Jest to fragment rozdziału "TEN, KTÓRY WYMYŚLIŁ WSZYSTKO. DOWÓD I WIARA" z książki pt. "Logika plemion katolickich" zapraszam serdecznie do poznania całego kontekstu. Kliknij ściągnij i poczytaj sobie :-) [poniższy artykuł stanowi integralną część pierwszego rozdziału. Żeby zrozumieć niektóre wątki, warto przeczytać całość. Zapraszam:)
Zdradzę Ci tą Tajemnicę...
I choć konstruktywista w zasadzie jest gotów podważyć
każdy fakt (o ile uzna, że sprzyjać to może wartościom, lub ustaleniom innych
faktów do których jest przywiązany) to
istnieje dla niego kategoria, do której podchodzi z nabożeństwem: TAJEMNICA. Istnienie Tajemnicy wynika z samej natury konstruktywizmu. Ponieważ nasza wiedza i fakty za jej pomocą postrzegane i artykułowane są naszymi z(a)wodnymi konstrukcjami, ponieważ konstrukcje prawie zawsze (zawsze?) mogłyby być inne, to konstruktywizm jest świadomy, że arbitralność procesu poznania zawsze tworzy jakieś residuum, coś, co umknęło konceptualizacji i wrażliwości poznawczej(...)[Zybertowicz 1995: 116]
istnieje dla niego kategoria, do której podchodzi z nabożeństwem: TAJEMNICA. Istnienie Tajemnicy wynika z samej natury konstruktywizmu. Ponieważ nasza wiedza i fakty za jej pomocą postrzegane i artykułowane są naszymi z(a)wodnymi konstrukcjami, ponieważ konstrukcje prawie zawsze (zawsze?) mogłyby być inne, to konstruktywizm jest świadomy, że arbitralność procesu poznania zawsze tworzy jakieś residuum, coś, co umknęło konceptualizacji i wrażliwości poznawczej(...)[Zybertowicz 1995: 116]
Do tajemnicy zalicza się więc i
to że:
Nauka jest
subiektywna
Chciałbym tutaj zwrócić uwagę
czytelnika na twierdzenia konstruktywistów, gdyż są one w znacznej swej części
wsparciem dla tezy, którą tu próbuję wyartykułować. To, co przez naukę jest
uznane za fakty jest w istocie interpretacją, wynikiem subiektywnych
uwarunkowań:
Konstruktywizm wątpi, czy istnieją fakty, które w
jakimkolwiek dostępnym dla nas ostatecznym, lub absolutnym sensie są
niepodważalne, konieczne i uniwersalne.
Konstruktywizm twierdzi, że to, co jedni uznają za
fakty, inni mogą ignorować, de-montować, modyfikować i konstruować po swojemu. [Zybertowicz 12995: 113]
Konstruktywizm twierdzi, że faktem jest to,
iż wiedza postrzegana jako obiektywna nie jest neutralna.[Zybertowicz 1995:
112]
Że dana wiedza posiadająca społeczny status
obiektywnej, często albo inicjuje, albo podtrzymuje, albo odsuwa na dalszy
plan, lub poza margines prawomocnej debaty publicznej takie definicje sytuacji,
które mają – mówiąc językiem tradycyjnego marksizmu – znaczenie klasowe. W tym
zakresie konstruktywizm przyjmuje dorobek teorii krytycznej.
(…) Konstruktywizm twierdzi, że to, co jedni uznają za
fakty, inni mogą ignorować, de-montować, modyfikować i konstruować po swojemu. [Zybertowicz 1995: 113]
On też zawarł w swojej pracy
takie cytaty, które w tym miejscu wydają mi się istotne:
Słońce, gwiazdy, są ludzkim dziełem. Jako obiekty
wyróżnione nie istnieją bowiem inaczej, jak w ludzkim poznaniu. [Kołakowski 1989/1957: 154]
Poznanie jako pierwotna forma aktywności sensotwórczej
należy do ontologicznej struktury świata, tworzy istotny wymiar jego
rzeczywistości.
