga ograniczenia owej mitycznej wolności negatywnej i poddania się pewnemu przymusowi(nie wynika). Bez tych dóbr wolność negatywna jest w realnym życiu tylko prawem do nicnierobienia. Dlatego w rozważaniach na temat życia społecznego należy moim zdaniem używać pojęcia wolności realnej(nie wynika), która oznacza prawo i możliwość działania zgodnie z własną wolą(tworzenie własnych, nowych definicji pojęć i wymaganie by inni je przyjmowali jako oczywiste i poprawne). Dla wyjaśnienia rzeczywistej treści pojęcia wolność i dokonywanych na nim manipulacji... ciąg dalszy tu: https://www.youtube.com/watch?v=n8z8gQWOQv4 

28 VIII 2020 po północy dodaję tą uwagę w trakcie śledzenia dalszej części: 
Oto przykład  zestawienia dokonanego przez Pana Karonia w jego materiale: 
A oto mój komentarz:
Pan Mentzen uzasadnił(a Pan Karoń to nawet zacytował) dlaczego w ogóle zaprząta sobie głowę wywodami Pana Karonia o Berlinie. Potwierdzenie zaś uzasadnienia Mentzena jest również w komentarzach pod tym filmem. Ludzie przytakują tezom Pana Karonia, nie widząc, że są manipulacjami i co gorsza: przyłączają się do krzywdzącej nawalanki w człowieka, który w taki sposób został oczerniony. Sęk w tym, że Pan Karoń bardzo kategorycznie wmawia słuchaczowi na podstawie własnego mniemania - przerywając przytaczaną wypowiedź Mentzena -że Mentzen cytuje całą tą frazę z Berlina. Otóż nie. Mentzen referuje. Sam nawet tak to nazywa. Proszę posłuchać całości bez komentarza Pana Karonia. A tam, gdzie cytuje, tam wyraźnie to nazwał. Twierdzenia są czasem zawarte w pytaniach w postaci założeń. Np. jeśli ktoś pyta, "Jak wysoko fioletowe słonie potrafią latać?" zakłada, czyli stwierdza, że potrafią latać. Metznen nie powiedział, że cytuje, a więc przypisywanie mu manipulacji i to jeszcze w tak mocnych słowach samo jest manipulacją i stosowaniem metody złodzieja, co najgłośniej wrzeszczy "łapej złodzieja". I to jest nieuczciwe. Pan Karoń na tej graficzce w filmie uznał, że komentarz do cytatu wypowiedziany zaraz po nim jest cytatem.🤦‍♂️ od "czyli wolność nie jest tylko..." to już komentarz dra Menztena, co było dla mnie oczywiste, bo takie rzeczy wynikają z kontekstu, z tonu głosu itd... Przecież ta metaprzewrotność w zarzucaniu drugiej stronie emocjonalnym tonem głosu bezczelności, kłamstwa itd, jest niezdatna do skomentowania inaczej niż za pomocą xD. Szkoda gadać. Dodam, że wbrew twierdzeniu Pana Karonia Mentzen dobrze zrelacjonował właśnie to twierdzenie, które zawiera się w pytaniu postawionym przez Berlina. Mentzen nie powiedział, że cytuje wprost całą frazę, ale bardzo trafnie wyłuskał pewne określenie z tego pytania i z poprzedzającego je fragmentu, w którym Berlin wyjaśnia o czym mówi. Pan Karoń zresztą wcześniej ten fragment przytoczył, ale dziwnym trafem zapomniał połączyć go z owym pytaniem