środa, 21 listopada 2018

Krzysztof Karoń odpowiada na krytykę

Przedstawiam poniżej odpowiedzi jakich udzielił mi Krzysztof Karoń pod jednym z filmów:







Jan Moniak
1 miesiąc temu
Wg Pana Karonia Marksizm nie jest filozofią, bo inaczej definiuje filozofię, niż profesor Wolniewicz. To kwestia DEFINICJI! Znaczenia nie są przypawane do słów przez przyrodę!
Filozofia oznacza namysł nas poznaniem i rzeczywistością. Ten namysł może być błędny, ale dalej nim jest. W marksizmie taki namysł istnieje. Dlatego Pan Karoń myli się, kiedy kategorycznie stwierdza, że tam nie ma nic z filozofii. Albo inaczej: zupełnie po swojemu definiuje filozofię. Problem polega na tym, że sami filozofowie rozumieją filozofię zupełnie inaczej. Pan Karoń po prostu swoją pewnością wypowiadania się narzuca swoje definicje swoim słuchaczom. Taka pewność siebie działa na ludzi, myślą, że to obiektywna prawda.

historia sztuki
1 miesiąc temu
@Jan Moniak: Na coś takiego okrągłego, co rośnie w ziemi, można powiedzieć ziemniak albo kartofel, ale za każdym razem chodzi to samo, o coś okrągłego, co rośnie w ziemi. Mówienie w języku filozoficznym nie jest tym samym, czym jest "namysł nad poznaniem i rzeczywistością. No, chyba, że jest Pan radykalnym, nonesencjonalistycznym konstrukcjonistą :-). kk

Jan Moniak
1 miesiąc temu
Panie Krzysztofie, witam serdecznie. To niech Pan powie, że chodzi Panu o specyficzny język filozoficzny. Pan natomiast używa takich radykalnych stwierdzeń: w marksizmie nie ma nic z filozofii" No jak to nic? Myślałem że to kwestia takiego mówienia z zapędu, upraszczania, żeby to było prostsze do zrozumienia dla ludzi. Ale Pan takich nieuprawnionych kwantyfikatorów i pewników używa w tekście książki. Podam przykład(przerobiłem na razie pojęcia podstawowe i czytam erratę) Pisze Pan: "kultura, to wszystko to, co człowiekowi życie utrudnia, a cywilizacja to wszystko to, co człowiekowi życie ułatwia." Pisze Pan, że definicja Tylora nie spełnia wymogów definicji,(a przecież istnieje w nauce coś takiego jak definicja składnikowa i taką jest definicja Tylora), a dalej podaje Pan definicje kultury, która jest po prostu fałszywa. Kultura nie jest ani wszystkim tym, ani tym, co życie utrudnia. Kultura, jak to słusznie Pan zauważa to etymologicznie wysiłek, trud uprawy ziemi, ale i cześć, szacunek(takie znaczenia ma łacińskie colo, colere, colui, cultum), ten szacunek, ta cześć wskazuje na symboliczny, mistyczny wymiar tej czci. Kultura byłaby w tym rozumieniu bardziej trudem, niż tym, co życie człowiekowi utrudnia. I nie "wszystkim tym" bo i przyroda może życie utrudniać. Cywilizacja też nie jest wszystkim tym ,co życie ułatwia, bo i przyroda może czasem życie ułatwić.
Cywilizację rozumiem jako rodzaj kultury, który urosła, stałą się metakulturą.
To wszystko kwestia definicji. Lepszej, albo gorszej, ale definicji, czyli pewnej "umowy". Te wątki m. in. poruszę w  recenzji Pańskiej książki. Na razie tyle, bo łatwo się w tym pogubić, szczególnie pisząc internetowe komentarze.
 Pan zmierza w większości w dobrym kierunku, z grubsza rozumiem ten dodatek, tą erratę, która jest niezwykle cennym owocem pańskiej pracy.
Mimo tych uwag kibicuję Pańskiej inicjatywie.
Pozdrawiam

Jan Moniak
1 miesiąc temu (edytowany)
@historia sztuki Dodam, że słusznie zwraca Pan uwagę na formę adekwatną/nieadekwatną do prawicowej treści. Pisałem o tym w przedostatnim rozdziale książki LPK. Sam jestem zwolennikiem twierdzenia, że trzeba tu szukać w obecnej formie elementów "kulturowych", i je wyzyskiwać. Tak w skrócie. Niestety ja na własnym przykładzie wiem(upośledzenie techniczne w pisaniu, śpiewaniu, i codziennych czynnościach technicznych-precyzyjnych, wymagających długotrwałej płynnoci), że trudno nam o właściwą formę: https://www.youtube.com/watch?v=SM3Lg5RIkls

historia sztuki
1 miesiąc temu
@Jan Moniak: "Cywilizację rozumiem jako rodzaj kultury". To wszystko kwestia definicji (lepszej. albo gorszej :-). Jednak definicje pojęć odnoszących się do rzeczywistości można przyjmować wg "umowy", albo wyprowwadzać z rzeczywistości. Jeśli definicja jest wg Pana kwestią umowy, to myśli Pan Habermasem. To nie jest zabronione. kk

