piątek, 15 sierpnia 2014

Intronizacja. Odpowiedź na zarzuty i sprostowanie jej błędnych definicji

[zarzuty i błędy zaznaczone na czerwono


Po co Intronizacja? Przecież Chrystus już jest Królem. I to Wszechświata, dlatego nie trzeba ogłaszać go już Królem Polski. 

Tak, ale dał nam wolną wolę. I dzięki temu możemy odrzucić to panowanie, albo przyjąć, zarówno prywatnie, jak i wespół z innymi- czy to w rodzinie, czy we wiosce, czy w mieście, czy w gminie, czy w narodzie i państwie. Intronizacja to właśnie  obsadzenie Chrystusa na tronie zależnym od naszej woli.
Intronizacja na Króla Polski trąci partykularyzmem.
A skąd ta fałszywa alternatywa? To, że kogoś ogłaszamy Panem naszej rodziny nie oznacza, że nie może być Panem innych rodzin. Tak samo jest z różnymi państwami.
Ale Pan Jezus powiedział, że Królestwo Jego nie jest z tego świata.
To kolejna fałszywa alternatywa i przeciwny brak logiki. To, że ktoś skądś pochodzi nie oznacza, że nie może przebywać gdzie indziej. To, że pestka powstała w owocu na drzewie nie znaczy, że nie może zamieszkać w ziemi. Jeśli ktoś pochodzi z Krakowa, to nie znaczy, że nie może być wójtem w Zawoi. "Nie z tego świata" może być dla tego świata. I nasza wiara opiera się na tym przeświadczeniu! NA nim opiera się też stwierdzenie: „Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi”
Intronizacja już była
W Polsce Aktu Intronizacji dokonano już trzykrotnie. Najpierw, w 1920 r. dokonał go prymas Polski kard. Edmund Dalbor na Jasnej Górze. Odnowiony on został rok później w Krakowie w bazylice Najświętszego Serca Pana Jezusa z udziałem całego Episkopatu Polski. W uroczystości wzięła wówczas udział ponad stutysięczna rzesza wiernych.

Trzeci raz uznania Jezusa Królem Polski dokonał Prymas Tysiąclecia, abp Stefan Wyszyński 28 października 1951 r., kiedy to, w ukryciu przed władzami komunistycznymi, w święto Chrystusa Króla ślubował w imieniu narodu polskiego.
[za: http://ekai.pl/wydarzenia/ostatnia_chwila/x23655/aktu-intronizacji-chrystusa-dokonano-w-polsce-juz-trzykrotnie/ ]
Intronizacja była, ale na innych szczeblach niż teraz domagają się jej zwolennicy. Powyżej przedstawione akty były bez oficjalnego udziału władz państwowych i konsekwencji prawnych.

Intronizacja nie jest potrzebna, bo już samo wyznanie wiary katolickiej jest uznaniem Chrystusa za Króla.
Byłoby tak, gdyby nie mechanizmy: autonomizacji, sekularyzacji, przejęzykowienia, antyrformalizmu (antyrytualizmu) i obsesji zmiany, które wywołują wrażenie, że religia nie powinna mieszać się do spraw państwowych i innych obszarów kultury...Na tych mechanizmach oparto bowiem współczesne łady państwowe i przyjęli je sami ludzie. Tyle tylko, że są one sprzeczne z naszą Wiarą. Intronizacja jest więc potrzebą wtórną. Jest odpowiedzią na wynikającą z powyższych mechanizmów detronizację.
Intronizacja to pusty, zewnętrzny akt.
To nie zwolennicy Intronizacji wymyślili, że jest ona pustym aktem zewnętrznym, ale jej przeciwnicy. I to nie jej zwolennicy nadają jej takie znaczenie. Dokładnie tak samo krytykują Kościół Instytucjonalny jego przeciwnicy mówiąc, że jest on niepotrzebną pustą instytucją, że wierzyć trzeba w sercu, indywidualnie. Myślę, że nieuprawnione z punktu widzenia logiki i zwykłej uczciwości jest krytykowanie kogoś na podstawie tego, czego on sam wprost nie mówi, a co zarzucają mu jego przeciwnicy. Bo to krzywdzące, podejrzliwe zgadywanie. W rzeczywistości nie możemy wiedzieć, co kryje się w głębi jego serca. I jak wiara w jego dobre intencje jest postawą chwalebną, tak przypisywanie mu intencji złych jest moralnie niedopuszczalne.  A poza tym walką z pustym aktem byłoby nadanie mu treści, a nie odrzucanie go jako takiego. Owo podejrzenie przypomina zarzuty ikonoklastów wobec czcicieli obrazów,  protestantów wobec czcicieli świętych, a także niektórych badaczy uznających, że ludy pierwotne mylą znaczącą ze znaczoną. To podejrzenie nazywamy antyrytualizmem. Okazuje się ono sprzeczne z Nauką Kościoła, z wiarą we Wcielenie, Zmartwychwstanie i Przeistoczenie...

Intronizacja to magiczna wiara w to, że akt wszystko naprawi.

Jest to, jak powyżej, pochopne i krzywdzące podejrzenie, nie mające pokrycia w stwierdzeniach zwolenników intronizacji. Podobnie jak osąd poprzedni

Na intronizacje ludzie nie są przygotowani.
I nigdy, do końca świata nie będą. Podobnie, jak nie są gotowi do innych aktów, do sakramentów, do zakładania rodzin, oraz innych zobowiązań i przyrzeczeń, które Kościół popiera. Nie są gotowi, a przynajmniej nie ma na świecie takich ludzi, którzy mieliby środki by ocenić, że jakaś grupa ludzi, np. naród, wioska jest do czegokolwiek, w tym do Intronizacji przygotowana. Jak wspomnieliśmy wcześniej trudno ocenić co ma w sercu jeden człowiek, a co dopiero cały naród.

Intronizacja Serca, czy Osoby?
Kłamliwe jest przeciwstawienie Serca Osobie. Jeśli Intronizacja Serca nie jest Intronizacją Całej Osoby, to nie jest i Intronizacją Serca. I vice versa. Bo Serce nie oznacza organu, tylko  całą Osobę w wymiarze i wewnętrznym i zewnętrznym. Dlatego też w litanii do Serca Jezusowego modlimy się:  "Serce Jezusa, w którym mieszka cała Pełnia Bóstwa, zmiłuj się nad nami!". Intronizacja Serca nie może też oznaczać ograniczania się do aktu wewnętrznego. Kiedy ktoś bowiem mogąc, nie uzewnętrznia czegoś, to znaczy, że tego i w sercu nie ma. Bo człowiek jest zewnętrzny, formalny i potrzebuje zewnętrznych aktów by utrzymać wewnętrzne nastawienie. Tym bardziej jeśli to jest wymiar publiczny. Nie jest przecież tak, że każdy sobie wymyśla indywidualny język. Zewnętrzne formy i rytuały są jak język. Jeden akt łączy różne osoby które go podejmują, jest podstawą wzajemnego zrozumienia. Obie nazwy mogą być więc poprawne. Niepoprawne jest rozumienie Intronizacji Serca jako aktu tylko wewnętrznego i prywatnego. Poprawne jest natomiast rozumienie Intronizacji jako czegoś co może i powinno być ogłaszane na wszystkich szczeblach począwszy od prywatnego, a zakończywszy na państwowym.

Poświęcenie, czy Intronizacja? 
Jak zwał, tak zwał. Nie ważne jak nazwiemy, ale co przez to zrozumiemy! Intronizacja, która nie byłaby poświęceniem nie byłaby Intronizacją i na odwrót. Różne są tylko poziomy - indywidualny, rodzinny, państwowy. Niech już hierarchowie kościelni ustalą jakie nazwy wybiorą tym różnym poziomom.

Tak, ale państwo powinno być neutralne, nie może być wyznaniowe.
Nie, państwo nigdy nie jest neutralne. Za rzekomą neutralnością kryją się zawsze jakieś założenia. Dlaczego niereligijne założenia światopoglądowe mogą decydować o polityce, a religijne już nie? Nie ma żadnego uzasadnienia. Ktoś odpowie, że spory religijne są powodem.  A czy wokół światopoglądów niereligijnych nie toczą się spory? Twierdzenie że religia nie może, to kolejne wyznanie(tylko że niereligijne).  Stąd państwo zawsze jest wyznaniowe.  To wyznanie nie jest rozjemcą między różnymi religiami, tylko konkurencją wobec nich. Bo religia z definicji miesza się do wszystkiego.  Jeśli więc coś religiom wyznacza granice i nisze, jeśli zabrania im mieszać się do czegoś, to owo "coś" samo przejmuje funkcje religijną, a rzekomo bronione religie wypiera, czyniąc z nich puste emblematy, skanseny, martwe obiekty muzealne. 

