WESPRZYJ AUTORA
Tajemniczość Świętości, a skromność cielesna
„Czyż nie wiecie, że
ciała wasze są członkami Chrystusa? Czyż wziąwszy członki Chrystusa będę je
czynił członkami nierządnicy? Przenigdy! Albo czyż nie wiecie, że ten, kto
łączy się z nierządnicą, stanowi z nią jedno ciało? Będą bowiem — jak jest powiedziane — dwoje jednym ciałem.
Ten zaś, kto się łączy z Panem, jest z Nim jednym duchem. Strzeżcie się
rozpusty; wszelki grzech, popełniony przez człowieka, jest na zewnątrz ciała;kto
zaś grzeszy rozpustą, przeciwko własnemu ciału grzeszy” (1 Kor 6,15-18).
„Czyż nie wiecie, że ciało wasze jest świątynią Ducha
Świętego, który w was jest, a którego macie od Boga, i że już nie należycie
do samych siebie?”(1 Kor 6,19)
Misterium Świętości
Ś w i ę t o ś ć z
racji swego wykraczania poza wszelkie inne byty jest zawsze T a j e m n i c ą .
Tajemnicą doświadczaną w zachwycie i bojaźni, w uniżeniu, pokorze i śmiérności.
Te postawy są właściwe wobec tego w czym Świętość swe Misterium
przejawia.
Właściwe, bo zgodne z B
o ż y m Ł a d e m - Kosmosem.
Nie jesteśmy już w raju. Grzechem pierworodnym strąciliśmy się na ziemię. Podlegamy w efekcie ziemskiej karze, wraz z towarzyszącymi
jej cierpieniami. Inną konsekwencją ludzkiego wybryku jest zepsucie, wybrakowanie i skłonność do złego. Musimy ją opanowywać wysiłkiem porządkowania, czyli kształtowania całej rzeczywistości: prezstrzeni, czasu, społecznych więzi i własnego rozumu. Ten właśnie trud nazwano słowem
"kultura". Uznano bardzo mądrze, bo słowo to oznacza pierwotnie
uprawę roli, szacunek oraz oddawanie czci. Życie człowieka na ziemi ma być właśnie takim zmaganiem z rolą doczesności,
odrabianiem "adamowej pańszczyzny"(jako Cyprian Kamil Norwid mawiał). I zmagania tego nie możemy
odrywać "autonomizacyjnie"[1] od oddawania czci Bogu!
Człowiek, nie tylko ten współczesny(a przecie "nie ma jednego człeka współczesnego"), zupełnie
bezprawnie próbuje znów znaleźć się w raju. I to bez ponoszenia wpierw konsekwencji, jakie
na siebie przez grzech pierworodny zaciągnął. Uważa, że może żyć- tu, na ziemi,
już teraz- jak w raju. Nie, nie może, bo właśnie odbywa karę, która- dzięki Męce i Zmartwychwstaniu Chrystusa- nie została
zniesiona, ale przestała być karą wieczną.
Niedoskonałość
ziemska wymaga właściwych środków- które ją niwelują, które pomagają z szacunkiem i zachwytem czynić ziemię płodną, ku
czci Boga Ojca. Dlatego też życie na ziemi ma INNE zasady niż w raju,
gdzie zachwyt nie wymagał wysiłku.
Tam człek nie był skalany. Nie musiał poskramiać naturalnych
skłonności i ich "sztucznie" porządkować, bo nie były wewnętrznie
sprzeczne.
Ziemia wydając owoc, nie zagłuszała go jednocześnie chwastem,
nie stawała się twarda jak skała,
nie j a ł o w i a ł a .
Na ziemi skalanie wymaga ustawiania wszystkiego
na w ł a ś c i w y
m m i e j s c u ,
nieustannego wyrywania chwastów,
spulchniania ziemi, nawożenia, doprowadzania jej
do ł a d u i c
z y s t o ś c i.
Przez grzech pierworodny człowiek zaburzył wszechzwiązek natury
wysadzając siebie i materię z
w ł a ś c i w y c h
im
m i e j s c -
wprowadził nieczystość-
jałowienie,
niszczenie,
śmierć.
Powrót na właściwe miejsce, to trud,
Trwanie w nieładzie - nazywane niekiedy złudnie "stanem natury"-
jest tym, co samo pociąga,
samo się dzieje-
chwasty same rosną,
ziemia sama jałowieje
a to w y s i ł k u nie wymaga
Nie bez przyczyny
w kulturach tradycyjnych, zajętych uprawianiem dosłownej roli, tak wielką wagę
przywiązuje się do odtwarzania Porządku Bożego. Oddają go obrzędy i rytuały
potwierdzające niejako słuszność nowych ról społecznych, w które człowiek wchodzi i obiektów, które stają się częścią życia. Czyni się je przez to godziwymi,
wskazuje się im miejsce we wszechzwiązku Bożego Kosmosu. Jest to miejsce, które ma swój prawzór w Odwiecznym Zamyśle Stwórczym. Miejsce inne byłoby bowiem zaburzeniem struktury, a więc
i sensu z niej wynikającego. Sensu Jedynie Słusznego, bo Bożego. Wspomniane
wcześniej obrzędy mają za zadanie odnawiać ziemię, powracać, nawiązywać do
czasu Stwarzania świata. Świat ten bowiem z biegiem doczesnego czasu się psuje.