Berlina, co pokazałoby zasadność tego, w jaki sposób Pan Mentzen tezę Berlina zreferował. Zamiast tego, Pan Karoń odwrócił naszą uwagę od zarzutu Pana Mentzena robiąc wywody o wolności politycznej, które nijak uwag Mentzena nie obalają. Więcej: Idąc tokiem rozumowania Pana Karonia (nie mówię, zę to dobry tok) należałoby stwierdzić, że skoro Berlin pisze tylko o wolności politycznej, to pan Karoń zrobił pierwszy ten błąd, który teraz wytyka Mentzenowi zamieszczając ten cytat w swojej książce w kontekście ponadpolitycznym. To Pan Karoń więc manipuluje, robiąc takie uniki i zasłony dymne i brnąc w konstruowanie sobie chochoła, czyli własne błędne przeświadczenie o tym co jego oponent powiedział i nawalanie w niego. Tym samym zagłusza emocjonalnym tonem w oczach odbiorcy konieczność odniesienia się do wytkniętych mu przez Mentzena błędów. Unik i obracanie kota ogonem.
Pan KAroń na to odpowiedział, tyle ,że używając tych samych błędnych metod, które mu powyżej zarzucono:Pan Karoń odpowiada nie na ten zarzut który mu postawiono, ale w swoje własne jego przekręcenie. Czyli znowu konstruuje sobie chochola, którego łatwo obalić, a poxniej dalej jeszcze bardziej zdecydowanie brnie w powielanie tych błędów których krytykę swoim unikiem zbył .  W 6. 17 mojego filmu(https://www.youtube.com/watch?v=IJekMcqbZLE) powiedziałem: 
"sęk w tym ,że Pan Karoń bardzo kategorycznie wmawia słuchaczowi na podstawie własnego mniemania, przerywajac przytaczaną rzekomą przeróbkę dra Mentzena, że Mentzen cytuje CAŁĄ FRAZĘ z Berlina."  
w 6.45 w formie tekstu pisanego powtarzam to samo: "(...) co podważa tezę Pana Karonia, jakoby Mentzen CAŁĄ FRAZĘ frazę czytał z kartki"  Odpowiada Pan nie na ten zarzut, który Panu postawiono, ale na jego przekręcenie.   Rzecz nie idzie o to, czy jest cytat, czy nie, ale o to, CO w wypowiedzi jest cytatem, a co nie. Pan Karon rozciąga zakres cytatu wg własnego uznania i na tym uznaniu buduje oskarżenie o fałszowanie, co jest nieuprawnione. W filmie ująłem to jeszcze nie dość precyzyjnie. 
Manipulacja polega na  uznaniowym rozciąganiu cytatu przez Pana  na to, co nim nie jest, tak, że można zarzucić kłamstwo. Cytowanie pewnych fraz przez Sławomira Mentzena nie oznacza, że cała jego wypowiedź jest cytatem. 
Ktoś mi próbował wmówić u mnie na kanale, że manipulacja Mentzena polegala na celowo niejednoznacznym określeniu granic cytatu odwracajac po pierwsze uwagę od faktu, że nie taki był zarzut Pana Karonia, a po drugie, że nawet jeśli taka manipulacja mialaby miejsce, to trudno byłoby ja odróżnić od zwyczajnej wypowiedzi z cytatami, stąd oskarżanie kogoś tak zdecydowane o fałszowanie i manipulacje samo jest oszczercze i oparte o interpretowanie na siłę wypowiedzi oponenta na jego niekorzyść. To zdradza nierzetelne i uprzedzone podejście do dyskutanta. 