Ale taka Intronizacja, to zmuszanie i przymus religijny wobec niekatolików!
Nikt nie wymaga, by niewierzący ogłaszał Chrystusa Królem. Przekonywanie do Intronizacji jest w tym przypadku przekonywaniem do nawrócenia. Póki nie będzie nawrócony, to nie będzie chciał dokonać Intronizacji.
Jeśli ktoś nie będzie chciał katolickiego państwa, to nie będzie wspierał katolickich polityków. Jeśli ktoś będzie chciał muzułmańskiego państwa, to będzie wspierał muzułmańskich polityków, itd... Kto zdobędzie władzę ten będzie decydował. Dlaczego tak piszę? Zawsze bowiem trzeba któryś światopogląd (w tym religię) faworyzować. Trzeba tylko być uczciwym i ogłosić  który, a nie oszukiwać siebie i innych mówiąc, że wszystkie światopoglądy(w tym religie) są równe i że państwo jest neutralne, czy bezwyznaniowe. Nie ma takiej alternatywy. Zawsze któreś wyznanie jest dominujące i wyznacza niszę innym, czyli stawia się ponad nimi.
Państwo jawnie wyznaniowe byłoby więc państwem uczciwym. Ja chcę katolickiego. Muzułmanin chce muzułmańskiego. Ateista "neutralnego" czyli ateistycznego. Ludzie się tylko oszukują. Najdziwniejsze i nielogiczne jest to, katolicy dali sobie wmówić, że taka „neutralność” jest zgodna z ich wiarą. Nie. Religia z zasady mieszą się do wszystkiego. Polityka zaś należy do zbioru o nazwie "wszystko".

Intronizacja to upolitycznianie religii. 

Wręcz przeciwnie- ureligijnianie polityki.

34 komentarze:

  1. Mam propozycję co do Pimpka na FForum. Zapytaj go, po co w ogóle Król Jan Kazimierz ogłaszał Maryję Królową Polski, skoro Ona już była Królową Nieba i Ziemi - tejże Ziemi, na której leży Polska. :)
    Możesz też wspomnieć, że pytanie jest z inspiracji tej wstrętnej zboczonej libertynki Pliszki, którą Pimpek był łaskaw splonkować na Górze Cukru.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. no właśnie kto upoważniał Jana Kazimierza do tego? był biskupem czy jak?
      Jan Kazimierz oświadczył kiedyś ze "woli patrzeć na psa niż na Polaka" czyli ogłaszał NMP królową tych którymi gardził.

      Usuń
  2. Chrystus już jest Królem Wszechświata ogłaszanie Go królem jakiejś części to tak jakby to tak jakby cesarzowi powierzyć sołectwo w jego cesarstwie.
    "Intronizacja była, ale na innych szczeblach niż teraz domagają się jej zwolennicy." Skąd wiadomo że jest to zgodne z wolą bożą? Z prywatnego objawienia? Jezus jest cichy i pokornego serca, gdy chciano go obwołać królem usunął się (J 6,15). Na kartach Ewangelii widać Jezusa zawsze bardzo pokornego - urodził się w skromnej stajence, przez blisko 30 lat żył cicho, jako syn cieśli, a potem zaczął przemierzać judejską ziemię, nauczając i prowadząc życie ubogiego nauczyciela, który wiele nocy spędził pod gołym niebem ("Lisy mają jamy, a ptaki niebieskie gniazda, lecz Syn Człowieczy nie ma, gdzie by głowę skłonił" Łk 9, 58). Jezusowi nigdy nie zależało na tytułach i zaszczytach, nie pchał się na "pierwsze miejsca", nigdy nie zabiegał o żadne urzędy i ziemską władzę... Tylko ktoś, kto nie zna ewangelicznego Jezusa - a więc tego prawdziwego Jezusa, który wciąż żyje, będąc Bogiem! - może myśleć, że chce On być królem Polski i że konieczna jest jakaś intronizacja! On sam nigdy nie wyraził takiej woli! Oczywiście zwolennicy intronizacji powołują się na jakieś rzekome objawienia, ale jedynym "autoryzowanym" zapisem słów i woli Pana Jezusa są tylko i wyłącznie cztery ewangelie, a w nich takiej woli zawartej nie ma (z tekstu znalezionego w sieci).
    "Zawsze któreś wyznanie jest dominujące i wyznacza niszę innym, czyli stawia się ponad nimi" non sequitur
    "mechanizmy: autonomizacji, sekularyzacji, przejęzykowienia" co to jest "przejęzykowienie"? "są one sprzeczne z naszą Wiarą" gdzie Skład Apostolski mówi coś o tym?
    "Jak zwał, tak zwał. Nie ważne jak nazwiemy, ale co przez to zrozumiemy!" a jak ktoś zechce "wybrać Jezusa na prezydenta RP" to też na jedno wyjdzie?
    "Nikt nie wymaga, by niewierzący ogłaszał Chrystusa Królem" to jak to pogodzić z tezą że "cały Naród ma uznać Jezusa za króla", "a w szczególności uznanym ma być przez władze państwowe" etc?
    "trudno ocenić co ma w sercu jeden człowiek, a co dopiero cały naród" dokładnie
    "Intronizacja to upolitycznianie religii." Ano tak.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szanowny Anonimowy nie odnosi się do całej argumentacji, ale do wyrwanych fragmentów. Proponuję doczytać do końca.
      "Tylko ktoś, kto nie zna ewangelicznego Jezusa - a więc tego prawdziwego Jezusa, który wciąż żyje, będąc Bogiem! - może myśleć, że chce On być królem Polski i że konieczna jest jakaś intronizacja!"

      TO jest wyssane z palce fałszywe oskarżenie. Oskarżenie, że ktoś nie zna Jezusa. Nie przystoi uczciwemu człowiekowi. Proponuję czytać w całości: "Intronizacja jest więc potrzebą wtórną. Jest odpowiedzią na wynikającą z powyższych mechanizmów detronizację."

      co to jest "przejęzykowienie"?

      Przejęzykowienie to właśnie to, co Szanowny Anonimowy prezentuje: sugestia, iż jeśli coś nie jest napisane wprost(np. w Składzie Apostolskim) to tego nie ma.

      Usuń
    2. Jednak, dopokąd żył na ziemi, wstrzymał się zupełnie od wykonywania tej władzy, a jak niegdyś wzgardził posiadaniem rzeczy ludzkich i nic troszczył się o nie, tak pozostawił je wówczas i dziś je pozostawia ich właścicielom. Co przepięknie wyrażają słowa: Nie odbiera rzeczy ziemskich Ten, który daje Królestwo niebieskie!(27) - Tak więc Królestwo Odkupiciela naszego obejmuje wszystkich ludzi - jak o tym mówi nieśmiertelnej pamięci Poprzednik nasz, Leon XIII, którego słowa chętnie tu przytaczamy: "Panowanie Jego mianowicie nie rozciąga się tylko na same narody katolickie lub na tych jedynie, którzy przez przyjęcie chrztu według prawa do Kościoła należą, chociaż ich błędne mniemania sprowadziły na bezdroża albo niezgoda od miłości oddzieliła, lecz panowanie Jego obejmuje także wszystkich niechrześcijan, tak, iż najprawdziwiej cały ród ludzki podlega władzy Jezusa Chrystusa(28). - I wszystko jedno, czy jednostki, czy rodziny, czy państwa, gdyż ludzie w społeczeństwa zjednoczeni nie mniej podlegają władzy Chrystusa jak jednostki. On jest zaiste źródłem zbawienia dla jednostek i dla ogółu: I nie masz w żadnym innym zbawienia. Albowiem nie jest pod niebem inne imię dane ludziom, w którym byśmy mieli być zbawieni(29). On jest sprawcą pomyślności i prawdziwej szczęśliwości tak dla pojedyńczych obywateli, jak i dla państwa: Nie przez co innego szczęśliwe państwo - a przez co innego człowiek, państwo bowiem nie jest czym innym, jak zgodnym zrzeszeniem łudzi(30). Niech więc nie odmawiają władcy państw publicznej czci i posłuszeństwa królującemu Chrystusowi, lecz niech ten obowiązek spełnią sami i wraz z ludem swoim, jeżeli pragną powagę swą nienaruszoną utrzymać, i przyczynić się do pomnożenia szczęścia swej ojczyzny. To bowiem, cośmy na początku Naszego Pontyfikatu napisali o zmniejszeniu się powagi prawa i poszanowania dla władzy, to samo i do czasów dzisiejszych zastosować można: "Gdy Boga i Jezusa Chrystusa - takeśmy się żalili - usunięto z praw i z państw i gdy już nie od Boga, lecz od ludzi wywodzono początek władzy, stało się iż zburzone zostały fundamenty pod tąż władzą, gdyż usunięto główną przyczynę, dlaczego jedni mają prawo rozkazywać, drudzy zaś mają obowiązek słuchać. Z tego powodu musiało być wstrząśnięte całe społeczeństwo ludzkie, gdyż brakło mu stałej i silnej podstawy"(31).