Bo rolnik wie, że ziemia używana jałowieje i trzeba ją urzyźniać...
Pierwszym
czynnikiem prostującym w raju skrzywienie grzechowe był w s t y d , który zresztą został
potwierdzony nałożeniem przez Boga na pierwszych ludzi ubrań ze skór...
Opowieść o pierwszych rodzicach warto zgłębić, by poznać jej
spójność i treść, uzasadniającą konieczność noszenia ubrania o
określonych kryteriach, jako przejawu wstydu i regulatora ludzkich pożądań.
Konieczność ta wiąże się z sensem tajemnicy, która powinna towarzyszyć
Świętości.
Dlaczego jednak uznaję ciało za święty przedmiot tajemnicy?
Gdzież w nim ukrywa się wspomniana wyżej Transcendencja?
Świętość tajemnicza ciała
Ciało, jak mówi nam Pismo Święte, stanowi Świątynię Ducha
Świętego.
Świątynię Boga.
W nim ma miejsce niezgłębione umysłem stworzeń- Stwarzanie ludzi
-ludzi, którzy są przecież Obrazami Boga.
Tu człowiek jest
świadkiem Boskiego Działania- Aktu Stwórczego, tak bezpośrednio jak nigdzie indziej.
Jest nie tylko świadkiem, ale świadomym narzędziem, które z racji swej osobowej natury w tym Stwarzaniu w s p ó ł u c z e s t n i c z y . Dlatego właśnie jedyną Instytucją, w
której to stwarzanie jest na miejscu jest Sakrament- Boskie
Przyzwolenie, wręczenie człowiekowi klucza do udziału w tej wielkiej Tajemnicy-
Małżeństwo.
Elementem tej świętości jest przyciąganie ciał, które swe zwieńczenie ma w płodności- wedle nakazu Boskiego danego
w raju.
Co więc wynika z tak rozumianej świętości ciała i ze
związku, również cielesnego- między mężczyzną, a niewiastą? Jak trzeba
porządkować popędy natury, by ta świętość miała właściwe sobie miejsce w życiu
ludzi?
Należy wpierw
zadbać o to, by człowiecza, ułomna pamięć, nie straciła zachwytu nad
Przejawiającym Się, w Stwarzaniu człowieka Bogiem. By znała własne miejsce
wobec tego dzieła, czyli pokorę i uniżenie, by doznawała w s t y d u wobec faktu, że ułomna ludzka natura przez
swój grzech tak rani to Boskie Odbicie, gdy podczas jego stwarzania
staje się ono jednocześnie ułomnym. Z takim doświadczeniem nie może się wiązać
nic innego jak przyjemność- z racji cielesnego również przedmiotu
stwarzanego- cielesna. Przyjmowana ona być musi w duchu pokory i poczucia
własnej niegodności. W związku z powyższym musi być ona zachowana tylko i
wyłącznie dla owego aktu stwarzania- ujawniania się Boskości- a ten może się
odbywać jeno za Bożym przyzwoleniem- w Sakramencie.
Tutaj ujawnia się zasadność tajemniczości tego, co
uświęcone, a więc i ciała. Nieporządek cielesnej nieczystości polega na tym, że
ciało dąży do przyjemności, do której nie ma prawa. Zlikwidowanie owego
nieporządku ma miejsce, gdy człowiek zyskuje to prawo w małżeństwie.
Tajemniczość ta jest istotna również dlatego, że
ludzka ułomność zna takie zjawiska jak przesyt, rutyna i obojętnienie na
doświadczenie obiektu zachwytu. Owe zjawiska mogą dotknąć również sposobu, w jaki ludzie doświadczają ciała. Bo przecie to
doświadczanie jest narzędziem przez które dochodzi do stwarzania osoby ludzkiej, a
więc i objawiania się Boga ludziom w kolejnej istocie posiadającej Rozum oparty
na Bożym Prawie- Prawie miłości. Miłości pięknej- ładnej- która domaga się należnego Bogu i Jego dziełu
z a c h w y t u .
I ukrywanie ciała,
a także powstrzymywanie się od pewnych zachowań stanowiących relację między
ciałami i osobami obu płci, które z natury powinny się przyciągać ma na celu
nie tylko powściągnięcie tego przyciągania przed bezprawną jego realizacją.