Jan Moniak
1 miesiąc temu
Tfu! Tylko nie Habermasem! ;-) Panie Krzysztofie, chodzi o to, że słowa jako takie same w sobie żadnego znaczenia nie mają, a to z jakim realnym obiektem je powiążemy jest kwestią "umowy", tradycji, itd. Jeśli dziecko nauczy się kojarzyć słowo "łóżeczko" z grechotką, to będzie ono znaczyło dla niego grzechotkę. Jedno i to samo słowo może zupełnie zmienić swe znaczenie, co widać na przykłądzie czeskiego "zachod"(oznacza "wychodek) i polskiego zachód, albo na przykładzie przez i bez, które między staropolszczyzną i gwarami a współczesną polszczyzną "zamieniły się" znaczeniem.  A te mogą być rożne. Jestem od pierwszych lat studiów zdegustowany tym, co u inteligentów nazwałem przejęzykowieniem, co widzialne jest w opisywanym przez pana zwrocie lingwistycznym w humanistyce, ale co wg mnie ma swoje korzenie daleko głębiej w historii, w dialektycznych przeciwstawiajacych ciało i duszę, uprzedzonych do zewnętrznych, cielesnych, materialnych form mutacjach platonizmu, manicheizmu, ikonoklazmu, kataryzmu, a dalej w protestanckim soliskrypturyzmie i w rozmaitych renesansach, "mrokach oświecenia" aż po rewolucję obyczajową 68. Pan o tym pisze. Proszę wybaczyć, strasznie szeroki to temat. Chodzi o to, że to, iż bulwę w ziemi ja nazywam ziemniakiem nie znaczy, że nie można nazwać jej kartoflem, czy grulem. Realne jest to coś w ziemi, a słowo je nazywające to już kwestia umowy...
( i było tak zanim Habermas, Marks, Hegel, Luter, Platon, czy Hermes Trismegistos pojawili się na świecie. - dodatek poza komentarzami )

stan bednarkiewicz
1 miesiąc temu
Jan Moniak.Jeżeli jesteś z natury leniwy i brak ci jakiegokolwiek talentu to zostań krytykiem.Przyklejaj się do największych okrętów,bo czym większy będzie to okręt to tym dalej dopłyniesz.Czy próbuje Pan,Panie Janie wpłynąć na mnie swoją subiektywną prawdą.Bo jak zrozumiałem w filozofii  istnieją dwie prawdy.Skoro jest prawda obiektywna jak Pan napisał.