      Przeto, jeżeliby kiedy ludzie prywatnie i publicznie uznali nad sobą władzę królewską Chrystusa, wówczas spłynęłyby na całe społeczeństwo niesłychane dobrodziejstwa, jak należyta wolność, jak porządek i uspokojenie, jak zgoda i pokój" z Encykliki Quas Primas Piusa XI

      Usuń
    3. Przejęzykowienie c.d.

      W imię tego zjawiska skupiamy się zbytnio na czytaniu Biblii, a zapominamy, że Słowo Boże − Logos to przede wszystkim Sens, który między innymi w literach się wyraża, ale także je przekracza. Dla utrzymania tożsamego ich sensu konieczne jest utrzymanie istotnego tu kontekstowego trzonu kulturowego − obejmującego całość ludzkiego sposobu życia. Ów trzon kontekstowy to tradycja. Stanowi ona splot translacji między multisensorycznymi znakami. Im więcej tych parafraz czy translacji, tym łatwiej uchwycić sens. Mówienie, że nie liczą się formy, ale treść, sprowadza się do uznania, że tylko słowa są nośnikami sensu. Ci, co tak mówią, ciągle zmieniają stare formy, bo są niezrozumiałe, i zastępują nowymi, zamiast zwykłego nadawania im właściwego znaczenia. Tym, co ma przechować ich znaczenie są słowa − które traktowane są tu jak etykiety, przyklejane do zmiennych mód, form kulturowych, które uznaje się mylnie za obojętne moralnie, treściowo i symbolicznie. W efekcie zapomnienia o tym, że słowa bez relacji do tego, co pozasłowne nie mają sensu ma miejsce inflacja słów, stanowiąca element inflacji znaków, która to znowu wpisuje się w proces autonomizacji. W efekcie kolejnym narażeni jesteśmy na to, iż mimo zachowania słów Ewangelii utracimy ich znaczenia, na rzecz znaczenia, które nadały im formy zmiennej kultury świata. Słowo „treść” staje się pustą formą. Taka tendencja zbliża nas nieuchronnie do sprzecznego z chrześcijaństwem rozumienia zależności między duchem a materią, które Eric Voegelin przypisał tzw. „ruchom”, a ściślej, „sektom”:

      (…) Najważniejszym dowodem na to, że człowiek jest bezgrzeszny jest nie to, że nie popełnia on grzechów. W sekciarskiej koncepcji odrodzonego człowieka relacja ta wydaje się odwrócona. Zakłada się, że człowiek jest odrodzony i dlatego jego niemoralne czyny i przestępstwa muszą zostać uznane za przejaw działającej w nim boskiej energii.

      Usuń
    4. "Zawsze któreś wyznanie jest dominujące i wyznacza niszę innym, czyli stawia się ponad nimi" non sequitur

      A WŁAŚNIE Że SEQUITUR ;)

      TWIERDZIENIE, ŻE RELIGIE NIE MOGĄ SIĘMIESZAĆ DO POLITYKI TEŻ JEST ELEMENTEM JAKIEGOŚ WYZNANIA, CZYLI ŚWIATOPOGLĄDU.(NIEKONIECZNIE RELIGIJNEGO).
      roZWINIĘCIE TEGO ROZUMOWANIA TUTAJ:
      http://misjakultura.blogspot.com/2015/10/neutralnosc-swiatopogladowa-nie-jest.html

      Usuń
    5. Dużo tekstu mało treści Mości Zwyczajny Katoliku
      Zważ iż pisanie całych zdań wielkimi literami oznacza w Internecie krzyk
      Można pisać "sequitur", "non sequitur" i od początku, dowód z tego żaden. W Japonii dominującym wyznaniem jest buddyzm (ścisłych danych brak, cześć buddystów jest równocześnie sintoistami) nie ma religii urzędowej.
      Nie wyjaśniasz Waść czymże owo "przejęzykowienie"
      Skład Apostolski nie mówi o niebieskich migdałach jeno o prawdach wiary
      a o "intronizacji" milczy.
      Zdanie które określasz jako "wyssane z palce" (chyba z palca?) zaczerpnięto z artykułu znalezionego w sieci, potrzebny link?
      Cytat z encykliki ma być jak mniemam argumentum nie do pobicia.

      Usuń
    6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    7. Caps Lock mi się wcisnął. czepianie się. Do rzeczy.
      "Dużo tekstu mało treści Mości Zwyczajny Katoliku"
      Tak to każdy potrafi napisać.
      "Można pisać "sequitur", "non sequitur" i od początku, dowód z tego żaden"
      Tyś napisał pierwej i dowód z tego żaden.
      "Skład Apostolski nie mówi o niebieskich migdałach jeno o prawdach wiary
      a o "intronizacji" milczy."
      Prezentujesz właśnie przejęzykowienie. To że coś nie jest nazwane, albo nie jest nazwane dokładnie tak samo, to nie znaczy, że tego nie ma.
      "wyssane z palce" (chyba z palca?)
      Cytat z encykliki nie jest argumentem. TO w nim znajdują się argumenty. Trzeba tylko chcieć je dostrzec.
      A tu jak widzę czepianie się słówek , np.: "wyssane z palce" (chyba z palca?)" przeszkadza w odniesieniu się do argumentów które zastosowałem.

      Usuń
    8. polemika z wyciętym wpisem gratulacje

      Usuń
    9. To Waść wyciął własny wpis a nie mój, bardzo przepraszam

      Usuń
  3. A co jeśli wyznawcy jakiegoś powiedzmy mnogodrumizmu* zażądają by Sejm uznał Mnogiego Drumę za kogoś tam a przy tym wyjaśnią że nie narusza to niczyich uczuć religijnych bo przecież nie każą nikomu w Mnogiego Drumę uwierzyć a tylko uznać.
    Czy władza świecka jest kompetentną do wypowiadania się na tematy religijne? "Państwem lepiej rządzić bez wypowiadania się o Panu Bogu i atrybutach Jego" (Paweł Jasienica).

    * "kult Mnogiego Drumy" wg S. Lema, fikcyjna religia podana jako hipotetyczny przykład by nikogo nie urażać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to co? Jeśli zyskają większość i siłę to sobie będą mogli tego Mnogiego Drumę uchwalić. Jeśli zyskają większość i siłę. Jeśli.
      Kultu determinuje cały światopogląd a nie tylko jakąś sztuczną sferę religijną.
      Religia z definicji dotyczy wszystkiego.
      "Jeśli nie Kościół, to kto inny narzuci obywatelom pogląd stanowiący podstawę prawa. I on też nie będzie neutralny. Najuczciwiej jest więc gdy katolik dąży do katolickiego, muzułmanin do muzułmańskiego, ateista do ateistycznego, niezdecydowany do niezdecydowanego...

      Neutralności nigdy nie będzie, bo to logicznie i praktycznie niemożliwe. Tzw. "świeckość" nie jest neutralna, nie stanowi wcale przezroczystego rozjemcy innych światopoglądów, ale konkurencję dla nich!

      Istotą religii jest nadrzędność i całościowość. Jeśli więc coś religiom wyznacza granice i nisze, to samo przejmuje funkcje religijną, a rzekomo bronione religie wypiera, czyniąc z nich puste emblematy. Zawsze więc któreś wyznanie jest dominujące i wyznacza niszę innym, stawia się ponad nimi. Nawet, jeśli jest to wyznanie niereligijne.

      Dlaczego więc rozmaite światopoglądy mogą stanowić podstawę prawa, a konkretne religie nie mogą? Nie ma żadnego uzasadnienia. Powiesz, że religie są źródłem konfliktów. Wiek dwudziesty pokazał jednak, że nie tylko one. Więcej: pokazał, że próba odrywania się od religii tradycyjnych doprowadziła do największych zbrodni w dziejach!

