Błogosławieni Miłosierni
I w strumieniu bladym, bystrym CGCCG
W chlebie przeżegnanym CG
W cieście świata wypalanym a GE
W Miłosierdziu Twym ognistym FGaaG
W Piecu, w któryś Swoje Ciało
Rzucił z nami się bratając,
W cztery świata strony
Rozciągniony, wywyższony
Pierś Twą włócznią rozerwano
I wytrysnęły soki Miłosiernie Boże FGCGFC
Spłynęły z Drzewa Życia na wargi
dusz spękane FGCGFC
By w górę po nim pięły się za
głosem, który woła że FGCGaG
Błogosławieni Miłosierni /bis FGaaG
Nie daj, bym Cię zamknął w klatce
Słów, uniesień, akcji, pieśni
Znak Twój wkreślę w życie(albo:
pójdę z Tobą w życie),
W pracę, strój, dom, chleb i picie
W bliźnim, Jezu, Cię zobaczę!
Tam wytrysnęły soki Miłosiernie
Boże... x2
Sugestie dotyczące aranżacji i
wykonań, oraz autorska interpretacja tekstu
Proponuję wykonać ową
piosenkę w konwencji ludowej. Można zaangażować bractwa
śpiewacze, które kultywują polską
muzykę ludową i kościelną. Proponuję zrezygnować z typowego
zestawy perkusyjno-basowego, na rzecz tamburynów, grzechotek,
talerzów(choć można i bez nich:-), czy tzw. basów ludowych.
Proponuję użycie takich instrumentów jak fujarki, dudy(gajdy,
kozy, itd...), liry korbowe, organy, harmonijkę ustną, smyczki
ludowe, fidele, itd...
Piosenka zawiera
nawiązania rytmiczno melodyczne do
muzyki małopolskiej.
Ewentualna adaptacja owej piosnki do potrzeb Liturgicznych
wiązać się powinna z liturgiczną aranżacją- usunięciem gitar,
perkusji, związanej z nimi rytmicznej akcentacji na rzecz bardziej
ciągłego grania na organach, a przede wszystkim śpiewu, które
wynika z tego iż katolicyzm nie należy do dionizyjskiego typu
religii. (W tym typie religii i kultu bębnienie jest pożądane,
jako środek wywoływania ekstazy, znoszącej bariery porządku na
rzecz chaotycznego rozpłynięcia w masie. Katolicki typ religii jest
z tym sprzeczny, akcentuje odniesienie do wieczności, do Bożego
Porządku, w którym panuje swego rodzaju bezczas(brak silnych,
akcentów rytmicznych ma to podkreślać) itd... Stąd warto zastąpić
nawet ludową instrumentację(która niekoniecznie jest dionizyjska)
organami i naturalnym nawet białym śpiewem.
Ostatnio jest moda wśród młodych ludzi na muzykę ludową, o czym świadczy popularność w sieci takich zespołów jak Rokiczanka(niesamowicie duża ilość obejrzeń na Youtube- blisko 5 milionów!), czy wygrana hymnu na Euro 2012, oraz wybranie zespołu nawiązującego (opacznie) do tradycji ludowej na Eurowizję. Ludzie młodzi coraz częściej fascynują się śpiewem białym, czy tzw. „etnodizajnem”. Wiele młodych małżeństw zaczyna sobie piec chleby samemu, szuka ucieczki na wieś w często utopijnych wizjach drewnianej chatki, grzebią w zielarstwie, szukają wschodnich sztuk organizacji przestrzeni takich jak feng shui, podczas gdy mamy swoje, katolickie zasady organizacji przestrzeni zakorzeniające ją w psychicznych potrzebach, w rytmie przyrody, czyniące z codzienności bezsłowną prawie księgę głębokich treści.
Te nawiązania ludowe, i
pewne tradycjonalistyczne ciągoty choć są wyrazem słusznej
intuicji, bywają często powierzchowne, sprowadzone do wymiaru
estetycznego(festiwale folklorystyczne, grupy rekonstrukcyjne, itd.)
, albo nawet antykatolickie(np. Rodzimowiercze, New Agowskie,
neohippiesowskie).