historia sztuki
1 miesiąc temu
@Jan Moniak: Panu chodzi o opisywanie świata, bo to powinni robić filozofowie, a marksiści chcą go zmieniać. I zmieniają, a filozofowie nie nadążają z opisywaniem. Ogólnie rzecz biorąc ma Pan rację. I co z tego? Walizka po peronie skacze. kk
Jan Moniak
1 miesiąc temu
@historia sztuki. Panie Krzysztofie Mi chodzi, jak i Panu o przemianę świata."By słowa Ewangelii rzucone na pastwę świata i jego form nie straciły znaczenia, o które chodziło Panu Jezusowi!" tak se napisałem na swojej stronie. Jeśli błędnie ten świat postrzegam(i opisuję) to nie uda mi się go w dobrym kierunku przemienić i obronić przed marksistowską przemianą.  Będę popijał truciznę, na której ktoś napisał "lekarstwo". Będę wciskał uparcie przycisk, który bramę zamyka i czekał w nieskończoność, aż brama się otworzy(bo napisano nad przyciskiem "otwieranie") Będę przycinał zbyt krótką nogę u stołu jeszcze bardziej i dziwił się dlaczego stół dalej się kiwa. O to chodzi. Panu przecież chodzi o to samo. (By stół ziemskiego padołu stał stabilnie na czterech równych nogach. - dodatek mój poza dyskusją)
Oni to wiedzą i wmawiają nam, a my(przedstawiciele kultury Europejskiej),  jak papugi wierzymy, że nie liczy się forma, ale treść, że wystarczą dobre intencje, szczere przeżywanie. W praktyce te intencje  ograniczają się do słów, salek i nisz. W ten sposób zachować możemy doskonale brzmiące, tradycyjne sformułowania, ale zatracić całkowicie ich znaczenie, ponieważ swego rodzaju grunt pozawerbalny- znaki zbudowane z zapachów, smaków, ubiorów, relacji przestrzennych, pomagające podtrzymać właściwą treść słów - uznaliśmy za "obojętne". A marksiści te formy przejęli, by z nich uczynić znaki własnej wiary, i przemycić je w nasze umysły i podłożyć pod Ewangeliczne słowa. Stąd dla niektórych Jezus, to pierwszy hippies, piewca socjalistycznej kradzieży, której znaczenie podłożono pod słowo "dobroczynność". W efekcie słowo "treść" stało się labilną "pustą formą". Dlatego musimy wiedzieć, że same słowa są labilne, łatwo przykleić do nich przeróżne treści, żeby przed tym przyklejaniem się bronić! Żeby przed fałszywymi alternatywami się bronić. Przykładem jest ta dyskusja. Ludzie zauważają, że marksiści używają pewnego słowa w złym znaczeniu to odrzucają nie tylko to znaczenie, ale i całe słowo. Np. dyskurs. To słowo jest stare, używał go Krasicki np. w jednej z bajek i znaczyło mniej więcej to, co dzisiaj znaczy- wymianę stanowisk, gadanie, dyskutowanie. Marksiści po prostu go rozpropagowali i powtarzali w kontekście własnych teorii.
Wskazali oni na szereg przesłanek(miedzy innymi na wspomnianą wyżej subiektywność słowa). I wyciągnęli z nich nieuprawnione wnioski(że trzeba porzucić poszukiwanie rzeczywistości obiektywnej). Nie dajmy się im wpuścić w maliny fałszywych alternatyw. Nie wylewajmy dziecka z kąpielą: przesłanek, razem z błędnymi wnioskami. Toczyłem tak z siedem lat temu podobną dyskusję o postmodernizmie. A tu stare dopowiedzenia: https://misjakultura.blogspot.com/2018/10/krotka-historia-idei-i.html Pozdrawiam serdecznie
Jan Moniak
1 miesiąc temu
@stan bednarkiewicz Istnieje jedna prawda. Tyle tylko, że ludzie czasem myślą, że ją znają, a się mylą:
https://misjakultura.blogspot.com/2017/09/wartosci-uniwersalne-ze-pomysy.html
Mateo Yavorsky
1 miesiąc temu
@Jan Moniak: "Pan Karoń po prostu swoją pewnością wypowiadania się narzuca swoje definicje swoim słuchaczom. Taka pewność siebie działa na ludzi, myślą, że to obiektywna prawda." - a to jest metoda zdobywania pozycji w dyskursie o której opowiadał Pan Karoń :)
Jan Moniak
1 miesiąc temu
@Mateo Yavorsky i ta metoda jest dobra,musimy ją wykorzystywać! Tu Pan Karoń robi świetną robotę! Marksiści to robią a nas przekonali  byśmy się jej wyrzekli. Chodzi o to, byśmy się pilnowali by szerzyć tą metodą prawdę. By nie dać się wpuścić w maliny marksistom, którzy wyciągali błędne wnioski że słusznych przesłanek, byśmy razem z kąpielą wniosków nie wylali dziecka przesłanek. Pozdrawiam.
Jan Moniak
1 miesiąc temu
@Marek Bystrzewski sam sobie pan odpowiedział. Prawda jest jedna, ale ludzkich ułomnych jej poznań wiele
Jan Moniak
1 miesiąc temu
@Marek Bystrzewski A dokładniej to niech każdy szerzy to, co za prawdę uważa.  Będą z tego konflikty ale takie konflikty są jedynie uczciwe. I nie da się ich uniknąć jakimiś neutralnościami, czy wartościami uniwersalnymi.
Kinga
1 miesiąc temu
@Jan Moniak
Z góry napiszę, że to nie atak, ale czy poza filozofowaniem, które nic nie wnosi, zajmuje się Pan czymś jeszcze?
Bo - jak to obrazowo ujął p. Karoń - walizka po peronie skacze....
Proszę mi wybaczyć dosadność wypowiedzi, ale od pewnego już czasu mój poziom tolerancji dla tzw. prawicowo-wolnościowo-chrześcijańsko, i nie wiem jeszcze jakiego,  "pitu pitu"  maleje z każdym dniem.
Bo nic z niego nie wynika.
A już stwierdzenie: "niech każdy szerzy to, co za prawdę uważa" jest zwyczajnie głupie. Może niech się Pan zajmie czymś, co da większy pożytek?
Jan Moniak
4 tygodnie temu
@Kinga,
"stwierdzenie: "niech każdy szerzy to, co za prawdę uważa" jest zwyczajnie głupie" Dlaczego? Czy nie uważa Pani że głupie jest zarzucanie komuś głupoty bez uzasadnień?
Jest Pani antykulturowo nieuprzejma. Dlatego, że uczciwie pokazuję nieprawdy w sformułowaniach Pana Krzysztofa? To, że ja się mylę, że Pan Krzysztof się myli żadnemu z nas ujmy nie przynosi. Po prostu wymieniamy się opiniami, rozmawiamy.  W pewnych sprawach się zgadzamy, w innych nie. A jak się nie zgadzamy, to właśnie z szacunku sobie to mówimy.
Najlepiej filozofuje się kopiąc rowy i ogrody, zbierając zioła ;) : http://misjakultura.blogspot.com/p/oferta.html
Polecam się ;)
Kinga
4 tygodnie temu
@Jan Moniak
Uzasadnienie jest tak proste, że aż dziw, że Pan na nie nie wpadł, mimo iż sam uprzednio stwierdził, że "prawda jest tylko jedna".
Tak, wiem, że "internetowym filozofom" się to nie podoba bo każdy ma jej własną wersję, którą oczywiście MUSI szerzyć.
Efekty widać w otaczającym nas świecie - chaos (nie tylko pojęciowy) i to większy niż początkowo zakładał atraktor Lorentza.
Kopaniem i zbieraniem ziół to się ludzie zajmowali na etapie wspólnoty plemiennej.
Tymczasem już na początku XV w. niejaki Giovanni Fontana zaczął móżdżyć jak tu ułatwić kopanie i wymyślił pogłębiarkę dłutową a kolejni inżynierowie, przez następnych 500 lat, ją udoskonalali, w efekcie czego - zamiast ludzi - pracują koparki.
Na tym polega cywilizacja wysokich technologii, której jednak nie stworzyli filozofowie.
Ostatnimi czasy ubywa inżynierów a przybywa filozofów.
Efekt łatwy do przewidzenia: powrót do zbieractwa bo przecież najlepszy filozof nie potrafi skonstruować koparki, nawet gdyby mu dać do łapy gotowy jej projekt.
Ale nie to jest jeszcze najgorsze. Najgorsze jest to, że żaden filozof nie garnie się również do kopania bo on przecież jest od filozofowania, a nie od  - za przeproszeniem - zapieprzania.
A tak na marginesie: nie jestem "antykulturowo nieuprzejma", jestem po prostu szczera, być może do bólu (za co przepraszam ale czasami się inaczej nie da, skoro kulturalna sugestia o walizce nie odnosi skutku)..
Niestety wszyscy uwielbiają gadki o filozofii, nikt nie chce rozmawiać o tym, kto ma się wziąć i do jakiej roboty.
O ile trudno się tego spodziewać po tzw. lewej stronie, to tzw. prawa strona wcale nie jest w tym zakresie lepsza.
Niestety.
Niedługo znajdziemy się w czarnej dziurze (której - jak powinien Pan pamiętać z lekcji fizyki - nic nie jest w stanie opuścić).
Dlatego oczekuję konkretów, a nie jałowego "pitu pitu" itd.
Na tym kończę wymianę poglądów, gdyż - w przeciwieństwie do Pana - nie mam czasu na pisanie elaboratów.
Jan Moniak
4 tygodnie temu
Droga Pani, wytyka Pani innym "internetowym filozofom", że szerzą własną wersję pod czas gdy zarówno Pan Krzysztof Karoń, jak i Pani tym i innymi elaboratami(których nie chce Pani elaboratami nazwać) też szerzy własną wersję prawdy. Czy to konsekwentne? Wytykać innym to, co się samemu robi? Idąc Pani tokiem rozumowania musiałaby Pani pierwsza zamilknąć bo to czas stracony, Pan Krzysztof też musiałby zamilknąć i "wziąć się do roboty". A szkoda by było, bo wiele niezwykle cennych rzeczy napisał.  Oczekuje Pani konkretów? Takie gadanie jest nic nie warte, bo cokolwiek nie powiem i nie zrobię, choćby to były właśnie konkrety, to będzie Pani mogła nazwać to "pitu pitu". Bo to, co tu piszę, to właśnie konkrety. Czego Pani chce? Żebym Pani powiedział, że jest Pani tak zaorana, że nie chce Pani tego dostrzec?
Nie powiem tak Pani, bo takich rzeczy się kobietom nie mówi.
Niech się Pani nad tym kiedy w jakichś łagodnych okolicznościach zastanowi i wykrzesa z siebie trochę życzliwości:)
Po dwustu latach syntetycznych kombinacji medycyna akademicka dochodzi do tego, że to zbieracze ziół mieli rację. Że syntetyki to ostateczność, a normą powinną być leczenie ziołami, tym ,co niektórzy nazywają mylnie "zabobonami". Błędne jest ocenianie wartości cywilizacji miarą usztucznienia i umaszynowienia.
Co do kopania: Braki z filozofii sprawiają, że nie rozumie Pani sprzeczności i fałszywych alternatyw w jakie Pani się wikła a przez to mija się z rzeczywistością. Są miejsca, gdzie kopara nie wjedzie, albo gdzie nie jest to wskazane(żeby nie zryć ogródków i oszczędzić paniom bólu z powodu szkód powstałych w trakcie wjazdu takie maszyny- nawet tej małej) . A nawet gdy wjedzie, to i tak przy koparce musi być jeden człowiek z łopatą;)
Kłaniam się uprzejmie:)
Kinga
4 tygodnie temu
@Jan Moniak
Nie, medycyna nie doszła do tego, że "syntetyki to ostateczność, a normą powinną być leczenie ziołami" bo ziół nie da się tak precyzyjnie dawkować, jak standaryzowanych farmaceutyków.(które są również tworzone na bazie naturalnych ekstraktów)
To raz, a dwa w dzisiejszych czasach zioła w 80% pochodzą z zakontraktowanych, kontrolowanych upraw, a nie zbieractwa.
Nawiasem mówiąc Polska zajmuje trzecie miejsce w produkcji ziół w Europie.
Upraw, których - z uwagi na powierzchnię - prowadzenie nie byłoby możliwe bez mechanizacji (lub chociażby użycia odpowiednich koni, jednak i do nich potrzeba osprzętu typu: pług, kultywator, brony etc).
Nie interesują mnie "miejsca, gdzie kopara nie wjedzie, albo gdzie nie jest to wskazane(żeby nie zryć ogródków i oszczędzić paniom bólu z powodu szkód" bo takie miejsca są niewielkie, a tym samym mają marginalne  znaczenie.
Skopać to Pan sobie może areał rzędu 200m2, ale gdy przyjdzie Panu skopać 20 000 metrów kw.  to się Pan szybko rozejrzy za koniem i to najlepiej mechanicznym
To jest wiedza (wynikająca z rzeczywistości), aż wstyd, że toczy się dyskusja na tak elementarnym poziomie.
Pozostaje tylko na koniec (całkiem życzliwie) napisać: mniej filozofowania, więcej racjonalnego myślenia, a przede wszystkim działania.
BTW Należy Pan do Pobudki?