      Powiesz, że to sprawa prywatna. Nic z tych rzeczy. Religia z definicji dotyczy wszystkiego. Również relacji z innymi ludźmi. A polityka należy do zbioru o nazwie „wszystko”."
      ZWYKŁA, LUDZKA
      UCZCIWOŚĆ
      WYMAGA,
      BY POLITYK
      PRZYZNAŁ SIĘ DO WIARY
      I KSZTAŁTOWAŁ WEDŁUG NIEJ PRAWO.
      POLITYCZNE DZIAŁANIA, ORAZ PRAWO WYNIKAJĄ Z TEGO,
      CO CZŁOWIEK UZNAJE ZA DOBRE, A CO ZA ZŁE.
      TO ZAŚ ZAWARTE JEST W ŚWIATOPOGLĄDZIE.
      DLATEGO
      NEUTRALNOŚĆ
      ŚWIATOPOGLĄDOWA
      TO FIKCJA!
      DLATEGO MYLĄ SIĘ CI, CO MÓWIĄ,

      ŻE ICH POLITYKOWANIE MOŻE BYĆ JEST NEUTRALNE
      Nie istnieje coś takiego jak neutralność światopoglądowa. Twierdzenie, że światopoglądy, nie mogą się mieszać do polityki jest wewnętrznie sprzeczne, gdyż ono samo jest elementem jakiegoś światopoglądu!
      Jakoś świńtego Demokracego i Prawa Człowiekiego mogą dziś czcić i uchwalać?

      Usuń
    2. "Jeśli zyskają większość i siłę to sobie będą mogli tego Mnogiego Drumę uchwalić."
      Otóż swobody muszą obowiązywać bez względu na wolę większości. Inaczej większość mogła by prześladować mniejszość. 1 Poprawka do Konstytucji USA np. mówi "Zakazane jest uchwalanie ustaw wprowadzających religię urzędową lub zabraniających swobodnego praktykowania religii, ograniczania wolności słowa lub prasy lub prawa ludu do spokojnych zgromadzeń lub do składania naczelnym władzom petycji o naprawienie krzywd." Zakazane nawet gdyby była większość która by tego chciała.
      "Jeśli więc coś religiom wyznacza granice i nisze, to samo przejmuje funkcje religijną" niby jak? Każda wolność musi mieć granice. Jak mówi Konstytucja RP
      "Wolność uzewnętrzniania religii może być ograniczona jedynie w drodze ustawy i tylko wtedy, gdy jest to konieczne do ochrony bezpieczeństwa państwa, porządku publicznego, zdrowia, moralności lub wolności i praw innych osób."
      Tak, oczywiście, w dawnych dobrych czasach sąd świecki karał apostatów. Tylko po co skoro i tak (wg Soboru Florenckiego 1439) ci co się odłączają są wykluczeni ze zbawienia?
      Tzw. “sojusz tronu i ołtarza” nigdy nie wychodził na dobre, ani tronowi, ani ołtarzowi. "Wśród teologów hasło rozdziału Kościoła od państwa po raz pierwszy pojawiło się w latach 30. XIX wieku, dla nich był to postulat mający prowadzić do wolności Kościoła. Chodziło o to, by wyzwolić Kościół spod kurateli i omnipotencji państwa." mówi ks. dr. Grzegorz Ryś
      http://www.katolik.pl/rozmowa-o-inkwizycji,55,416,cz.html
      "Powiesz, że religie są źródłem konfliktów" skąd wiesz co powiem? Otóż wcale tak nie twierdzę. Nie religie tylko brak gwarancji wolności wyznania, dozwalający by wyznawcy jednej prześladowali drugą.
      "relacji z innymi ludźmi" relację można komuś składać a nie być w niej z kimś
      "Jakoś świńtego Demokracego i Prawa Człowiekiego mogą dziś czcić i uchwalać?" co to takiego? Jeśli chodziło Ci o Powszechną Deklarację Praw Człowieka to może przeczytaj ją zanim zaczniesz Mości Katoliku wymyślać jakieś neologizmy.

      Usuń
    3. Proponuję nie przypisywać mi tego, czegom nie napisał i z tym nie polemizować.
      Zakazane nawet gdyby była większość która by tego chciała.
      Ale taki zakaz wynika z jakiegoś światopoglądu i ten światopogląd może kogoś ranić.
      (i tu się powtórzę)Istotą religii jest nadrzędność i całościowość. Jeśli więc coś religiom wyznacza granice i nisze, to samo przejmuje funkcje religijną, a rzekomo bronione religie wypiera, czyniąc z nich puste emblematy, martwe obiekty muzealne.


      Oparcie systemu państwowego na jednej religii nie oznacza wcale nawracania na siłę. No chyba, że jakaś religia na to zezwala. Ale równie dobrze dzisiaj nawraca się mnie na siłę na „neutralność”. Na działanie wbrew przekonaniom w życiu publicznym. Zakazuje mi się forsowania rozwiązań wynikających z religii w polityce, podczas gdy religia dotyczy wszystkiego z definicji. Przymus jest do pewnego stopnia koniecznością życia społecznego. Nie można uderzać przez to w samą zasadę „narzucania”, ale w konkretne treści i granice narzucania.

      "Powiesz, że religie są źródłem konfliktów" Proszę zauważyć, że ów tekst jest fragmentem z zalinkowanego wcześniej innego wpisu na temat neutralności państwa. Rzeczywiście zgubiłem drugi cudzysłów, przepraszam.

      Usuń
    4. Tyrania Neutralności

      Każdy ma jakieś założenia i że nie jest uczciwe ich ukrywanie za trzema paniami zwanymi: „neutralnością”, „obiektywnością”, czy „bezstronnością”. Wprowadzaniem w równie wielki błąd jest twierdzenie, że się traktuje równo wszystkie poglądy (w tym religie), że się im przyznaje równe prawa i swobodę, bo samo takie twierdzenie jest poglądem, z jakichś założeń światopoglądowych wynika, a jednocześnie okrada rzekomo bronione religie z ich istotowego roszczenia do czynienia się neutralnym- prawdziwym opisem świata i ostatecznym kryterium wszystkiego.
      Twierdzenie, że trzeba w pewnych sprawach zawiesić poglądy np. religijne też jest poglądem.
      Jeśli jakieś prawa świeckie są ważniejsze od religijnego, to jest to sprzeczne z założeniami religijnymi. Wtedy prawo państwowe odbiera religiom religijną funkcję nadrzędności i wszechwpływowości i samo je przejmuje, a więc państwo, albo "światopogląd neutralny" stają się kryptoreligią.
      To normalne. Jeśli tego nie chcemy, to walczmy o własne światopoglądy. Ja będę walczył o katolicyzm. Wyznawca neutralności walczy o "neutralność". Najgorsze jest to, że katolicy walczą o neutralność inną niż katolicyzm, która w istocie ten katolicyzm czyni martwym, bo odbiera mu jego istotowe funkcje. Religia jest sobą tylko wtedy, kiedy jest uznawana przez swych wyznawców za opis czegoś, co rzeczywiste, a więc neutralne, bo prawdziwe. Człowiek religijny wierzy, że treść jego wiary to fakty.
      Co mają powiedzieć rodzice, którzy nie akceptują np. linii programowej języka polskiego, albo, biologii? Czy to znaczy, że trzeba znosić kolejne przedmioty? Co mają zrobić Ci, którym się nie podoba podawana interpretacja historii? Czy trzeba znosić historię? Nie! Nie da się tak po prostu uciec od konfliktu. Między zwolennikami różnych interpretacji historii, różnych światopoglądów są spory. Światopogląd laicki, neutralny też może kogoś krzywdzić i dyskryminować! Jest on tylko przykrywka pewnych założeń, od których nie da się uciec. One zawsze będą.
      Zdeklarowanie się danej instytucji, np. szkoły, czy państwa, jakie światopoglądy popiera, jest po prostu jedynie uczciwe. Trzeba się na coś zdecydować. Dlatego też jestem za „państwem wyznaniowym”.
      Byłbym nieuczciwy, gdybym np. jako polityk nie uprzedził, że jestem katolikiem i że będę bronił światopoglądu religijnego, katolickiego tak, jak relatywista, czy ateista, czy agnostyk bronią relatywistycznego, ateistycznego, czy agnostycznego. Oni bronienie swoich poglądów i przekonywanie do nich nazywają wolnością słowa, a czasem nawet bezstronnością i neutralnością, a gdy ja bronię swoich to żem jest stronniczy i narzucam? No głupie to.
      Chciałbym uprzedzić katolików, by nie dali się wpuścić w maliny i by nie żądali równego traktowania wszystkich religii, czy wolności religijnej. Muszą po prostu wejść w spór z wyznaniem laickim, i przekonywać do jednej religii. To jest faworyzowanie. Tylko że to faworyzowanie leży w naturze większości religii, bo ich istotą jest totalność, Jedyną więc alternatywą dla takiego faworyzowania byłaby nie neutralność, ale antyreligijność. A że muzułmanom się nie podoba katolicyzm, to trudno. Nam się nie podoba nawoływanie muezinów w krajach arabskich, ale absurdem byłoby zabranianie im tego tam gdzie przeważają, gdzie stworzyli sobie państwa. Ci, co mają większą siłę wygrają. I nie chodzi mi tu koniecznie o siłę fizyczną.
      Głupie jest też to, że katolicy sami rezygnują z kształtowania życia społecznego i państwowego na wzór własnej religii w imię jakiejś „neutralności”. Bo religia z definicji wyznacza Sens Ostateczny i wzór wszystkiemu. Polityka, życie społeczne, publiczne, również należą do zbioru o nazwie „wszystko”.