Tekst piosenki stara się
pokazać to, co było istotą ludowości- umistycznienie zwyczajnych
rzeczy, które jednocześnie chroni przed procesem inflacji
znaków(zbyt dużo znaków oderwanych od życia, sztucznych osłabia
ich znaczenie). To umistycznienie okazuje się na wskroś katolickie,
otwarte na przyrodę i cały świat, cały Kosmos, co ukazuje
symbolika wschodu słońca(stąd kard. Ratzinger postulował żeby
gdzie to możliwe kapłan i lud kierowali się zgodnie z tradycją
obowiązującą do dziś w większości obrządków, również
wschodnich razem w tą samą stronę, ku Wschodowi symbolizującemu
Chrystusa, ku Krzyżowi), czterech stron świata, drzewa życia, pala
świata, Krzyża, chleba-ciała, świata wypiekanego z bezkształtnej
masy- z chaosu, w kosmos, w coś mającego tożsamość zawartą w
formie nadanej w Boskim Akcie Stwórczym. Boską Moc symbolizuje tu
ogień... Ten Bóg zawarł rytuał pobratymstwa za pomocą środków
obecnych w wielu kulturach świata- dał swoje Ciało(już nie
kawałek ale całe Ciało) za pokarm i swoją Krew za napój. Złożył
doskonałą ofiarę, której pragnienia wyrazem były rozmaite,
krwawe ofiary np.spopularyzowane z Ameryki czasów prekolumbijskich, ale i wszystkich
innych kontynentów. Chrystus jako Bóg złożył ofiarę ostateczną.
Te symbole obecne są w wielu kulturach i jak wierzą katolicy mają
swe „Doskonałe wypełnienie”(Jak pisał C.K. Norwid) w
Chrystusie, W Jego Męce Krzyżowej i Zmartwychwstaniu, w których
otworzył zdroje Swego Miłosierdzia. Powyżej wspomniany Norwid,
ukochany poeta świętego papieża Jana Pawła II związanego z
Krakowem postulował budowanie kultury narodowej z kultury ludowej,
co chwalił u Fryderyka Chopina- u kolejnego ambasadora Polski.
Pamiętamy piękne wizje Norwida, który pisał „Hostię, przez
blade widzę zboże,| Emmanuel już mieszka na Taborze”[Fortepian
Szopena]. To jest istota ludowości i w pewnym sensie Katolicyzmu,
który umistycznia proste sprawy- blade zboże, blade jak strumień
rzeki i... woda z boku Chrystusowego.... W końcu Chrystus stał się
codzienny, stał się człowiekiem i chlebem. Dziś jest tendencja w
wielu ruchach religijnych, by w odpowiedzi na sekularyzację pokazywać, że religia dotyczy wszystkiego. Odbywa się to jednak zazwyczaj poprzez dostosowanie się religii do świata, jego zmiennych form i wymogów- poprzez spowszednianie świętości. Chrystus zaś
zrobił coś dokładnie odwrotnego- uświęcił powszedniość,
wydźwignął marną umierającą jałowiejącą naturę,
przemijający czas, do wieczności, jako belkę poziomą uniósł po
palu świata w górę. Nie zniósł Boskiego Majestatu, skarcił
Judasza, który chciał poskąpić olejków Bogu oddanych przez
kobietę, by je rzekomo sprzedać i oddać na biednych. Bo oddanie
Bogu chwały oraz formy temu służące nie są sprzeczne z miłością bliźniego, z pokorą i
miłosierdziem. Wręcz przeciwnie: jedno i drugie się cudownie
dopełnia! Tak jak forma zewnętrzna nie sprzeciwia się głębi
serca, ale jej potrzebuje, tak samo serce potrzebuje się
uzewnętrznić w formie zewnętrznej- jako też pisał Norwid w
„Promethidionie”: „Kto kocha widzieć chce choć cień obrazu,|
choć ślad do lubej wiodący mieszkania,| choć rozłożone ręce
drogowskazu,| choć Krzyż, litanii choć nawoływania| choćby
kamienną wierzę w błyskawice| Idącą Boga by oglądać lice(...)
Bo wszelka inna miłość bez wcielenia| jest upiorowym myśleniem
myślenia(...)” Takie umistycznianie codzienności ma uchronić
przed pokusą angażowania się w rozmaite akcje i nisze religijne(w
związku z sekularyzacją), pokusą nieustannego mówienia o
Bogu(przejęzykowienie), organizowania oderwanych od rzeczywistości
akcji i zaniedbywania przez to codziennych danych przez Boga
obowiązków... Dzięki temu wiara może wyrażać się za pomocą
codziennych obowiązków, a słowa mogą mieć oparcie w znakach
pozawerbalnych. Dzięki temu możemy, jak mawiał papież Benedykt
XVI stąpać mocno po ziemi z głową wpatrzoną w Niebiosa. Dzięki
temu, możemy zrealizować to, co wyraził Papież Franciszek
nawiązując do swego świętego Imiennika z Asyżu: Przychodzi
mi teraz na myśl pewna rada, jaką św. Franciszek z Asyżu dawał
swoim braciom: „Idźcie i głoście Ewangelię, czasami także
słowami”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
zapraszam do komentowania