piątek, 29 sierpnia 2014

Tyś we wschodzie słońca

Błogosławieni Miłosierni

Tyś we wschodzie słońca krwistym     aGaaG
I w strumieniu bladym, bystrym     CGCCG
W chlebie przeżegnanym    CG
W cieście świata wypalanym a   GE
W Miłosierdziu Twym ognistym    FGaaG

W Piecu, w któryś Swoje Ciało
Rzucił z nami się bratając,
W cztery świata strony
Rozciągniony, wywyższony
Pierś Twą włócznią rozerwano

I wytrysnęły soki Miłosiernie Boże          FGCGFC
Spłynęły z Drzewa Życia na wargi dusz spękane           FGCGFC
By w górę po nim pięły się za głosem, który woła że         FGCGaG
Błogosławieni Miłosierni /bis        FGaaG

Nie daj, bym Cię zamknął w klatce
Słów, uniesień, akcji, pieśni
Znak Twój wkreślę w życie(albo: pójdę z Tobą w życie),
W pracę, strój, dom, chleb i picie
W bliźnim, Jezu, Cię zobaczę!

Tam wytrysnęły soki Miłosiernie Boże... x2


Sugestie dotyczące aranżacji i wykonań, oraz autorska interpretacja tekstu

Proponuję wykonać ową piosenkę w konwencji ludowej. Można zaangażować bractwa śpiewacze, które kultywują polską muzykę ludową i kościelną. Proponuję zrezygnować z typowego zestawy perkusyjno-basowego, na rzecz tamburynów, grzechotek, talerzów(choć można i bez nich:-), czy tzw. basów ludowych. Proponuję użycie takich instrumentów jak fujarki, dudy(gajdy, kozy, itd...), liry korbowe, organy, harmonijkę ustną, smyczki ludowe, fidele, itd... Piosenka zawiera nawiązania rytmiczno melodyczne do muzyki małopolskiej.
 Ewentualna adaptacja owej piosnki do potrzeb Liturgicznych wiązać się powinna z liturgiczną aranżacją- usunięciem gitar, perkusji, związanej z nimi rytmicznej akcentacji na rzecz bardziej ciągłego grania na organach, a przede wszystkim śpiewu, które wynika z tego iż katolicyzm nie należy do dionizyjskiego typu religii. (W tym typie religii i kultu bębnienie jest pożądane, jako środek wywoływania ekstazy, znoszącej bariery porządku na rzecz chaotycznego rozpłynięcia w masie. Katolicki typ religii jest z tym sprzeczny, akcentuje odniesienie do wieczności, do Bożego Porządku, w którym panuje swego rodzaju bezczas(brak silnych, akcentów rytmicznych ma to podkreślać) itd... Stąd warto zastąpić nawet ludową instrumentację(która niekoniecznie jest dionizyjska) organami i naturalnym nawet białym śpiewem.