Ukrywanie to służy obronie tego przyciągania przed jego osłabieniem i
pozbawieniem go doświadczenia zachwytu jakie winien dostarczać jego
uczestnikom. Bo zachwyt ten jest jednocześnie powinnością, którą wraz z
uniżeniem i czcią miłosną winniśmy oddawać Bogu przejawiającemu się w
stwarzanym przez Się Boskim Obrazie.
Wiemy przecież, że to, co piękne przestanie nas zachwycać,
gdy będzie dla nas codziennością, oczywistością przezroczystą jak powietrze,
czyli rutyną. I przed nią ma bronić Tajemniczość- Misteryjność obejmująca to,
co z zasady jest wyjątkowe i zachwycające, ale czego ludzkie doświadczenie może
przez swą ułomność doświadczać bez należytego zachwytu i poczucia własnej
niegodności. Dlatego też do takiego doświadczenia Świętości dopuścić może
wyjątkowe,
Boskie przyzwolenie,
które obdarza i zobowiązuje,
w którym inni- z uwagi na jego wyjątkowość- nie mogą
uczestniczyć, .
To przyzwolenie ma również istnieć w pamięci jako przeciwwaga
dla rutyny, która pojawia się również wtedy, gdy człowiek trwale otwarty jest
na Misterium- a mówię tu o misterium Małżeńskiego Sakramentu.(Tajemnica staje się
powszedniością)
Mężczyzna powinien z natury pożądać ciała- ciała niewiasty,
które go pociąga. Spowszednienie doświadczania tego ciała sprawia,
że słabnie to naturalne przyciąganie i zachwyt, a więc ograniczone zostaje to,
w jaki sposób Bóg zaplanował przeżycie doświadczenia Małżeńskiego Sakramentu-
przez to osłabiona staje się i późniejsza więź małżeńska.
Jest to niezwykle
ważny problem. Wymaga on jednak aktualizacji wyjaśniania. Bo w naszym pokoleniu
uwyraźniła się kolejna pakość, ważna dla zrozumienia istoty problemu skromności
w ubiorze wada- obojętność, spowszednienie wobec Świątyni Ducha Świętego szczególnie niewiast. I opracowania na ten temat owego aspektu sprawy
nie uwzględniają. Owa obojętność w tym
szczegółowym problemie jest ściśle związana ze zjawiskiem zdecydowanie
szerszym- brakiem zrozumienia zależności między tym, co święte, a tym, co
świeckie. Objawia się ona w podporządkowywaniu Świętości normom świeckości,
szczególnie w Świątyniach, na Mszach Świętych, podczas gdy winno być
zupełnie odwrotnie. To Świętość powinna kształtować świeckość, stanowić jej
kryterium. Świeckość powinna być Świętości podporządkowana. Ale jak, kiedy
nasze pokolenie zupełnie fałszywie przydaje Posłuszeństwu negatywne konotacje,
uważając je za zniewolenie, zacofanie? Widać to w sposobie wychowywania dzieci.
Rodzice bowiem w wychowywaniu szukają sposobów jakby tu swojej
pociesze dogodzić. Jest to forma służby dziecku analogiczna po trosze do służby
Bogu. A tu powinno być na odwrót. To dziecko powinno w relacji do rodziców- pełnej szacunku, posłuszeństwa, zawierzenia i czci uczyć się
relacji do Boga. Zresztą jasno mówią nam o tém przykazania.
Jak widać błędy naszego pokolenia są tak szerokie i wszechwpływowe,
że ci którzy zwracają kurczowo uwagę na jedne-i słusznie- nie dostrzegają
całego szeregu błędów innych, z tych piérwszych wynikających, i są nieświadomie
niekonsekwentni. Pomagajmy sobie więc w weryfikacjach, bo sami do wszystkiego nie dojdziemy.
Ktoś może powie: "Przecież Duch Święty może nam
wszystko objawić." No ale gdyby każdy był w szukaniu prawdy tak
samowystarczalny, to nie byłaby konieczna więź wspólnotowa. Szukajmy więc wspólnotowej weryfikacji błędów. Bo Kościół to wspólnota. I nie zamykajmy się na trudne
spostrzeżenia, które wymagają zaparcia się samego siebie i zaparcia się tych
prawd, które wydają się oczywiście dobre, stanowią część naszego
światopoglądu. Bo czasem trzeba własne członki odrzucić od siebie…
By następnych pokoleń nie gorszyć…
Niestety
Świątynia ciała niewieściego jest dziś sprofanowana. I nie chodzi mi tu tylko o
przedmiotowe jej wykorzystanie. Chodzi mi również o analogiczny do
przedstawionych wyżej błędnych zależności między sacrum, a profanum, proces
s p o w s z e d n i a n i a .