Dalej orzeka Pan Karon kilka razy "oznacza że to, co Berlin mówił na prawdę jest tożsame z tym, co Berlin na prawdę napisał", choć wcale nie musi oznaczać tylko tego. jest wiele innych opcji. NIgdzie Pan jedyności i bezsporności swojego połączenia wyrażenia ze znaczeniem nie udowadnia.  "Inna byłaby sytuacja, gdyby Mentzen zreferował to, co naprawdę Berlin myślał"  Siłą stwierdzenia chce Pan narzucić w ten sposób proponowane przez siebie rozumienie, jako to właściwe. Tymczasem to tak nie działa!
Zarzut Panu Karoniowi postawiony dotyczył jeszcze czegoś innego: BRAKU UZASADNIENIA tego, ŻE PAŃSKIE ZAWĘŻENIE wielu możliwych rozumień słów użytych przez Mentzena do pańskiej uprzedzonej interpretacji można nazwać "BEZCZELNYM KŁAMSTWEM". NIE MA PRAWA DO TAKIEGO SZARGANIA DOBREGO IMIENIA DRUGIEGO CZŁOWIEKA na podstawie swoich przekręceń i bez dowodów.


Najsmutniejsze jest to, że na prawicy też mamy ludzi argumentujących epitetami i mocą gołych stwierdzeń i to tacy zyskują spory poklask:  “Nikt? Absolutnie nikt! Powtarzam nikt!“ “ten ksiądz wyciera sobie... katolicyzmem.“"plugawe, powtarzam plugawe" mówienie o sekcie, to ponoć "stygmatyzowanie WSZYSTKICH, wokół ktorych ta sekta się skupia", katolik nie może się nazywać wolnościowcem(choć słowo wolność jako podstawa do takiego określenia jest dużo starsze niż Smith i von Mises), nie może używać słowa "liberał" nawet w zbitce ko-liberał" ale - dziwny wyjątek - ordoliberałem już się nazywać może.  To wszystko orzeczenia. A gdzie dowody? Gdy Pan  się zamotał w ostatniej rozmowie wrealu24, to zastosował(zakładam, zę bezwiednie w obronnej reakcji) niski chwyt wrzucenia pytania o jakąś mądrze brzmiącą nazwę: "laboryzm", motał się dalej nie wyjaśniwszy w końcu co to jest. Mądrość nie polega na znajomości nazw. Tyle co powyżej, ku uciesze tłumów to każdy może powiedzieć. Dowodów oczywiście brak. Przeraża mnie jak łatwo ludzie uczą się od Pana  nieodpowiedzialnej i krzywdzącej metody ustawiania wszystkich po kątach poprzez wydawanie gołych orzeczeń. Nie liczą się argumenty. Liczy się mocne, buńczuczne orzeczenie. Powtórzone z odpowiednią gestykulacją sprawia, że ludzie zapominają, że nie jest udowodnione. A powinno być, wszak pociąga za sobą oczernianie innych ludzi. 

Zasadniczo uważam, że problemy poruszane przez Pana Karonia  są bardzo ważne, mało się o nich mówi.  swoimi błędnymi metodami zraża On jednak w  ramach "efektu Barabasza" np. wolnościowców do pojęcia "etos pracy", czym  odnosi efekty odwrotne do zamierzonych. 

DO DALSZEJ CZĘSCI SIĘ NA RAZIE NIE ODNIOSĘ. Nie muszę, dopóki nie uzyskam sprostowania wykazanych powyżej przeinaczeń.

Pan Karoń nie ma podstaw do oskarżania Mentzena o BEZCZELNE FAŁSZERSTWO. Ci, którzy to powtarzają nie odnoszą się do mojej falsyfikacji tego zarzutu.  Gdybym wiedział, że sam Hitler jest fałszywie o coś oskarżany też miałbym obowiązek go bronić. Nawet jeśli w wielu sprawach się z nim nie zgadzam, a wręcz potępiam jego działania. Tego wymaga uczciwość.












Ciekawy jest fakt, iż w komentarzach w których wykazuję manipulacje Pana Macieja pojawiły się dość szybko te same osoby, które metodą szyderstwa, uniku, plotkarskich insynuacji  starały się moją osobę zdyskredytować wtedy, gdy polemizowałem z Panem Karoniem. Na końcu tego materiału zamieszczę ową wymianę komentarzy.
Niektórzy twierdzą, że „fakty mówią same za siebie". Nie. Fakty nie mówią. To ludzie je zawsze jakoś odbierają, filtrują i w tym odbiorze mogą się mylić, albo mogą mieć rację. Zacytuję powyżej fragmenty wypowiedzi jednego z dobrych prawicowych autorów, u którego momentami zaobserwować można zarówno faktolatrię, przecenienie roli dokumentów jak i zagłuszanie argumentów emocjonalnymi przytykami: