piątek, 29 kwietnia 2016

W obronie ks. Jacka Międlara. O mieszaniu się Kościoła do polityki i ewangelicznym radykalizmie.

Niestety ks. Jacek nas zawiódł. Miejmy nadzieję, że się opamięta...

Język jest arbitralny!

Użyte przez ks. Jacka wsparcie dla narodowo katolickiego radykalizmu (bo jak rozumiem to określenie najbardziej boli krytyków, stroniących od wszelkiego rodzaju zdecydowanych postaw) powinno być rozumiane w odniesieniu do katolickiego, ewangelicznego kontekstu, bo sam ich wypowiadacz na Ewangelię wskazuje.


Jak można przypisywać wypowiedziom kogoś niecne intencje bez odniesienia do konkretnych jego postaw ale w odniesieniu do stereotypów i uogólnień? Jak można oceniać czyjeś wypowiedzi na podstawie nie tego, jak on sam je rozumie, ale jak je interpretują uprzedzeni inni? Uczciwy człowiek powie: Nie można! To jest podłe!

W słowach "Obóz Narodowo-Radykalny" nie ma niczego złego. Jedynie praktyka NIEKTÓRYCH członków(tak jak praktyka niektórych członków policji, kościoła, rady pedagogicznej, narodu, czy przedwojennych bojówek organizacji socjalistycznych, żydowskich i innych) może być zła. Ale nie musi ona zaważać na całości ruchu, bo inni członkowie (wobec braku złych treści w samych założeniach programowych)  mogą inaczej definiować podstawy jego tożsamości. Mogą je wręcz przedefiniować! Taką katolicką interpretację pełną miłości proponuje ks. Jacek Międlar.
Użyte przez ks. Jacka wsparcie dla narodowo katolickiego radykalizmu (bo jak rozumiem to najbardziej boli krytyków, stroniących od wszelkiego rodzaju zdecydowanych postaw) powinno być rozumiane w odniesieniu do katolickiego, ewangelicznego kontekstu, bo on sam na Ewangelię wskazuje. Na ten radykalizm wskazują słowa Ewangelii, do których odnosi się św. Jan Paweł II: 



11 Jezus Chrystus jest stałym początkiem i nieustającym ośrodkiem Misji, jaką Sam Bóg skierował do człowieka. W tej Misji musimy wszyscy uczestniczyć, musimy skupić w niej wszystkie nasze siły, jest ona bowiem jakby bardziej jeszcze potrzebna ludzkości naszej epoki niż kiedykolwiek. A jeśli Misja ta zdaje się napotykać we współczesnej epoce na opory większe niż kiedykolwiek, to okoliczność ta również świadczy o tym, że jest ona w tej epoce bardziej potrzebna i bardziej — pomimo oporów — oczekiwana niż kiedykolwiek. Dotykamy tutaj pośrednio owej tajemnicy Bożej Ekonomii, która zbawienie i łaskę połączyła z Krzyżem. Nie na darmo Chrystus mówił, że „Królestwo niebieskie doznaje gwałtu i ludzie gwałtowni zdobywają je” (Mt 11, 12). Mówił też, że „synowie tego świata roztropniejsi są (...) niż synowie światłości” (Łk 16, 8) Przyjmujemy chętnie tę naganę, aby jak owi „GWAŁTOWNICY BOŻY”, na których patrzyliśmy tyle razy w dziejach Kościoła i patrzymy także dzisiaj, zjednoczyć się w poczuciu wielkiej misji: okazywać światu Chrystusa, pomagać każdemu człowiekowi, aby odnalazł siebie w Nim, pomagać współczesnemu pokoleniu naszych braci i sióstr, ludom, narodom, ustrojom, ludzkości, krajom, które znajdują się dopiero na drodze rozwoju i krajom „przerostu”, wszystkim — poznawać „niezgłębione bogactwo Chrystusa” (Ef 3, 8), bo ono jest dla każdego człowieka. Ono jest dobrem każdego człowieka. Redemptor hominis, 



Jezus był radykalny, a nacjonalizm sam w sobie to słowo, które - jak każde słowo - jest arbitralne, jego znaczenie wynika z kontekstu, a kontekst wypowiedzi ks. Jacka nie daje ani odrobiny podstawy do tego, by przypisywać jej cokolwiek sprzecznego z ewangelią. To medialnie rozpropagowane przedsądy, uprzedzenia, stereotypy dopisują takie znaczenie jego wypowiedzi. Ale to dopisanie nazywa się nadinterpretacją. Nadinterpretacja zaś jest w swym najgłębszym rdzeniu fałszem, a jeśli dotyka człowieka jest krzywdą mu wyrządzoną.