Powszechne
pozbawienie świętości tajemnicy doprowadziło do zmniejszenia zachwytu, do
uzwyczajnienia tego, co niezwykłe. Zaburzyło to nie tylko odniesienie duchowe,
ale i fizycznie naturalny proces. Mężczyźni bowiem zazwyczaj potrafią, jak nie
mają ochoty, nie reagować na piękno ciała niewieściego bez większego wysiłku,
bez szczególnej walki. Ale kiedy mają ochotę mogą skorzystać jak im się
podoba z widzianych tylko uroków. Zaburzona jest tu więc naturalna sieć
reakcji. Opanowanie namiętności nie
ma polegać na niszczeniu naturalnych przyciągań ( Bo to może prowadzić do
wymarcia rodzaju ludzkiego), ale na ich
z a c h o w y w a n i u .
Ostatnie słowo można zrozumieć jako ukrywanie. Czy chodzi o
absolutne ukrywanie? Nie. Chodzi o ukrywanie przed tym, co w Świętości nie
uczestniczy, co wobec niej jest powszedniością. Takie ukrywanie jest
zachowywaniem nie tylko tajemnicy, ale co za tym idzie opisywanych powyżej:
zachwytu, szacunku, czci.
Co i jak powinno być
zakryte?
Wyjątkowość niewieściego ciała tajemnicy
"Zawarłem z oczami przymierze, by nawet nie spojrzeć na
pannę." (Hi 31, 1)
"(5) Nie wpatruj się w dziewicę, abyś przypadkiem nie wpadł
w sidła karz jej powodu. (...) (8) Odwróć oko od pięknej kobiety, a nie
przyglądaj się obcej piękności: przez piękność kobiety wielu zeszło na złe
drogi, przez nią bowiem miłość namiętna rozpala się jak ogień." (Syr 9, 5. 8)
"Kłamliwy wdzięk i marne jest piękno: chwalić należy
niewiastę, co boi się Pana." (Prz 31, 30)
"Odwróć me oczy, niech na marność nie patrzą; przez swoje
słowo udziel mi życia!" (Ps 119, 37)
"(27) Słyszeliście, że powiedziano: Nie cudzołóż! (28) A Ja wam powiadam: Każdy, kto pożądliwie patrzy na
kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa. (29) Jeśli więc prawe twoje oko jest ci powodem do
grzechu, wyłup je i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie
jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje
ciało miało być wrzucone do piekła. (30) I jeśli prawa twoja ręka jest ci
powodem do grzechu, odetnij ją i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla
ciebie, gdy zginie jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje
ciało miało iść do piekła." (Mt 5, 27-30)
"Może zamiast dowalać do pieca i zastanawiać się czy jak
zrobimy jeszcze kroczek w stronę przepaści to już spadniemy czy jeszcze nie
fajnie byłoby stanąć od tej skarpy z
kilkumetrowym, bezpiecznym dystansem by nas pierwszy lepszy podmuch nie
zdmuchnął. Asceci chrześcijańscy naprawdę nie byli w ciemię bici. No chyba, że
to własna żonka jest przedmiotem tego typu podziwiania, ale to juz inna
sprawa." [2]@Teotym- blogowicz z
Frondy
Bezpośrednie działanie Boga Stwarzającego Istotę mu podobną
odbywa się nie w ciele mężczyzny, ale niewiasty.
Dlatego też to ciało niewieście winno być bardziej bronione
przed sprofanowaniem świętości, która w nim działa.
I dlatego też otoczone być winno t a j e m n i c ą w innym, s z
e r s z y m wymiarze, niż to jest w przypadku mężczyzny.
Owa tajemnica jest zresztą konieczną b a r i e r ą , a raczej n
i c i ą , łączącą
człowieka ze świętością,
u ł o m n o ś ć z d o s k o n a ł o ś c i ą[3]
Ale co w związku z powyższym ubiór powinien dokładnie
zasłaniać?
Trudno takie rzeczy "naukowo" ustalać. Człowiek
jest za głupi, by mógł sobie to "wywnioskować"
Tu trzeba raczej wyczuć, co wydaje się właściwe gdy zanurzymy
się w kulturę wyrosłą z życia świętych, z krwi męczenników, z ich nauk i życiowych postaw.
W jej kontekście, w którym ciało jest Świątynią Ducha Świętego,
oczywista była potrzeba jego zasłaniania. Zasłaniania tego, co tajemnicze, bo
święte.
Jakiego zasłaniania?
Kontekst
kultury chrześcijańskiej, zanim zaczął być niszczony przez pooświeceniowe
ruchy i podważanie wartości form jako przekaźników treści, zachowywał
więc pewne trwałe elementy, które mogą być uznane za podstawowe wyznaczniki
skromności stroju. W pewnym momencie chrześcijanie o tych wyznacznikach
zapomnieli.
Obyczaje i mody wprowadzane przez wrogów Kościoła jako sposób na obalenie chrześcijaństwa, zostały później przyjęte przez katolików jako dobre, a
przynajmniej "obojętnie moralnie".
Zmiana
wyznaczników skromności przyszła jako element buntu przeciw chrześcijańskiej
moralności w kulturze życia codziennego. To o czymś świadczy. Chrześcijanie
przyjęli ją siłą rzeczy. Przyjęli wtedy, gdy im wmówiono, że życie codzienne, rozrywki, ubiory są czymś niezależnym
wobec religii, czy wiary.
Nie żyli według
wiary( bo uznali te dwie sfery za "niezależne"), to zaczęli wierzyć
według życia. Stali się takimi, jak kultura, z którą przestawali.
W ten sposób zatarło się w ich sumieniu poczucie, jakie to
ubiory są przyzwoite, a jakie nie.
No a jakie są?
Znów nie odpowiem wprost. Bo przecież skoro te zasady są
takie istotne, to musiał się Kościół wypowiadać, gdy je gwałcono, gdy
chrześcijanie o nich zapominali.
Owszem,
wypowiadał się. Został nawet poprzedzony ostrzeżeniem Maryi Fatimskiej
przekazanym w przeddzień przemian "Szalonych lat dwudziestych", w
1917 roku. Matka Boska powiedziała wtedy:
“Przyjdzie czas, gdy pewne mody będą bardzo obrażać Pana Jezusa.
Osoby, które służą Bogu, nie mogą ulegać tym modom “[4]
Jeszcze wcześniej, w La Salette zapowiedziała proces
przygotowujący do rozprzestrzeniania się tych mód:
W roku 1864 Lucyfer, razem z wielką liczbą diabłów zostanie uwolniony z piekła. Stopniowo niszczyć będą wiarę,
nawet osoby poświęcone Bogu tak oślepną, że bez specjalnej łaski osoby te
przyjmą ducha tych złych aniołów. Wiele domów duchownych straci Wiarę zupełnie i spowoduje potępienie wielu
dusz. Złe książki będą rozprzestrzeniać się po ziemi, a duchy ciemności będą
wszędzie szerzyć rozprężenie w rzeczach dotyczących służby Bożej[5]
Słowa powyższe można uznać za ostrzeżenie przed takowymi planami
wrogów Kościoła:
Katolicyzm nie obawia się ostrego miecza bardziej niż monarchie.
Jednak te dwie podstawy ładu społecznego mogą upaść w wyniku z e p s u c i a ;
nie ustawajmy nigdy w wysiłkach nad ich deprawacją. Tertulian miał rację mówiąc, że chrześcijanie rodzą się z krwi męczenników; nie stwarzajmy męczenników, lecz szerzmy
zepsucie w masach, niech wchłaniają je wszystkimi pięcioma zmysłami, niech
piją i upijają się nimi. Twórzcie złe serca, a nie
będzie więcej katolików.
Przedsięwzięliśmy więc zepsucie na wielką
skalę,(…) zepsucie, które pewnego dnia umożliwi nam
zaprowadzenie Kościoła do grobu. Ostatnio słyszałem jednego z naszych przyjaciół śmiejącego się filozoficznie nad naszymi projektami i mówiącego: <
pozbyć się kobiet
>>. Idea ta jest do pewnego stopnia dobra, jednak
ponieważ nie możemy pozbyć się kobiet, znieprawmy je razem z Kościołem.
Corruptio optimi pessima. Najskuteczniejszym sztyletem do uderzenia w Kościół jest zepsucie?[6] -list Vindice do Nubiusa (pseudonimy
dwóch przywódców włoskiej Alta Vendita) z 9 Sierpnia
1838 roku:
Czy to przypadek, że najbardziej jaskrawa rewolucja w modzie w
historii europejskiej rozpoczęła się niemal po wypowiedzeniu fatimskich słów Maryi? I rewolucja ta uderzyła w to, co było dotychczas
niezmienne w kulturze chrześcijańskiej. Uderzyła przede wszystkim w godność
niewiast. Skróciła sukienki, zrobiła w nich rozcięcia i uczyniła obcisłymi.
Uderzało to w tajemniczość trudną do sprecyzowania za pomącą słów i dekretów, ale intuicyjnie w kontekście duchowości
chrześcijańskiej rozumianą. Proces ten dotknął początkowo głównie elit, bo zmiany nie mogły być zbyt gwałtowne.
Kościół reagował niemal natychmiast. W Jego
reakcjach można dostrzec taką prawidłowość, że pewne ścisłe zasady formułuje
wtedy, gdy to, co było dotąd w miarę oczywiste, co nie potrzebowało
tłumaczenia, zaczyna być podważane. Przykładowo- dogmaty były prawdą, nawet,
gdy nie były oficjalnie uznane. Mamy bardzo dogmatów, a wiele niewerbalizowanych zasad, w które wierzy, i którymi żyje Kościół.