Jan Moniak
4 tygodnie temu (edytowany)
@Kinga stwierdzenia przeciw stwierdzeniom. Syntetyki to ostateczność. To, co pani napisała nijak  tego nie podważa. Ostateczność, to nie zbędność. Nie rozróżnia pani pojęć. Niestety.
 Mam tyle kultury by się nie czepiać Pani życia prywatnego.  Pani mnie nie zna, nie wie co robię i nie mam zamiaru się Pani zwierzać. Pan Krzysztof też tego nie robi i jakoś się Pani go nie czepia. Dlatego pani rady są nic nie warte. Trafiają w to, co sobie pani koślawo wyobraziła na temat swojego dyskutanta. W istocie go Pani nie zna. Dlatego Pani w wnioski to błędy logiczne. To jest właśnie sprzeczne z rzeczywistością o której pani tyle mówi. pozdrawiam

Kinga
4 tygodnie temu
@Jan Moniak
Nie interesuje mnie Pańskie życie prywatne, komentuję jedynie to, co Pan wypisuje.
Nie ukrywam jednak, że promowana przez Pana idea samowystarczalnego plemiennego życia w jakiejś wiosce czy osadzie, kojarzy mi się z uwstecznieniem i jest niebezpieczna na dłuższą metę bo niemożliwa do realizacji w szerszym aspekcie.
Zdaje sobie jednak sprawę, że to zapewne przejaw ogólnej mody, która ostatnimi czasy zapanowała, co prawda głównie wśród tzw słowian, prepersów czy jak tam siebie nazywają.

Jan Moniak
4 tygodnie temu
@Kinga sama sobie Pani zaprzecza.

Kinga
4 tygodnie temu
Nic podobnego. Propaguje publicznie Pan styl życia a'la Amisze i to mi się nie podoba, jednocześnie guzik mnie obchodzi, czy sam Pan żyje wg. tych zaleceń.
W ogóle to na Pańskiej stronie jest istny misz-masz:  feng shui, mistycyzm, plemienność, samowystarczalność itd.
To jest rozmywanie istoty katolicyzmu, którego istotą jest racjonalizm i unikalna etyka, która należy na każdym kroku podkreślać, gdyż sami katolicy mają z nią problem ulegając różnym ideologiom, z liberalizmem na czele..
Podoba mi się to, że ma Pan chęci do działania, powinien je Pan po prostu lepiej ukierunkować.

Jan Moniak
4 tygodnie temu
Proponuję Pani nie wypowiadać się na temat tego, czego Pani dokładnie nie przeczytała. Jacy amisze? Jakie feng shui?To, że używam pewnych określeń nie znaczy, że propaguję to, co one oznaczają. Idąc Pani tokiem rozumowania należałoby się też do Pana Krzysztofa przyczepić, że pisze na swojej stronie coś o marksizmie, katolicyzmie, wiedzy społecznej, istny misz masz amisz;)

Kinga
4 tygodnie temu
Przeczytałam dokładnie. Nawet widziałam "projekt" chaty, a raczej izby wg katolickiej odmiany feng shui. :)
Na tym właśnie polega błąd, że zamiast na istocie katolicyzmu - która właśnie stanowi o jego wyższości  - katolicy chcą "małpować" to, co akurat staje się modne, a pochodzi z innych wierzeń.
Swego czasu nawet była promowana "katolicka joga", mająca niby stać się konkurencją dla tej wschodniej.

