środa, 27 listopada 2019

Bosak: W Polsce powinna być zachowana spójność etniczna | #RZECZoPOLITYCE

Chris BOSS...
Książę Krzysztof 
Krzysztof Bosak

PREZYDENT?
Wiecznie młoda twarz to pozór. Kryje się za nią 37 letni profesjonalista, dyplomata i polityk, który zadziwia dojrzałością i opanowaniem.
Jest jak Dawid wobec Goliata bandy czworga;) Wszechstronnie uzdolniony: kiedyś harcerz i sportowiec, studiował architekturę, ekonomię, dziennikarstwo, filozofię.  Poświecił jednak indywidualną karierę i zabawy dla działalności społecznej, eksperckiej i politycznej, w którą zaangażowany jest od 2000 roku, czyli przez 19 lat!

wtorek, 26 listopada 2019

Najlepszy i najgorszy PREZYDENT. Kto z nich?

Spytaj, zostaw komentarz tu, lub tam. Przygotowałem formularz ankiet mający na celu sprawdzenie kto najbardziej nadaje się, by przekonać nieprzekonanych, co jest jedyną drogą do zwiększenia poparcia i alternatywą dla bezcelowego sugerowania się opiniami sympatyków, które będzie miało miejsce w prawyborach. Roześlijcie ją do swoich nieprzekonanych znajomych, zapytajcie tych, którzy nie mogą jej sami wypełnić i wklepcie ich odpowiedzi:

sobota, 23 listopada 2019

UTOPIA PAŃSTWA LAICKIEGO



UTOPIA PAŃSTWA LAICKIEGO! Jeśli nie religia, to narzucane będzie co innego! Nie unikniemy tego
Każdy ma jakieś założenia i że nie jest uczciwe ich ukrywanie za trzema paniami zwanymi: „neutralnością”, „obiektywnością”, czy „bezstronnością”. Wprowadzaniem w równie wielki błąd jest twierdzenie, że się traktuje równo wszystkie poglądy (w tym religie), że się im przyznaje równe prawa i swobodę, bo samo takie twierdzenie jest poglądem, z jakichś założeń światopoglądowych wynika, a jednocześnie okrada rzekomo bronione religie z ich istotowego roszczenia do czynienia się neutralnym- prawdziwym opisem świata i ostatecznym kryterium wszystkiego.
Twierdzenie, że trzeba w pewnych sprawach zawiesić poglądy np. religijne też jest poglądem.
Jeśli jakieś prawa świeckie są ważniejsze od religijnego, to jest to sprzeczne z założeniami religijnymi. Wtedy prawo państwowe odbiera religiom religijną funkcję nadrzędności i wszechwpływowości i samo je przejmuje, a więc państwo, albo "światopogląd neutralny" stają się kryptoreligią.
To normalne. Jeśli tego nie chcemy, to walczmy o własne światopoglądy. Ja będę walczył o katolicyzm. Wyznawca neutralności walczy o "neutralność". Najgorsze jest to, że katolicy walczą o neutralność inną niż katolicyzm, która odbiera katolicyzmowi jego nadrzędność i wszechwpływowość. Tymczasem religia jest sobą wtedy, kiedy jest uznawana za opis czegoś, co rzeczywiste, a więc neutralne, bo prawdziwe, faktyczne. Człowiek religijny wierzy, że treść jego wiary to fakty.
Dla wszystkich, którzy chcą neutralności religijnej: Co mają powiedzieć rodzice, którzy nie akceptują np. linii programowej języka polskiego, albo, biologii? Czy to znaczy, że trzeba znosić kolejne przedmioty? Co mają zrobić Ci, którym się nie podoba podawana interpretacja historii? Czy trzeba znosić historię? Nie! Po prostu nie da się uciec od konfliktu. Między zwolennikami różnych interpretacji historii, różnych światopoglądów są spory. światopogląd laicki, neutralny, to tylko przykrywka pewnych założeń, od których nie da się uciec. One zawsze będą.
Zdeklarowanie się danej instytucji, np. szkoły, czy państwa, jakie światopoglądy popiera, jest po prostu jedynie uczciwe. Trzeba się na coś zdecydować. Dlatego też jestem za państwem wyznaniowym.
Byłbym nieuczciwy, gdybym np. jako polityk nie uprzedził, że jestem katolikiem i że będę bronił światopoglądu religijnego, katolickiego tak, jak relatywista, czy ateista, czy agnostyk bronią relatywistycznego, ateistycznego, czy agnostycznego. Oni bronienie swoich poglądów i przekonywanie do nich nazywają wolnością słowa, a czasem nawet bezstronnością i neutralnością, a gdy ja bronię swoich to żem jest stronniczy i narzucam? No głupie to.
Chciałbym uprzedzić moich braci katolików, by nie dali się wpuścić w maliny i by nie żądali równego traktowania wszystkich religii, czy wolności religijnej. Muszą po prostu wejść w spór z wyznaniem laickim, i przekonywać do jednej religii. To jest faworyzowanie. Tylko że to faworyzowanie leży w naturze większości religii, bo ich istotą jest totalność, Jedyną więc alternatywą dla takiego faworyzowania jest nie neutralność, ale antyreligijność. A że muzułmanom się nie podoba katolicyzm, to trudno. Nam się nie podoba nawoływanie muezinów w krajach arabskich, ale absurdem byłoby zabranianie im tego tam gdzie przeważają, gdzie stworzyli sobie państwa. Po prostu Ci, co mają większą siłę wygrają. I nie chodzi mi tu koniecznie o siłę fizyczną.
Głupie jest po prostu, kiedy katolicy sami rezygnują z kształtowania życia społecznego i państwowego na wzór własnej religii w imię jakiejś „neutralności”. Bo religia z definicji wyznacza Sens Ostateczny i wzór wszystkiemu. Polityka, życie społeczne, publiczne, również należą do zbioru o nazwie „wszystko”.
Nie oznacza to wcale nawracania na siłę. No chyba, że jakaś religia na to zezwala. Ale równie dobrze dzisiaj nawraca się mnie na siłę na „neutralność”. Na działanie wbrew przekonaniom w życiu publicznym. Przymus jest do pewnego stopnia koniecznością życia społecznego. Nie można uderzać przez to w samą zasadę „narzucania”, ale w konkretne treści i granice narzucania.