Tak było i tym razem. Oczywiste dotąd zasady skromności
zachowania i ubioru zaczęły być podważane i dlatego trzeba było te zasady
zwerbalizować i ustalić. Ale owo wyznaczenie poprzedziła krytyka tego, co nie
pasowało do moralności chrześcijańskiej:
Zanim jednak przeczytasz cytaty z nauczania autorytetów
Kościoła, zapamiętaj dobrze poniższą zasadę:
"Wprawdzie nie akt wiary, niemniej jednak religijne
posłuszeństwo rozumu i woli należy okazywać nauce, którą głosi Papież lub Kolegium biskupów w sprawach wiary i obyczajów, gdy sprawują autentyczne nauczanie, chociaż nie zamierzają
przedstawiać jej w sposób definitywny. Stąd
wierni powinni starać się unikać wszystkiego, co się z tą nauką nie zgadza" - Kodeks Prawa Kanonicznego, kan. 752.
W roku 1921, Papież Benedykt XV pisał:
“Pod tym względem nie możemy dość silnie wyrazić Naszego
ubolewania nad zaślepieniem tak wielu niewiast różnego wieku i stanu, które odurzone chęcią podobania się, nie zdają sobie zupełnie
sprawy, że ich bezwstydne ubiory nie tylko budzą wstręt u każdego
szlachetniejszego człowieka, ale ponadto obrażają Boga. Nie dość
bowiem, że w takich strojach, przed którymi wiele z nich dawniej ze
wstrętem by się odwracało, jako zbyt przeciwnych skromności
chrześcijańskiej, pokazują się publicznie, lecz nie boja się tak ubrane
wstępować w progi świątyń i brać udziału w nabożeństwach, a nawet przystępować
do Uczty Eucharystycznej i w ten sposób rozsiewać ohydne
podniety zmysłowe tam, gdzie przyjmuje się Boskiego Twórcę czystości.”
Z wypowiedzi
papieża możemy wnioskować, ze ubiory- same w sobie w sytuacji
publicznej mogą być bezwstydne, czyli same w sobie przeciwne
skromności chrześcijańskiej, mogą same w sobie obrażać Boga.
Świątynia natomiast jest miejscem, w którym ten bezwstyd jest jeszcze bardziej rażący("Nie dość")
"w takich strojach(...)-zbyt p r z e c i w n y c h skromności chrześcijańskiej(...)
w takich strojach(...)-pokazują się publicznie"
w jakich strojach?
W strojach powszechnych, a jednocześnie "bezwstydnych"-
odsłaniających najwięcej(nie tylko koloru ciała ale i kształtu- bo ten jest dla
wstydu istotniejszy) w 1921 roku, a więc ubieranych przez "tak wiele
niewiast różnego wielu i stanu" w sytuacjach publicznych.
Wystarczy sprawdzić jakie ubiory powszechne były w owych
czasach powszechną "nowością" i będziemy wiedzieć, jakich ubiorów i
dzisiaj nie powinniśmy nosić.
Jeśli sprawdzimy dobrze, to okaże się, że to, co było wtedy
"najodważniejsze" dziś byłoby uznane za "aż nazbyt"
skromne.
Papież wyraźnie mówi o sytuacjach publicznych ogólnie, a do takich należy np. plażowanie. Nie robi tu dla
ludzkich rozrywek niekoniecznych wyjątku. Zgadzają sięz tym i słowa z
"Rozporządzenia biskupów Austrii i Niemiec"( 1925):
„Nigdy nie
powinno się zezwalać na wspólne kąpiele obojga płci. Jeżeli szkoły
urządzają kąpiele obowiązkowe, to dozór ma mieć osoba tej
samej płci. Popisowe pływania dziewcząt i kobiet nie powinny się odbywać. Na
kąpieliskach z plażą(rzeka, jezioro) trzeba nalegać na całkowite oddzielenie
płci, oddzielne przebieralnie, do których zorganizowania należy skłonić
miejscowe władze, oraz przyzwoite ubiory kąpielowe i stały nadzór. Tego samego należy domagać się odnośnie licznie pojawiających
się plenerowych obiektów kąpieli słonecznej,
i to zarówno dla dorosłych,. jak i dla dzieci.”
Przemiany lat
dwudziestych doskonale wpisują się w słowa wrogów Kościoła:
.International Review of Freemasonry, 1928
Religia nie obawia się ostrza sztyletu, może jednak zaniknąć w
wyniku zepsucia. Nie ustawajmy w jego szerzeniu: sport, higiena, sanatoria.
Stroje chłopców i dziewcząt muszą odsłaniać coraz więcej ciała. By uniknąć
zbyt gwałtownej reakcji, powinno się postępować metodycznie: N a j p I e r w
obnażmy ich do łokci, p o t e m do kolan, n a s t ę p n i e całkowicie obnażmy
ramiona i nogi, p ó ź n i e j , wyższe
części ciała, klatkę piersiową, etc., etc.