[Siemek 1988: 22]
Przedstawia dalej uzasadnienia
nosicieli takich opinii:
Cechą charakterystyczną procesu
weryfikacyjnego w nauce jest to, że nigdy nie jest on zamknięty. Decyzja o jego
zakończeniu ma zawsze konwencjonalny(…) charakter, gdyż nigdy nie można
stwierdzić, że dane twierdzenie zostało w sposób ostateczny uzasadnione(Zeidler
1993: 54; por. Collins 1985, 1989 o tzw. regresie eksperymentalnym) [Zybertowicz 1995: 111]
To
że wydzieliliśmy takie a nie inne perspektywy warunkujące istnienie różnych
dziedzin nauki jest wynikiem arbitralnego wyboru, osadzonego w pewnych
historyczno-kulturowych uwarunkowaniach. Mogliśmy nigdy nie spojrzeć na świat
przez pryzmat wyizolowanych praw fizyki, relacji mechanicznych(czyli osadzonych
w czasie między energiami i skrawkami materii szeroko rozumianej), mogliśmy nie
wydzielić z praw fizyki ich kolejnego poziomu- chemicznych reakcji. Mogliśmy
nie wypreparować tej części praw fizycznych, które nazywamy życiem
biologicznym. Mogliśmy fakt że jabłko spada, uznawać dalej za oczywistość, a za
pomocą zdolności symbolicznych szukać przyczyn tego, że fizyczne działanie
świata z puli nieskończonych możliwych efektów swych praw, wybrało takie a nie inne
ich realizacje, właśnie teraz i właśnie tu.
Mogliśmy uznać perspektywę praw
fizyki, chemii, biologii za nic nie wnoszącą.
Weźmy
za przykład teoretyczne plemię Hyrdów, w którym fakt spadania jabłek z drzew
wyjaśnia się tym, że potrząsają nimi przodkowie- Hyndajowie, żeby się posilić.
Do Hyrdów przyjechał jakiś
naukowiec i zaczął się z nich śmiać mówiąc, że to nie żadni przodkowie, tylko
splot grawitacji i biologicznych procesów
strąca jabłka z drzew.
Może ktoś tam uwierzył w
wyjaśnienia naukowca, ale większość uznała go za idiotę, za laika, który
zupełnie nie pojął w czym rzecz.
Lokalny mędrzec mógł mu
odpowiedzieć (gdyby posługiwali się wspólnym językiem i gdyby widział potrzebę
takiego tłumaczenia- w co wątpię): No niech będzie: grawitacja- przyciąganie
ziemi, procesy dojrzewania jabłka, itd. sprawiają, że jabłko spada. Ale nas to
nie interesuje jakie procesy fizyczne się do tego przyczyniają, ale dlaczego te
procesy wygenerowały takie efekty, takie kombinacje tu i teraz! To przodkowie
za tym stoją! To oni nimi sterują. Bo są ponad nimi.
Niektórzy
bowiem z faktu, iż wyobrażenie duchów i bogów da się wyjaśnić tym, że mózg
poszukuje wszędzie osób wnoszą, iż osoby i duchy to fikcja.
Jest to oczywiście błąd logiczny.
Jedno z drugiego nie wynika.
Spójrzmy na ten sam problem przez
przykład bardziej rzeczywisty: człowiek religijny np. muzułmanin może bowiem
uznać, że mózg ludzki został przez Allaha skonstruowany właśnie tak, a nie
inaczej, żeby mógł poznać Boga.
Prawdą jest, że procesy myślowe,
tak jak wiarę w duchy i bogów można opisać w kategoriach mózgowych procesów. To
bardzo cenne(choć dość oczywiste) spostrzeżenia. Kłamliwe jest natomiast
tworzenie alternatywy: albo procesy mózgowe, albo niematerialność duszy. Jedno
drugiemu bowiem nie zaprzecza.
Podobnie jest z wierzeniami
ateistów, którzy uznają, że to, co wierzący przypisują duszy, jako odrębnej od
materii, to w istocie zjawiska neurofizjologiczne i dlatego duszy nie ma.
Oprócz fałszywej alternatywy „dusza-materialne
procesy” w powyższe rozumowanie wdarł się błąd polegający na niewłaściwej
definicji duszy, na niezrozumieniu(albo zapomnieniu), o co wierzącym chodzi,
albo na zbytnim sugerowaniu się nieprecyzyjnymi wypowiedziami samych
wierzących. Bo słowa mogły być tylko jednym z wielu elementów komunikatu.
Schodząc na poziom języka werbalnego odczytywanie tylko tego, co w słowach
można przyrównać do odczytywania tylko i wyłącznie samogłosek a pomijania
spółgłosek. Głupi tu jest nie ten, którego zdaniu pomijacze spółgłosek
bezsensowność zarzucają, ale sami pomijacze. Pomijacze spółgłosek, ale i tego,
co pozasłowne.
Taką głupotą wykazali się niegdyś
krytycy niepiśmiennych, „zabobonnych” i „pierwotnych” kultur ludowych.
[1]
Nawiązuję do pracy tego autora nieco sentymentalnie, gdyż polecił mi ją świętej
pamięci już pierwszy promotor pracy magisterskiej.
ponawiam pozdrowienie i zaciekawienie :)
OdpowiedzUsuń