Ostatnio jest moda wśród młodych ludzi na muzykę ludową, o czym świadczy popularność w sieci takich zespołów jak Rokiczanka(niesamowicie duża ilość obejrzeń na Youtube- blisko 5 milionów!), czy wygrana hymnu na Euro 2012, oraz wybranie zespołu nawiązującego (opacznie) do tradycji ludowej na Eurowizję. Ludzie młodzi coraz częściej fascynują się śpiewem białym, czy tzw. „etnodizajnem”. Wiele młodych małżeństw zaczyna sobie piec chleby samemu, szuka ucieczki na wieś w często utopijnych wizjach drewnianej chatki, grzebią w zielarstwie, szukają wschodnich sztuk organizacji przestrzeni takich jak feng shui, podczas gdy mamy swoje, katolickie zasady organizacji przestrzeni zakorzeniające ją w psychicznych potrzebach, w rytmie przyrody, czyniące z codzienności bezsłowną prawie księgę głębokich treści.
Te nawiązania ludowe, i pewne tradycjonalistyczne ciągoty choć są wyrazem słusznej intuicji, bywają często powierzchowne, sprowadzone do wymiaru estetycznego(festiwale folklorystyczne, grupy rekonstrukcyjne, itd.) , albo nawet antykatolickie(np. Rodzimowiercze, New Agowskie, neohippiesowskie).
Tekst piosenki stara się pokazać to, co było istotą ludowości- umistycznienie zwyczajnych rzeczy, które jednocześnie chroni przed procesem inflacji znaków(zbyt dużo znaków oderwanych od życia, sztucznych osłabia ich znaczenie). To umistycznienie okazuje się na wskroś katolickie, otwarte na przyrodę i cały świat, cały Kosmos, co ukazuje symbolika wschodu słońca(stąd kard. Ratzinger postulował żeby gdzie to możliwe kapłan i lud kierowali się zgodnie z tradycją obowiązującą do dziś w większości obrządków, również wschodnich razem w tą samą stronę, ku Wschodowi symbolizującemu Chrystusa, ku Krzyżowi), czterech stron świata, drzewa życia, pala świata, Krzyża, chleba-ciała, świata wypiekanego z bezkształtnej masy- z chaosu, w kosmos, w coś mającego tożsamość zawartą w formie nadanej w Boskim Akcie Stwórczym. Boską Moc symbolizuje tu ogień... Ten Bóg zawarł rytuał pobratymstwa za pomocą środków obecnych w wielu kulturach świata- dał swoje Ciało(już nie kawałek ale całe Ciało) za pokarm i swoją Krew za napój. Złożył doskonałą ofiarę, której pragnienia wyrazem były rozmaite, krwawe ofiary np.spopularyzowane z Ameryki czasów prekolumbijskich, ale i wszystkich innych kontynentów. Chrystus jako Bóg złożył ofiarę ostateczną. Te symbole obecne są w wielu kulturach i jak wierzą katolicy mają swe „Doskonałe wypełnienie”(Jak pisał C.K. Norwid) w Chrystusie, W Jego Męce Krzyżowej i Zmartwychwstaniu, w których otworzył zdroje Swego Miłosierdzia. Powyżej wspomniany Norwid, ukochany poeta świętego papieża Jana Pawła II związanego z Krakowem postulował budowanie kultury narodowej z kultury ludowej, co chwalił u Fryderyka Chopina- u kolejnego ambasadora Polski. Pamiętamy piękne wizje Norwida, który pisał „Hostię, przez blade widzę zboże,| Emmanuel już mieszka na Taborze”[Fortepian Szopena]. To jest istota ludowości i w pewnym sensie Katolicyzmu, który umistycznia proste sprawy- blade zboże, blade jak strumień rzeki i... woda z boku Chrystusowego.... W końcu Chrystus stał się codzienny, stał się człowiekiem i chlebem. Dziś jest tendencja w wielu ruchach religijnych, by w odpowiedzi na sekularyzację pokazywać, że religia dotyczy wszystkiego. Odbywa się to jednak zazwyczaj poprzez dostosowanie się religii do świata, jego zmiennych form i wymogów- poprzez spowszednianie świętości. Chrystus zaś zrobił coś dokładnie  odwrotnego- uświęcił powszedniość, wydźwignął marną umierającą jałowiejącą naturę, przemijający czas, do wieczności, jako belkę poziomą uniósł po palu świata w górę. Nie zniósł Boskiego Majestatu, skarcił Judasza, który chciał poskąpić olejków Bogu oddanych przez kobietę, by je rzekomo sprzedać i oddać na biednych. Bo oddanie Bogu chwały oraz formy temu służące nie są sprzeczne z miłością bliźniego, z pokorą i miłosierdziem. Wręcz przeciwnie: jedno i drugie się cudownie dopełnia! Tak jak forma zewnętrzna nie sprzeciwia się głębi serca, ale jej potrzebuje, tak samo serce potrzebuje się uzewnętrznić w formie zewnętrznej- jako też pisał Norwid w „Promethidionie”: „Kto kocha widzieć chce choć cień obrazu,| choć ślad do lubej wiodący mieszkania,| choć rozłożone ręce drogowskazu,| choć Krzyż, litanii choć nawoływania| choćby kamienną wierzę w błyskawice| Idącą Boga by oglądać lice(...) Bo wszelka inna miłość bez wcielenia| jest upiorowym myśleniem myślenia(...)” Takie umistycznianie codzienności ma uchronić przed pokusą angażowania się w rozmaite akcje i nisze religijne(w związku z sekularyzacją), pokusą nieustannego mówienia o Bogu(przejęzykowienie), organizowania oderwanych od rzeczywistości akcji i zaniedbywania przez to codziennych danych przez Boga obowiązków...  Dzięki temu wiara może wyrażać się za pomocą codziennych obowiązków, a słowa mogą mieć oparcie w znakach pozawerbalnych. Dzięki temu możemy, jak mawiał papież Benedykt XVI stąpać mocno po ziemi z głową wpatrzoną w Niebiosa. Dzięki temu, możemy zrealizować to, co wyraził Papież Franciszek nawiązując do swego świętego Imiennika z Asyżu: Przychodzi mi teraz na myśl pewna rada, jaką św. Franciszek z Asyżu dawał swoim braciom: „Idźcie i głoście Ewangelię, czasami także słowami”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

zapraszam do komentowania