Plany te wyraźnie
wykorzystują mechanizmy p r z y z w y c z
a j e n i a i s t o p n i o wa l n o ś c i z m i a n . To, co szokowało jedno
pokolenie, dla drugiego było oczywiste, przezroczyste, obojętne jak
"powietrze". To, co szokowało kiedyś wydaje się wzorem moralności w
porównaniu do tego, co szokuje dzisiaj. "dla naszych babć współcześnie "dopuszczalne" stroje kąpielowe były tym,
czym dla nas "top less". Następnymi krokiem będzie zupełna nagość, bo
co jeszcze?"
I taka stopniowalność zmian trwa do dzisiaj, czego przykłady
każdy może sobie sam przywołać. Ową stopniowalność potwierdzają wypowiedzi wrogów Kościoła, którzy inspirują owe zmiany... Tak tez jest z
ubiorem, co pokazuje historia przemian obyczajowych, na tle których wielce
zrozumiałe wydają się również wypowiedzi świętych, hierarchów, czy Matki Boskiej z Fatimy.
Jak tamte czasy są powszechnie opisywane?
"W początkach lat 20. nowatorski i odważny kanon mody
rodem z Francji, zapoczątkowany przez Coco Chanel, po raz pierwszy pozwolił
kobietom odkryć nogi. Popularne stały się "małe czarne" - krótkie, proste i dopasowane sukienki z czarnej krepy o długich
rękawach i wycięciu przy szyi. Wersja wieczorowa "małej czarnej"
uszyta z jedwabiu lub szyfonu to krótsze rękawy i większy dekolt. Popularne
stały się bardzo krótkie fryzury -
"na chłopczycę".[7]
Kościół zaś zareagował w tym samym roku, gdy poprzednio cytowane słowa
zostały opublikowane bardzo ścisłą konkretyzacją zasad skromności, wedle zasady
o której wcześniej pisałem:
1928, Pius XI za pośrednictwem swojego Wikariusza Generalnego:
Dekret Kongregacji Soboru wydany na polecenie Piusa XI:
„trzymać swoje córki z daleka od publicznych zawodów gimnastycznych i
konkursów; a jeśli zmuszone są one do uczestnictwa w takich pokazach, niech
dopilnują, aby były w pełni i skromnie ubrane. Niech (rodzice) nigdy nie
pozwalają swym córkom na noszenie
nieprzyzwoitych strojów”, „jeśli zgorszenie jest
poważne, można im nawet zabronić wstępu do kościoła.”
Papież Pius XII
„Tak długo, jak skromność nie będzie
przestrzegana w praktyce, społeczeństwo będzie się chyliło ku upadkowi”
Ojciec święty Pius XII, 17 lipca 1954:
„O matki chrześcijańskie, gdybyście tylko znały
przyszłość pełną nędzy, niebezpieczeństw i wstydu, na jakie skazujecie swoje
dzieci przez nieroztropne przyzwyczajanie ich do życia ledwo ubrane, co
powoduje, że zatracają one zmysł wstydu, zawstydzilibyście się swojego
postępowania i krzywd wyrządzanych maleństwom, które Bóg powierzył waszej
opiece, dla wychowania w chrześcijańskiej godności i kulturze.”
Kościół w kolejnych latach musiał też odpowiadać na nowe teorie, które zrodziły się w głowach ludzi, dla których relatywizm obyczajowy był już codzienną przezroczystą
oczywistością:
Pius XII w 1957 roku, przemawiając do Kongresu Łacińskiej Unii
Mody, wyraził to następująco:
„Dziwaczny pogląd, który wiąże zmysł wstydu z tym czy innym typem edukacji, a nawet
uważa skromność za wymyśloną deformację pierwotnej niewinności lub za zgubny
produkt cywilizacji, bodziec dla nieuczciwości i źródło hipokryzji, nie jest poparty żadnymi rozsądnymi dowodami…Naturalna przyzwoitość w swoim moralnym sensie, jakiekolwiek
mogą być jej początki, oparta jest o wrodzoną i mniej lub bardziej świadomą
skłonność każdej osoby do obrony swego ciała przed pożądaniem ze strony innych,
tak by każdy mógł używać go (…) zgodnie z mądrymi
celami, jakie wyznaczył mu Stwórca, chroniąc za z a s
ł o n ą czystości i skromności. Ta druga cnota, skromność – samo słowo pochodzi od modus, umiarkowany lub ograniczony – lepiej oddaje funkcję rządzenia i panowania nad namiętnościami,
zwłaszcza zmysłowymi. Jest ona naturalnym bastionem czystości i gwarantuje jej
skuteczną obronę, reguluje zachowania ściśle związane z jej istotą. Człowiek
słyszy ostrzegający głos w s t y d l i w o śc i od momentu, w którym zaczyna używać rozumu, jeszcze zanim zrozumienie pełne
znaczenie i sens czystości. Towarzyszy mu ona przez całe życie i skłania do
pewnych działań, które są dobre s a m e
w s o b i e,ponieważ pochodzą z u s t a n o w i e n i a Bożego,
powinien więc być chroniony (…). Skromność więc,
jako zbiór tak cennych wartości, powinna być uważana za ważniejszą niż
chwilowe tendencje i kaprysy – powinna zdecydowanie
panować nad modą…”
Papież wyraźnie
potwierdza tu to, o czym już wcześniej pisałem, że pewne działania materialne
są skromne dobre same w sobie, bo wyrażają Boską Wolę, co
do Kształtu- Ładu Materii- czyli co do"Ustanowienia Bożego".