      Usuń
    5. O tym samym mówię tutaj: https://www.youtube.com/watch?v=j_nz2XYkGz4
      Proszę o pochylenie się nad zawartymi tam argumentami.
      Wyrażone są one innymi słowy również tutaj:
      http://misjakultura.blogspot.com/2015/02/prawo-neutralne-czy-panstwo-wyznaniowe.html#more

      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    6. "Najuczciwiej jest więc gdy katolik dąży do katolickiego, muzułmanin do muzułmańskiego, ateista do ateistycznego" skutki tego że "muzułmanin dąży do muzułmańskiego" są takie w Pakistanie skazano Asię Bibi za "bluźnierstwo" uwolnic-asie-bibi-petycja-sad-najwyzszy (chodzi mi tu nawet nie o srogość kary tylko jednostronność że gdy "giaur" obraża "wiernego" musi być kara, "wierny" może obrażać "giaurów" do woli). Zdaniem Waszmości nie ma co powoływać się na uniwersalne prawa człowieka, na cóż zatem? Skoro wyznawca uważa swoją religię za prawdziwą to liczyć na "łaskawość"?
      "Zakazane nawet gdyby była większość która by tego chciała. Ale taki zakaz wynika z jakiegoś światopoglądu i ten światopogląd może kogoś ranić." Rani zakaz prześladowań? "Chciałbym uprzedzić katolików, by nie dali się wpuścić w maliny i by nie żądali równego traktowania wszystkich religii, czy wolności religijnej. Muszą po prostu wejść w spór z wyznaniem laickim, i przekonywać do jednej religii. To jest faworyzowanie. Tylko że to faworyzowanie leży w naturze większości religii, bo ich istotą jest totalność" coraz lepiej. "w naturze większości religii" czyli nie wszystkich. Piszesz Waść w kółko że "neutralność" jest "wyznaniem państwowym", gdzie dowód? "prawo państwowe odbiera religiom religijną funkcję nadrzędności i wszechwpływowości" rety. "Między zwolennikami różnych interpretacji historii, różnych światopoglądów są spory." Opinie czy poglądy są sprawą wyboru a fakty czymś nienaruszalnym (choć chodzą po tym padole osobnicy nazywający zbrodnie hitlerowskie czy stalinowskie "dyskusyjnymi"). Mogę kontynuować lecz wracam do Intronizacji.
      1. "Tytuł „Jezus Król Polski” nie ma powszechnie uznanych korzeni historycznych." http://intronizacja.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=112&Itemid=161
      2. "Rozalia nigdy nie mówiła o Intronizacji Chrystusa Króla lub o ogłaszaniu Chrystusa Królem Polski" http://www.fronda.pl/blogi/partyzantprawdygmailcom/sluzebnica-boza-rozalia-nigdy-nie-mowila-o-intronizacji-chrystusa-krola-lub-o-oglaszaniu-chrystusa-krolem-polski,21498.html
      3. "Nawet uznane objawienia prywatne nie stanowią dogmatu" http://www.katolik.pl/objawienia-prywatne---rozpoznanie-duchowe,22968,416,cz.html
      4. "Nie trzeba więc Chrystusa ogłaszać Królem, wprowadzać Go na tron." http://episkopat.pl/dokumenty/listy_pasterskie/4741.1,O_krolowaniu_Jezusa_Chrystusa.html
      5. Tytuł "Jezus Król Polski" wgląda na naruszenie granicy sacrum i profanum "co cesarskie cesarzowi, co boskie Bogu"
      6. Dekalog zabrania profanacji Imienia Bożego: "Narażamy się na grzech przeciw drugiemu przykazaniu - ostrzega ks. Kracik." http://wiadomosci.onet.pl/prasa/jezus-chce-byc-krolem-polski/68lbc
      I tak zapewne Waści nie przekonam skoro wiesz Waść lepiej.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    7. "I tak zapewne Waści nie przekonam skoro wiesz Waść lepiej. "
      Dokładnie tak samo mógłbym i ja napisać, ale to nic nie wnosi do dyskusji. To brzmi jak chwyt erystyczny, mający na celu pokazanie, że nasz rozmówca jest zamknięty na zdanie innych. Wierzę jednak, że mój Szanowny rozmówca nie miał takich intencji. Że to moje mylne wrażenie.
      Przejdźmy jednak do rzeczy:


      "Skutki tego że "muzułmanin dąży do muzułmańskiego" są takie w Pakistanie skazano Asię Bibi za "bluźnierstwo". "
      Trudno. Taki mają światopogląd, taką interpretację Islamu. Ja jej nie popieram, ale dlatego, że to mój światopogląd, czyli katolicyzm, nie pozwala mi zabijać za samą wiarę, czy nawracać na siłę. I owo przekonanie byłoby integralnym elementem ładu politycznego opartego na Nauce Kośćioła.
      Państwo wyznaniowe, w rozumieniu tu przeze mnie przedstawionym, nie oznacza oczywiście(jak wielu mylnie twierdzi) państwa, w którym sprawowaniem władzy zajmuje się Kościół, czy księża, w którym wszyscy są zmuszeni do bycia katolikami. Wszyscy są w nim zobligowania, do pewnych zasad, które wypływają z Nauki Kościoła, w przestrzeni publicznej, ponadlokalnej, ale nie muszą w to wierzyć. POdobnie było z chrześcijanami w państwach islamskich. Zmuszeni oni byli słuchać muezinów, nie mogli bić dzwonami w swoich świątyniach. Ale to jest zrozumiałe i zasadne tam, gdzie dominują muzułmanie i gdzie tworzą państwa. Charakter państwa wyznaniowego zależy od konkretnej religii(a nawet od konkretnej denominacji, czy aktualnej interpretacji), która daje mu aksjologiczne podstawy. Religia katolicka, którą ja proponuję nie zaleca, nie dopuszcza wcale nawracania na siłę w obrębie państwa. Nie zabrania wyznawać innych religii. Może zabraniać tego, co godzi w moralne ramy wyznawane przez religię katolicką. Ale takie same ograniczenia są w tzw. „Państwie neutralnym”. Że są faworyzowani katolicy? W państwie laickim też są faworyzowani wyznawcy „laickiej neutralności”.

      Przyjęcie jednego z wyznań wcale nie oznacza totalnej dyskryminacji innych, gdyż wyznania zawierają w sobie definicje granic tolerancji dla innowierców. Te granice są owszem różne, ale zakres tolerancji i akceptacji jest właśnie przez wyznanie określany.

      "Wolność i równość wszystkich poglądów i religii" to zbitka pojęciowa wewnętrznie sprzeczna, bo sama jest światopoglądem, który wszystkie, którym niby daje wolność i równość w rzeczywistości obala, czyniąc z nich nie religię, a folklor, do podziwiania- a nie do wyznawania. Sama przejmuje funkcję wyznania. Bo przecież "wolność i równość wszystkich prawd i brak jedynej prawdy", czyni się jedyną prawdą, odbierając rozmaitym poglądom, które niby broni prawo do uznawania się za ową "jedyną prawdziwość" bez której stają się one martwe.