Jan Moniak
3 tygodnie temu
@Kinga To nie jest żadna odmiana. To jest zupełnie inne, oryginalnie katolickie zaspokojenie pewnej potrzeby wpisanej prze Pana Boga w ludzkie mózgi. Jednym przekręceniem obraca Pani sens całości i brnie w fałszywe porównania do katolickiej jogi. Joga to joga, a katolicka medytacja, to katolicka, tradycyjna medytacja. Jedno, albo drugie. To wyrażanie wiary za pomocą przestrzeni, to przejaw osXzednosci i prostoty, to znakomite lekarstwo na współczesny słowotok katolickich wspólnot, to sposób na powrót do rzeczywistości. Na niezaniedbywanie obowiązków codziennych i na wyrażanie wiary za ich pomocą.
To Pani pierwsza zapytała,czy zajmuję się jeszcze czymś innym oprócz filozofowania,  a wiec proszę teraz się nie wypierać. To zapytanie było zmieszane z polemiką i jako takie było tym, czego się pani wypiera;)

Kinga
3 tygodnie temu
W nic nie brnę. To pojęcie joga (chrześcijańska, katolicka) jest używane (a nie medytacja), tymczasem
katolicyzm na tym wcale nie polega.
Polega na moralności, racjonalizmie.
Skupia się Pan na rzeczach najmniej istotnych ale łatwych.
Dziś każdy chce medytować, kontemplować...   Podobnie są te wszystkie ruchy charyzmatyczne,  zamieniające się wręcz w sekciarstwo. Poskakać, pośpiewać, egzaltować się... to takie płytkie, że aż żałosne.
Natomiast co do mojego pytania to nie wiedziałam, że prowadzi Pan bloga, na którym uskutecznia swoje tanie filozofowanie na szerszą skalę (myślałam uprzednio, że tego typu działalność wykonuje Pan tylko pod filmami na YT).

Jan Moniak
3 tygodnie temu
@Kinga polemizuje sobie pani z przekręceniami moich wypowiedzi w nie ze mną. Brnie Pani brnie. Niestety.

Jan Moniak
3 tygodnie temu (edytowany)
@Kinga Pojęcie joga chrześcijańska jest używane, "charyzmatyczne" skakańce istnieją, ale właśnie przeciwko temu występuje. Pani natomiast tkwi w poważnym błędzie: nie zdąży Pani jeszcze dokładnie poznać, co druga strona ma na myśli, a już ją Pani ocenia.
Określenie "tanie filozofowanie" nic racjonalnego, nic merytorycznego nie wnosi. Jest grą na emocjach, brzmi jak szydera, choć mam nadzieję, że nie było to Pani zamiarem. Polecam Pani taką krótką broszurkę, w której może Pani zobaczyć, co rzeczywiście myślę: http://misjakultura.blogspot.com/2018/01/mistyczny-styl-zycia-materiay.html (pierwszy link na stronie)
Uprzedzam jednak, że jeżeli lepiej wie Pani ode mnie, co myślę, to już nic na to nie poradzę.
Pozdrawiam

Kinga
3 tygodnie temu
To źle, że takie pojęcie, jak "chrześcijańska joga" w ogóle jest używane.
Ostatnimi czasu panuje zupełne pomieszanie pojeć, stylów, niestety sami katolicy są temu winni.
Podobnym nieporozumieniem jest propagowanie jakiegoś "chrześcijańskiego feng shui" .
Proszę się zająć czymś poważniejszym.