Nacjonalizm ma w sobie rdzeń oznaczający „naród”. Troska o naród, powiązana jest z troską o rodzinę i ojczyznę-macierz, do której zobowiązuje nas IV przykazanie. Pozwolę sobie znowu przytoczyć słowa Jana Pawła II, który mówił: „To jest moja Matka ta Ojczyzna.” 

Pasterz ma obowiązek bronić najpierw własne owce. Jeśli wie, że nie ma sposobu, by oddzielić hordy uciekających znękanych i dobrych owiec od wilków za owce przebranych(bo widział na własne oczy jak przebrane wilki pożarły stada sąsiada), to stara się te hordy przeganiać. Ubolewa, że zostawia te wszystkie biedne owce uchodźców na pożarcie, ale on jest odpowiedzialny za swoje stada, i to z ich obrony zda sprawę przed Bogiem. Całego świata nie zbawi(to może tylko Bóg), niech chociaż obroni to, co do niego należy.

Jeżeli ktoś widzi w wypowiedziach ks. Jacka przejaw nieuprawnionego mieszania się religii do polityki to niech mi odpowie, dlaczego ideolodzy: liberalizmu, socjalizmu, nacjonalizmu, konserwatyzmu, i innych izmów mogą się mieszać do polityki a ideolog chrystianizmu, czy katolicyzmu nie może? Religia to, coś, co z definicji wyznacza wszechobejmujące zasady moralne. Jezus nie powiedział, że przestają one obowiązywać polityków. I to to, chodzi tym wszystkim, co chcą wpływu religii na politykę, Nie, nie o to- jak sugerują uprzedzeni nadinterpretatorzy- by księża byli premierami i królami, ale by nie czynili dla polityków żadnego wyjątku- By wymagali od nich tego samego, czego wymagają od zwykłych wiernych.

Powiesz: ale nie wszyscy politycy są katolikami. 

A ja ci odpowiem: ale nie wszyscy politycy nie wszyscy ludzie są wyznawcami laicyzmu, ateizmu, areligijności. Czy to sprawia, że tych światopoglądów nie wolno głosić, że nie wolno do nich przekonywać? 

Tak się jakoś dziwnie składa, że nikt się nie burzy na tego, kto nawraca wszystkich na ateizm, kto wprowadza prawo oparte na systemach wartości dyskryminujących katolików, czy muzułmanów.

Odpowiesz być może, że te światopoglądy są neutralne. 

Nie oszukuj samego siebie. Światopogląd z definicji nie może być neutralny.

Ale- zreflektujesz się- prawo nie musi być oparte na żadnym konkretnym światopoglądzie i w takim sensie jest neutralne.

Czy jednak prawo, nie musi się opierać na jakichś założeniach: na przykład na ustaleniach, co jest słuszne, a co nie, co leży w kompetencji państwa, a co nie, za co karać, za co nagradzać, jak władać, a co uznać za nieuprawniony rodzaj władzy. Czy to wszystko nie jest czasem elementem światopoglądu? 

Dlaczego więc-powtórzę- niereligijny się może mieszać a religijny już nie?

Bo religia jest źródłem konfliktów?

A czy areligijne światopoglądy nigdy nie były źródłem konfliktów…

a tu inny artykuł: http://wpolityce.pl/polityka/290922-warto-rozmawiac-o-onr-i-ks-jacku-mieszajac-nacjonalizm-chrzescijanski-z-nazizmem-obrazacie-nie-tylko-swoja-inteligencje-ale-takze-wybitnych-polakow

1 komentarz:

  1. Trzeba nam walczyć o takich kapłanów Ksiądz Jacek powinien pojechać do Grzechyni do Ks Piotra Natanka i tam wspierać się powinni razem bo Polska potrzebuje dobrych Kapłanów jest wojna duchowa WSZYSTKICH PRAWDOMÓWNYCH będą zamykać w klasztorach a tam ich łamać . My ludzie świeccy musimy się za nimi wstawić bo właśnie tacy kapłani doprowadzą do Intronizacji Chrystusa na Króla Polski a już Chrystus resztę zrobi

    OdpowiedzUsuń

zapraszam do komentowania