      Ale taki wniosek powinien radykalnie odmienić nasz negatywny, stereotypowy, narzucony przez "laicką kryptoreligię" stosunek, do tych, co swoją religię uważają za jedynie prawdziwą i wszechwpływową.
      ***

      Usuń
    8. W związku z powyższym
      Państwo nie może być neutralne światopoglądowo. Najuczciwiej jest mu przyznać się jaki światopogląd popiera, co uznaje za źródło wartości w imię których definiuje cele i mechanizmy funkcjonowania. A raczej najuczciwiej jest przyznać się do tego politykom, byśmy wiedzieli, jakie definicje polityki i jej celów i mechanizmów wraz z niemi wybieramy. Z tego też powodu państwo (a raczej polityk) nie może mówić, że daje równe szanse wszystkim światopoglądom i religiom, bo zawsze w imię jakiegoś światopoglądu występuje. I ten światopogląd decyduje o g r a n i c a c h tolerancji i akceptacji innych. Jeśli jestem religijny, to muszę pamiętać, że religia to światopogląd totalny z istoty. I jako polityk, chcąc być w zgodzie z własną religią muszę według jej kryteriów działać. Te kryteria to nie punkty, ale granice, w których możliwa jest wielość różnych rozwiązań gospodarczo-politycznych. Ale wielość ograniczona przez tą religię, a nie dowolna. I o tym zapominamy. I najuczciwiej jest jasno deklarować w imię jakiej religii, czy światopoglądu ustalać będziemy granice. Będzie konflikt. Ale taki konflikt jest jedynie uczciwy.

      I powyżej zawiera się odpowiedź na pytanie: "Zdaniem Waszmości nie ma co powoływać się na uniwersalne prawa człowieka, na cóż zatem?"

      "Rani zakaz prześladowań?" Rani zakaz spełniania misji nawracania, czy na przykład dżihadu. Oczywiśćie, że rani!

      Wyznawcy wartości uniwersalnych mogą do nich przekonywać, wyznawcy neutralności mogą nawracać innych na nienawracanie, czyli na to, w co wierzą, a muzułmanie, czy katolicy nie mogą? To niesprawiedliwe i nieuczciwe.

      "Między zwolennikami różnych interpretacji historii, różnych światopoglądów są spory." Opinie czy poglądy są sprawą wyboru a fakty czymś nienaruszalnym " Historia to zbiór interpretacji ,a nie faktów. Kwestią interpretacji jest bowiem sam w wybór faktów uznanych za istotne i ułożenie ich w mozaikę przyczynowo-skutkową.

      Usuń
    9. 1. "Tytuł „Jezus Król Polski” nie ma powszechnie uznanych korzeni historycznych." Słowa są słowami, a znaczenia znaczeniami. Tytuł Maryi Królowej też był novum. Novum uzasadnionym teologicznie.

      3. "Nawet uznane objawienia prywatne nie stanowią dogmatu". Z tym, iż Intronizacja nie wynika z objawień. Wartość tych objawień wynika z faktu, iż są zakorzenione w Nauce Kościoła:
      "Królestwo Moje nie jest z tego świata"
      Intronizacja Chrystusa

      Nie skądinąd bowiem szczęście dla państwa,
      a skądinąd dla człowieka:
      ponieważ państwo, to nic innego,
      jak zgodny zespół ludzi
      (św. Augustyn, List do Macedończyków, rozdz, 3).

      Niechże więc rządcy państw nie wzbraniają się sami i wraz ze swoim narodem oddać królestwu Chrystusowemu publicznych oznak czci i posłuszeństwa, jeżeli pragną zachować nienaruszoną swą powagę i przyczynić się do pomnożenia pomyślności swej ojczyzny.
      Pius XI Quas Primas (polecam gorąco całą encyklikę)


      Przyrzekamy uczynić wszystko, co leży w naszej mocy, aby Polska była rzeczywistym królestwem Twoim i Twojego Syna, poddanym całkowicie pod Twoje panowanie, w życiu naszym osobistym, rodzinnym, narodowym i społecznym.
      Lud mówi: Królowo Polski, przyrzekamy!
      - Śluby Jasnogórskie.


      Tylko władza, która poddaje się kryteriom i osądowi nieba, może się stać władzą służącą dobru. I tylko władza, której towarzyszy błogosławieństwo Boże, może być godna zaufania.
      Benedykt XVI
      Znaczenie Chrystusa jako Króla Wszechświata, w tym poszczególnych narodów jest teologicznie ugruntowane, co uzasadnił papież Pius XI w zacytowanej w ramach tej dyskusji encyklice Quas Primas. Proponuję zapoznanie się z lekturami na temat społecznego panowania CHrystusa

      "Rozalia nigdy nie mówiła o Intronizacji Chrystusa Króla lub o ogłaszaniu Chrystusa Królem Polski"

      To stwierdzenie, a nie argumenty. Odniosłem się do niego przedstawiając argumenty.
      Pisałem jużżę nie jest istotna nazwa, ale znaczenie aktu. Dlatego uważam, że włądze kośćielne mogą ten akt nazwać intronizacją Serrca, Albo Intronizacją Chrystusa Króla, to już od nich zależy. Ważne, żeby znaczenie i praktyczne konsekwencje były właściwe: Nauka Kościoła stanowiąca aksjologiczne podstawy prawa i hołd złożony przez władców ziemskich Chrystusowi. To zaś wynika z Nauki Kościoła, którą zacytowałem, ale i z logiki.

      Usuń
  4. PS. zdanie "Skoro wyznawca uważa swoją religię za prawdziwą to liczyć na "łaskawość"?" było zbyt skrótowe (mój błąd) miało znaczyć "skoro wyznawcy (w tym wypadku mahometanie) uważają swoją religię za słuszną (czego im nikt nie zabrania) i równocześnie za obowiązujące prawo to na co mają liczyć innowiercy?"