Jan Moniak
3 tygodnie temu
@Kinga
Oczywiście że to źle! Ale Pani pierwsza w tej dyskusji użyła terminów "katolicka joga", "chrześcijańskie feng shui". Teraz próbuje mi  mi Pani wmówić, że jestem tych terminów i postaw zwolennikiem. Daremnie.
Ja z tymi terminami i postawami walczę tak, jak Pani.
Po co to Pani?
Niech sobie to Pani wbije do głowy: NIE MA "chrześcijańskiego feng shui" ani "chrześcijańskiej jogi" i z takimi terminami walczę tak samo jak Pani. Jest TRADYCJA KATOLICKA, wyrażana nie tylko w pismach, ale wielozmysłowo. W Rytuale Doskonałym(Ofierze Mszy Świętej), i w małych rytuałach, które do niego odsyłają, zakorzenionych w codzienności, również w przestrzeni. Feng szuje i jogi to diabelskie "uzurpatory". Chodzi o to, by im nie zostawiać pustego miejsca, które się Bogu należy! Bo wtedy przyjdzie siedmiu innych duchów... I o zapełnieniu przestrzeni, czasu i myśli Boskim Prawem mówię! Tym właśnie jest to, co proponuję wzorując się na tradycji "plemion" katolickich. To okazuje się z gruntu racjonalne, jak to Pani słusznie zauważa. Smutne jest to, że w tej materii jest Pani tak zaorana, że widzi Pani tylko swoje wyobrażenia, nie dopuszczając do siebie nawet tego, co druga strona rzeczywiście ma na myśli.
Zbytni radykalizm ocen innych i kwantyfikatorów używanych przez Pana Karonia niestety w Pani pomyłkach poznawczych zbiera żniwo. Wbrew intencjom Pana Krzysztofa. Myślę, że przykro mu będzie z tego powodu, że tak jest interpretowany przez swoich zagorzałych zwolenników. I przed tym właśnie ostrzegałem. Być możne to skłoni go do korekty niektórych sformułowań.Ostrzegałem dlatego, że 98 % tego, co pisze i mówi to wybitna robota, która jest potrzebna dziś jak woda na pustyni.
Świat nie może się składać z samych inżynierów. Nie każdy się na nich nadaje, nie każdy jest na tyle inteligentny technicznie. Trzeba zawsze dopełnień: kopaczy rowów i zbieraczy ziół, rolników, kucharzy, nauczycieli, pisarzy, a nawet filozofów;) Rozwój technologiczny nie jest żadną obiektywną miarą cywilizacyjnego postępu. Ten postęp sam w sobie może być bowiem nieracjonalną pogonią za samą technologią. Miarą postępu jest dla mnie zgranie tej technologii i wielu innych NARZĘDZI z ich celem: ludzkim szczęściem. I tu wyżej stoją niektóre "dzikie" plemiona, które wcale nie są mniej szczęśliwe niż zagoniony inżynier, który przecie do grobu ze sobą tego nie zabierze. Choruje, nerwuje się, męczy, żyje niby dłużej, ale... Pogoń za długim życiem też jest sama w sobie bezcelowa. Zdrowo tak, spokojnie tak, szczęśliwie tak. I tak kiedyś umrę. Chodzi o to, by dobrze przejść w Wieczność. Technologia jest dobra, jak nie idzie wbrew temu.
Pozdrawiam i życzę Bożego Błogosławieństwa+

Odpowiedź na komentarz do filmu Karoń i Rola o konflikcie między PiS a Ruchem Narodowym i decyzji sądu ws. Marszu Niepodległości!?

Jan Moniak
@Kinga"To nie jest żaden ksiądz wikary, to ksiądz Zdzisek!" Tak kolega w zerówce poprawiał mnie kiedyś z wielkim oburzeniem. Pani robi ten sam błąd, gdy pisze: "Nie kolor, ale światło". Jest to przykład owych błędnych alternatyw o których już pisałem. I kolor i światło.
Wysokie technologie(które są same w sobie oczywiście czymś dobrym) mogą przynieść same szkody, jeśli brak im czegoś więcej(moralności), a jednocześnie bez wysokich technologii można być mądrym, dobrym i szczęśliwym.
Pani ma dużo informacji, ale nie wie Pani kompletnie co z nimi robić. W efekcie robi się z nich nie wiedza, ale błąd poznawczy. Rzuca Pani pouczeniami wobec innych, a "kompletnie" Pani pouczanych ludzi nie rozumie. To jest niestety pokłosie owych błędów Pana Karonia, o których wspomniałem.
Fizyka jest wszędzie. Ale nie każdy musi ją ubierać w terminy nauki zwanej "fizyką". Od tego są "fizycy".
1 tydzień temu
Odpowiedź na komentarz do filmu Karoń i Rola o konflikcie między PiS a Ruchem Narodowym i decyzji sądu ws. Marszu Niepodległości!?
@Kinga  Fizyka nie ma ust, żeby się wypowiedzieć;) A nawet, gdyby miała, to by nie mogła niczego takiego powiedzieć. Bo to, czy kolor jest, czy ko nie ma, to problem, który fizykę przekracza.  Ludzie nie muszą znać fizyki. Ludzie muszą żyć. A faktem jest że widzą kolor. Faktem jest też, że Pani nie rozumie, "kompletnie" nie rozumie, co napisałem.
1 tydzień temu (edytowany)
Odpowiedź na komentarz do filmu Karoń i Rola o konflikcie między PiS a Ruchem Narodowym i decyzji sądu ws. Marszu Niepodległości!?
@Kinga "Nie ma ostrężyn, są tylko jagody!" Nie ma nie ma nie ma ... jeeeest! :) Nie mylmy słów z rzeczywistością. Niestety Pan Karoń pomimo wielkich zasług brnie w te nieporozumienia: jakby znaczenia były przyspawane przez przyrodę do słów. Nie są. Taki jest FAKT. Pan Karoń twierdzi więc, iż nazywanie cywilizacją tego, co na kontynencie zwie się kulturą, to błąd, Tylora i innych anglosasów(i nie tylko) To tak, jakby twierdzić, że błędem jest nazywanie warzyw jarzynami, abo, dworu polem, albo butelki flaszką Jedni wychodzą na pole, a inni na dwór. Lewactwo, lewica- "takie pitu pitu a walizka po peronie skacze" - cytując klasyka.
Kolor jest. Jego istotą jest bycie wrażeniem. Jeśli stwierdzimy, że nie ma koloru, to trzeba by było stwierdzić, że i kształtu i odległości i żadnej innej jakości nie ma. Jest tylko myśl, sprowadzona do binarnych opozycji... Pan Karoń chce uniknąć filozofii, a sam bardzo głęboko w nią wchodzi. I bardzo dobrze. Problem polega na tym, że niektóre jego deklaracje, i kwantyfikatory: "całkowicie się Pan myli" są nieuzasadnione. I jego zagorzałe fanki i fani, pobudzeni ową przesadną kategorycznością(szczególnie w ocenach postaw innych: wolnościowców, ) rozumieją to zbyt dosłownie i ze wściekłością dyskredytują każdy, nawet najmniejszy przejaw krytyki wobec słów Pana Krzysztofa.
To mu niestety robi tylko czarny PR. W odpowiedzi na to przeciwnicy Pana Karonia odrzucają wszystko, co Pan Karoń pisze. I robi się taka emocjonalna przepychanka oparta na fałszywych alternatywach i definicjach.
Dyskurs to słowo przez "Habermasów" zawłaszczone. Ono było używane dużo dawniej w znaczeniu podobnym do dzisiejszego.
1 tydzień temu
Komentarz do filmu Karoń i Rola o konflikcie między PiS a Ruchem Narodowym i decyzji sądu ws. Marszu Niepodległości!?
@Panie Krzysztofie! Lewactwo, neutralność światopoglądowa, kultura(to wszystko to, co człowiekowi życie utrudnia) i cywilizacja(wszystko to, co człowiekowi życie ułatwia), magia, barbarzyństwo, wyższy poziom cywilizacyjny, "koloru nie ma". M. in. nad definicjami tych pojęć i stwierdzeniami będziemy krytycznie się "pochylać";) analiza rozciągniętego w historii związku między chciwością, lichwą, a hermetyczno-krytycznym tych postaw usprawiedliwieniem zwalczającym katolickie chrześcijaństwo, to wg mnie wielka zasługa Pana Krzyzstofa. https://www.youtube.com/watch?v=SM3Lg5RIkls   Pozdrawiam serdecznie :)