    OdpowiedzUsuń
  5. http://misjakultura.blogspot.com/2014/08/intronizacja.html

    OdpowiedzUsuń
  6. Czytam tak i czytam i w głowę zachodzę, o cóż Waszmości chodzi...
    "Wszyscy są w nim zobligowania, do pewnych zasad, które wypływają z Nauki Kościoła, w przestrzeni publicznej, ponadlokalnej, ale nie muszą w to wierzyć." Jakich konkretnie "pewnych zasad"? Chrystus nauczał "jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi! Temu, kto chce prawować się z tobą i wziąć twoją szatę, odstąp i płaszcz! Zmusza cię kto, żeby iść z nim tysiąc kroków, idź dwa tysiące!" (Mt 5,39n) to zgodne czy sprzeczne z nauką Kościoła? A zakaz przysiąg (Mt 5,33n)? Jeśli chodzi o zakaz spędzania płodu czy zabijania na żądanie to nie ma on w sobie nic specyficznie chrześcijańskiego, skoro pogańska przysięga Hipokratesa pochdząca przedchrzescijańskich czasów mówi "nikomu, choćby na żądanie, nie dam zabójczego środka ani też nie udzielę w tym względzie rady; podobnie nie dam żadnej kobiecie środka poronnego".
    "POdobnie było zbyło z chrześcijanami w państwach islamskich. Zmuszeni oni byli słuchać muezinów" o ile wiem muezzin wzywa mahometan na mahometańskie modły, chrześcijanie też muszą je w tych krajach odmawiać? "nie mogli bić dzwonami w swoich świątyniach" wg Mt 6,6 "gdy się modlisz, wejdź do swej izdebki, zamknij drzwi i módl się do Ojca twego, który jest w ukryciu".
    "Przyjęcie jednego z wyznań wcale nie oznacza totalnej dyskryminacji innych, gdyż wyznania zawierają w sobie definicje granic tolerancji dla innowierców (...) nie zabrania wyznawać innych religii" no to muzułmanie też tolerują chrześcijan. Tylko że moim ideałem jest wolność a nie liczenie na czyjąś łaskę. Że będą tolerować, jak zechcą.
    "I najuczciwiej jest jasno deklarować w imię jakiej religii, czy światopoglądu ustalać będziemy granice. Będzie konflikt. Ale taki konflikt jest jedynie uczciwy." są konflikty uczciwe i nieuczciwe? Waszmość prawisz zbyt zawiiło...
    "niby daje wolność i równość w rzeczywistości obala, czyniąc z nich nie religię, a folklor, do podziwiania- a nie do wyznawania. (...)odbierając rozmaitym poglądom, które niby broni prawo do uznawania się za ową "jedyną prawdziwość" bez której stają się one martwe." a któż Ci zabrania Twoją religię wyznawać i uważać ją za jedynie słuszną? To, że nie jest panującą to "obala" ją, czyni z niej "folklor"?
    Wiara musiała by być słaba żeby nie mogła się obejść bez pomocy władzy świeckiej. Przez pierwsze trzy stulecia chrześcijaństwo nie tylko nie było religią panującą Imperium Rzymskiego ale wyjęto je spod prawa i co, może było "martwe"?
    "Rani zakaz spełniania misji nawracania, czy na przykład dżihadu. Oczywiśćie, że rani!" czyli dozwolić na dżihad? Super.
    Turcja jest krajem świeckim, nie rządza nią imamy. Waści zdaniem powinna być jak Iran? Żeby zakazać tam apostazji od islamu, wieszać nieletnich, zmuszać kobiety do chodzenia w tych szmatach na twarzy itp. Bo tak "uczciwiej"?
    "Wyznawcy wartości uniwersalnych mogą do nich przekonywać, wyznawcy neutralności mogą nawracać innych na nienawracanie, czyli na to, w co wierzą, a muzułmanie, czy katolicy nie mogą? To niesprawiedliwe i nieuczciwe." No, niesprawiedliwe żeby mahometanie nie mogli prześladować giaurów... O ile wiem nie w Polsce zakazu zmiany wyznania czy przechodzenia na chrześcijaństwo zatem mówienie o zakazie nawracania brzmi dziwnie.
    "Historia to zbiór interpretacji ,a nie faktów. Kwestią interpretacji jest bowiem sam w wybór faktów uznanych za istotne i ułożenie ich w mozaikę przyczynowo-skutkową." No, to Druga Wojna Światowa, zbrodnia katyńska, zamordowanie księdza Popiełuszki i tak dalej to nie fakty a czyjeś "interpretacje"? Coraz lepiej. Może i teksty Obamy o "polskim obozie w Auschwitz" to też nie kłamstwa a czyjś "punkt widzenia"?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakich zasad? Ano takich, które dotyczą życia zbiorowego, publicznego: nie zabijaj(płodów, żydów...), nie kradnij, nie mów fałszywego świadectwa, itd., jak widać na przykładzie przykazania nie zabijaj może być ono różnie interpretowane. Niektórzy krytykują karę śmierci a dopuszczają aborcję. Tymczasem kara śmierci jest dopuszczalna jako obrona konieczna przed tymi, którzy są groźni a np. w wyniku mafijnych, czy politycznych powiązań mogą wyjść z więzienia...
      Jak widać samo Pismo, same litery niewiele mówią, potrzeba Tradycji przekazywanej przez osoby, które je zinterpretuje. Bo w świecie biblijnym mogły być idiomy zupełnie dla nas niezrozumiałe, uzależnione od kontekstu z konkretnego czasu i miejsca. I żadne naukowe rekonstrukcje nie dadzą nam pewności, co do ich znaczenia. DLatego nie pozostaje nic innego, jak uwierzyć jakiejś przekazującej sobie tradycję (czyli splot zwyczajów mających podtrzymać właściwy kontekst dla słów), Osobowej, Żywej, Hierarchicznej, Wspólnocie. Hierarchicznej dlatego, że między jej członkami są spory, wobec których trzeba się odwołać gdzieś wyżej, jeszcze wyżej, aż do jakiejś jednej osoby- w tym wypadku papieża. To pozwala zachować tożsamość wiary przynajmniej w sprawach zasadniczych.
      Religia z definicji miesza się do wszystkiego. Życie zbiorowe, rownieżna poziomie państwa nie jest z tego wyłączone.

      Prawo państwowe musi z jakichś zasad wynikać. Dlaczego mogą być to jakieś zasady "świeckie", a religijne nie mogą?
      Pomiędzy różnymi zbirami zasad uznawanymi za "neutralne" też są niezgodności, wokół nich też wybuchają spory. One też mogą kogoś dyskryminować.
      A jednocześnie oparcie prawa na zasadach religijnych bardzo często pozwala na istnienie w obrębie państwa grup innowierców, czego przykładem, jest katolicka Rzeczypospolita.
      nie ma więc powodów, by światopoglądy niereligijne dopuszczać do stanowienia podstawy praw państwowych, a religijne nie dopuszczać.
      Intronizacja, to tylko uczciwe przyznanie się do tego, jaki światopogląd się faworyzuje.
      Mowienie o neutralności to oszukawanie, bo nie da się wyzbyć światopoglądu i jakichś założeń w tworzeniu prawa...
      "nie mogli prześladować giaurów... " Proszę o uczciwą dyskusję i dostrzeżenie różnicy między nawracaniem na siłę, a dyskusją, przekonywaniem.

      Ten fragment o policzku dotyczy zachowań indywidualnych, odjednostkowych, jest więc nieadekwatny.

      "Druga Wojna Światowa, zbrodnia katyńska, zamordowanie księdza Popiełuszki i tak dalej to nie fakty a czyjeś "interpretacje"? Coraz lepiej. Może i teksty Obamy o "polskim obozie w Auschwitz" to też nie kłamstwa a czyjś "punkt widzenia"?"

      Istnieją w dziejach fakty, ale one same nie przechodzą do historii. Potrzebują jakiejś selekcji, arbitralnego wyboru i określenia ich i to właśnie stanowi interpretację. II wojna światowa mogła nie zostać uznana za jedną wojnę, ale za zbiór różnych wojen. Sam spór o "polskie obozy", który przytaczasz pokazuje, że bez interpretacji nie ma historii.

      Usuń
    2. nie ma sporu o "polskie obozy"
      jest antypolski fałsz
      "Potrzebują jakiejś selekcji, arbitralnego wyboru i określenia ich i to właśnie stanowi interpretację" ??? i kto miałby tego "arbitralnego wyboru" dokonać?
      "Religia z definicji miesza się do wszystkiego" właśnie przed tym państwo i prawo muszą bronić, religia powinna być sprawą prywatną aby każdy mógł postępować wedle swego sumienia. I czy to sprzeczne z chrześcijaństwem? „kimże jesteś, byś osądzał bliźniego?” Jk 4, 12 "Ten, kto jada [wszystko], niech nie pogardza tym, który nie [wszystko] jada, a ten, który nie jada, niech nie potępia tego, który jada; bo Bóg go łaskawie przygarnął. Kim jesteś ty, co się odważasz sądzić cudzego sługę? To, czy on stoi, czy upada, jest rzeczą jego Pana. Ostoi się zresztą, bo jego Pan ma moc utrzymać go na nogach." Rz 14,4

      "Prawo państwowe musi z jakichś zasad wynikać. Dlaczego mogą być to jakieś zasady "świeckie", a religijne nie mogą?" a czemu prześladowania religijne mają być lepsze od ich braku? I proszę nie powtarzać że religia państwowa nie oznacza prześladowań, historia wskazuje że były prześladowania. Czemu Jan Paweł II zrehabilitował Galileusza? Bo sędziowie Galileusza pomylili prawdy wiary z astronomią a takie właśnie są skutki tego że - jak Waść z aprobatą piszesz - "religia z definicji miesza się do wszystkiego". Tymczasem Galileusz, człowiek głęboko wierzący, okazał więcej przenikliwości w tej kwestii od swych teologów-adwersarzy. Większość teologów nie wyczuwała formalnej różnicy między Pismem Świętym a jego interpretacją, co doprowadziło ich do niewłaściwego przeniesienia w obszar doktryny wiary kwestii należącej de facto do badań naukowych”. Ich błąd „tkwił w wyobrażeniu, iż nasza znajomość struktury świata fizycznego była w pewien sposób narzucona przez dosłowny sens Pisma Świętego” cyt. za http://www.opoka.org.pl/biblioteka/T/TI/TIA/kosciol_i_nauka-11.html

      "nie ma więc powodów, by światopoglądy niereligijne dopuszczać do stanowienia podstawy praw państwowych, a religijne nie dopuszczać" wg Wj 22,17 "nie pozwolisz żyć czarownicy" skutki tego były tragiczne. Podręcznik "Młot na czarownice" (Malleus Maleficarum) był dziełem inkwizytorów Heinricha Kramera i Jacoba Sprengera. Do dziś istnieją tacy jak ksiądz Aleksander Posacki (objęty na szczęście przez przełożonych zakazem nauczania) co twierdzą że akupresura, irydologia czy homeopatia są przejawem satanizmu (czy jakoś tak).

      ""nie mogli prześladować giaurów... " Proszę o uczciwą dyskusję i dostrzeżenie różnicy między nawracaniem na siłę, a dyskusją, przekonywaniem." Sam żeś Waść napisał że "Rani zakaz spełniania misji nawracania, czy na przykład dżihadu. Oczywiśćie, że rani!"
      A dyskusji czy przekonywania o prawdzie swej religii nikt przecież w Polsce nie zabrania, nie ma też zakazu przechodzenia na chrześcijaństwo (powtarzam się).

      Usuń
  7. "Tytuł Maryi Królowej też był novum. Novum uzasadnionym teologicznie." od kiedy Królestwo Polski jest pojęciem religijnym? I wg jakiej religii? Narodowej?
    A władza świecka nie jest kompetentna w sprawach religijnych i vice versa.
    "Nauka Kościoła stanowiąca aksjologiczne podstawy prawa i hołd złożony przez władców ziemskich Chrystusowi. To zaś wynika z Nauki Kościoła, którą zacytowałem, ale i z logiki." Logika jakaś bardzo swoista.
    Z linku przez Waść https://www.youtube.com/watch?v=j_nz2XYkGz4
    wnoszę iżeś jest Waszmość admiratorem Piotra Natanka.
    Ów zawieszony ksiądz jest autorem tak natchnionych tekstów jak
    "abp Życiński wyje w piekle" http://wiadomosci.wp.pl/kat,1371,title,Otrzymalem-od-Jezusa-mozliwosc-telefonu-do-Nieba,wid,13625028,wiadomosc.html?ticaid=116870
    czy "Wszystkie obrazy na ołtarzu zasłonięte. Krzyż Pana Jezusa obrócony do góry nogami. Na Tabernraculum gwiazda pięcioramienna, pentagram. Na ofiarę gwałtu przygotowana 6-o letnia dziewczynka, imię Agnieszka, dlatego, że dziewica i męczennica." http://www.fakt.pl/Zgwalcili-dziecko-na-mszy-Znany-ksiadz-odlecial-Ks-Piotr-Natanek-intronizacja-Lucyfera,artykuly,153628,1.html http://kontakt24.tvn24.pl/kazanie-natanka-01-04-2012-watykan-intronizuje-szatana-oraz-gwalt-na-oltarzu-6-latniej-dziewczynki-p,174553,ugc
    Ktoś taki jest Waści autorytetem? Pozostaje współczuć...

    OdpowiedzUsuń
  8. A władza świecka nie jest kompetentna w sprawach religijnych i vice versa.
    Władza świecka też ma jakieś poglądy. I jeśli jej przedstawiciel jest katolikiem, to jego wszystkie poglądy są katolickie. Również te dotyczące prawa, życia publicznego, relacji z bliźnimi, uczciwości w ekonomii, itd. I dlatego te katolickie poglądy będą miały odbicie w kształcie jego dążeń politycznych. A jeśli nie to będzie niekonsekwentny w swej wierze. Uczciwość nakazuje się do tego przyznać. I aktem konsekwencji i uczciwości jest tu Intronizacja.
    DOjść do niej może oczywiście tylko wtedy, gdy przekona innych, albo gdy zdobędzie tak dużą władzę, która na to, pozwoli.
    Skoro inni mogą przekonywać do nieintronizowania, to on może przekonywać do intronizowania.
    Proste.

    OdpowiedzUsuń
  9. Z linku przez Waść https://www.youtube.com/watch?v=j_nz2XYkGz4
    wnoszę iżeś jest Waszmość admiratorem Piotra Natanka

    To źle Pan wnosi. Proponuję czytać, słuchać uważnie. To, że się kogoś bronię tam, gdzie został niesłusznie oskarżony nie znaczy, że się z nim we wszystkim zgadzam.
    Uczciwość wymaga bronić nawet tego, z kim się się bardzo spieram, jeśli wiem, że postąpiono wobec niego niesprawiedliwie.
    Jednocześnie pokazuję, że i On w wielu sprawach błądzi.

    OdpowiedzUsuń
  10. Natanek niewinną ofiarą? Posadzony fałszywie? Te teksty o "gwałceniu dziewczynki na ołtarzu" też może nie on wygłaszał?
    Piszesz Waść ciągle "uczciwość" "uczciwie" tylko co ma to wspólnego z "intronizacją"?
    "DOjść do niej może oczywiście tylko wtedy, gdy przekona innych, albo gdy zdobędzie tak dużą władzę, która na to, pozwoli" przecinki w dziwnych miejscach stawiane.
    Nadal zagadką pozostaje co "intronizacja" miała by zmienić? Ludzie pobożni będą od tego pobożniejsi bo bez niej są nie wystarczająco pobożni? A pozostali spobożnieją?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. Człowieku, ogarnij się i czytaj do końca to, co komentujesz.
      TO tak a propos ks. Natanka, prywatności religii, prześladowań ze strony przedstawicieli różnych religii.
      I nie pisz człowieku "powtarzam się", bo pomijasz wielkie połacie argumentacji Ci pisanych, linkowanych.

      Usuń
    2. Dalej uważasz, że ktoś, kto popełnia błędy sam nie może być oskarżony pochopnie przez innych?
      Dalej nie rozumiesz, że religia, wyznacza człowiekowi zasady najważniejsze. Nie można ich zawiesić w żadnych sprawach, również w politycznych. Dlatego religia ograniczona do sfery prywatnej to sprzeczna wewnętrznie zbitka pojęciowa.

      Nie rozumiesz dalej, że
      Jeśli nie religia, to inny światopogląd (np. ateizm, agnostycyzm, socjalizm, relatywizm, liberalizm, estetyzm, immanentyzm, materializm itd.) będzie podstawą prawa i politykowania. Dlaczego te inne wizje świata mogą się mieszać do polityki, a religia nie? Nie ma żadnego uzasadnienia.(Że religia jest źródłem konfliktów? Och, nie tylko ona, jak uczy historia ideologii wrogich tradycyjnym religiom, szczególnie doświadczenia po Rewolucji Francuskiej i Wojnach Światowych) Przyznawanie się polityka do wiary to wyraz zwykłej uczciwości. Bo prawo i polityczne działania wynikają z tego, co człowiek uznaje za dobre, a co za złe. A to wynika ze światopoglądu. Dlatego ci co mówią, że ich politykowanie jest neutralne światopoglądowo wprowadzają ludzi i samych siebie(bo zazwyczaj - biedaki- sami w to wierzą) w błąd.
      Co ma przynieść Intronizacja? A co ma przynieść "neutralne światopoglądowo prawo? Ma uczynić wszystkich neutralnymi?
      Intronizacja ma przynieść prawo oparte na wartościach katolickich. Wszelkie zawiłości z tym związane obszernie uzasadniałem ,uprzedziłem też powtarzające się wciąż pytania, które i ty zadajesz.
      Dlatego proponuję przeczytaj do końca i dwa razy zanim zapytasz.






      Usuń
  11. Ale taka Intronizacja, to zmuszanie i przymus religijny wobec niekatolików!
    Nikt nie wymaga, by niewierzący ogłaszał Chrystusa Królem. Przekonywanie do Intronizacji jest w tym przypadku przekonywaniem do nawrócenia. Póki nie będzie nawrócony, to nie będzie chciał dokonać Intronizacji.
    Jeśli ktoś nie będzie chciał katolickiego państwa, to nie będzie wspierał katolickich polityków. Jeśli ktoś będzie chciał muzułmańskiego państwa, to będzie wspierał muzułmańskich polityków, itd... Kto zdobędzie władzę ten będzie decydował. Dlaczego tak piszę? Zawsze bowiem trzeba któryś światopogląd (w tym religię) faworyzować. Trzeba tylko być uczciwym i ogłosić który, a nie oszukiwać siebie i innych mówiąc, że wszystkie światopoglądy(w tym religie) są równe i że państwo jest neutralne, czy bezwyznaniowe. Nie ma takiej alternatywy. Zawsze któreś wyznanie jest dominujące i wyznacza niszę innym, czyli stawia się ponad nimi.
    Państwo jawnie wyznaniowe byłoby więc państwem uczciwym. Ja chcę katolickiego. Muzułmanin chce muzułmańskiego. Ateista "neutralnego" czyli ateistycznego. Ludzie się tylko oszukują. Najdziwniejsze i nielogiczne jest to, katolicy dali sobie wmówić, że taka „neutralność” jest zgodna z ich wiarą. Nie. Religia z zasady mieszą się do wszystkiego. Polityka zaś należy do zbioru o nazwie "wszystko".

    OdpowiedzUsuń

zapraszam do komentowania