3 komentarze:

  1. W poszukiwaniu przyczyn fenomenu Krzysztofa Karonia trafiłem aż tutaj. Interesująco zaczynający się wątek przerodził się w kabaret, gdy pani Kinga zaczęła brnąć w poszukiwania, jakie elementy życia adwersarza nie są zgodne z katolicko-antymarksistowską filozofią życia, i w polemikę z własnymi dygresjami. Te dygresje, brak pogłebionej analizy, przy jednoczesnym uzyskiwaniu wniosków zgodnych z oczekiwaniami wyznawców, to chyba właśnie poszukiwany przeze mnie fenomen Krzysztofa Karonia.
    Wywody Krzysztofa Karonia są, krótko mówiąc, bełkotem. Bełkotem dobrze wypunktowanym przez dra Sławomira Metzgena, https://www.youtube.com/watch?v=FY1EUCuXgo0&t=1036s, i świetnie podsumowanym przez Janusza Korwina-Mikkego. Krzysztof Karoń nie definiuje wielu pojęć, więc nie wiadomo o czym dokładnie mówi. A te które definiuje, zbyt często zdarza się, że definiuje inaczej niż autorzy, do których prac się odnosi. Po czym w trakcie wywodów stosując ten sam termin przeskakuje pomiędzy różnymi jego definicjami. W efekcie uzyskuje błędne, choć ze względów ideologicznych budzące zachwyt gawiedzi, wnioski. Krzysztofowi Karoniowi przydałoby się lektura "Elementów teorii poznania, logiki formalnej i metodologii nauk" Kotarbińskiego. Inaczej szkoda czasu na to bełkotanie i bełkotu słuchanie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Niestety muszę się zgodzić. Byłem i jestem życzliwie nastawiony do Pana Krzysztofa Karonia i jego pracy. Ciekawie opisał walkę z chrześcijańską moralnością tych, co chcieli kraść, lichwiarzyć, i niewolić czego wykwitem był przywieziony ze wschodu na statkach kupców włoskich renesans antyku kabały gnozy i hermetyzmu i późniejsze jego kontynuacje. Niestety jednak jego dosadne, proste, precyzyjne definicje docierające do słuchacza, charyzmatyczny,m zdecydowany sposób wypowiadania się zyskał wielu zagorzałych fanów ale stracił związek z rzeczywistością, czyli prawdą.
    Będę wdzięczny za recenzję tej książeczki, która jest wykwitem podobnych aspiracji: młodzieńczej próby postawienia diagnozy i wypisania recepty na choroby zachodu: https://misjakultura.blogspot.com/p/srodek-czyli-sposob.html

    Pozdrawiam JM (Zwyczajny Katolik)

    OdpowiedzUsuń

zapraszam do komentowania