Nawiązuje też do pewnego poglądu, który dziś nawet w Kościele jest lansowany, a który nadzwyczaj trafnie obalił ks. Stanisław Proszak w artykule „Nowoczesna kultura nagości i jej stosunek do wstydliwości
chrześcijańskiej”[1]
Kardynał Ciraci na polecenie Piusa XII:
„wszyscy wiemy, że szczególnie w miesiącach letnich zobaczyć można stroje, rażące
każdego, kto posiada jeszcze choć trochę szacunku i zrozumienia dla cnót
chrześcijańskich oraz zwykłej ludzkiej skromności. Na plażach, w
miejscowościach wypoczynkowych – niemal wszędzie, na
ulicach wielkich i małych miast, w miejscach prywatnych i publicznych, a
nierzadko również w budynkach poświęconych Bogu, dominują stroje nieskromne i
nieprzyzwoite. Z tego powodu zwłaszcza młodzież, będąca w wieku szczególnie podatnym na pokusy zmysłowe, wystawiona jest na wyjątkowe
niebezpieczeństwo utraty niewinności, które jest najpiękniejszą
ozdobą ich duszy i ciała. Stroje kobiece, o ile mogą one być nazywane
jeszcze strojami, ubiory, (Seneka), sprawiają niekiedy wrażenie, że mają
raczej pobudzić lubieżność niż przed nią bronić. Problem, o którym mówimy, jest z pewnością
jednym z najpoważniejszych, jako ze dotyczy on nie tylko cnót
chrześcijańskich, ale zdrowia m o r a l n e g o całej społeczności
ludzkiej. Jak słusznie pisał starożytny poeta: < Prywatna rozwiązłość
prowadzi zawsze do obecności nagości w życiu publicznym> (Enniusz)”.
1958, jeden z katolickich podręczników teologii moralnej: „(...)Ze stanowiska etyki katolickiej i
prostej przyzwoitości należy, by kąpiele były osobno dla mężczyzn a osobno
dla dziewcząt i to w odpowiednim stroju kąpielowym”
kardynał Pla y Daniel, arcybiskup Toledo, 1959: „Specjalne
zagrożenie dla moralności reprezentowane jest przez wspólne kąpanie się na
plażach…wspólne kąpanie się kobiet i mężczyzn, jest prawie zawsze bliską
sposobnością do grzechu i zgorszenia.”
św. O. Pio:
“Na wyraźne życzenie ojca Pio niewiasty muszą
przystępować do spowiedzi w spódnicach sięgających
przynajmniej 20 cm poniżej kolan. Zakazane jest pożyczanie spódnic na czas spowiedzi.”, “ Zabrania się wstępu mężczyznom z obnażonymi ramionami i w krótkich spodniach. Zabrania się wstępu kobietom w spodniach, bez
welonu na głowie, w krótkich strojach, z
dużym dekoltem, bez pończoch lub w inny sposób nieskromnie ubranym.
Ojciec Pio zwykł mawiać również: „Gołe ciało Parzy” Rzekł pewnej niewieście z odsłoniętymi ramionami: „Odciąłbym
Ci ręce, bo sprawiłoby ci to mniej bólu niż ten, którego doświadczysz w czyśćcu.”
Warto się więc "zacofać" do momentu, w którym zmianie zaczęto poddawać, w imię "postępu", czy
"wyzwalania z okowów Kościoła i tradycji" stałe elementy, które w historii chrześcijaństwa nie ulegały zmianie. Możemy
stwierdzić, że w kulturze chrześcijańskiej przez lata zmieniały się stroje,
ale zawsze zachowywane były podstawowe kryteria ich przyzwoitości,
niezależne od niekoniecznych sytuacji takich jak rozrywka... Te kryteria w
związku z różnicą pożądliwości męskiej i niewieściej, oraz w związku, z różnicą roli i budowy ciał, były dla obu płci różne od pewnego poziomu.
Jakie to kryteria?:
zasłanianie ramion
zasłanianie nóg poniżej kolan
nieobcisłość
dekolt- mniej więcej dwa palce od szyi
w przypadku kobiet:
zasłanianie nóg za pomocą spódnicy
W latach dwudziestych kobiety nie chodziły jeszcze tak
powszechnie w spodniach, dlatego święci, ani Kościół nie mieli okazji, by zwrócić uwagę na ten problem./ Dopiero mniej
więcej od lat sześćdziesiątych kobiece spodnie zaczęły się stopniowo, coraz
powszechniej pojawiać
Tak więc mężczyźni mogli wymienić początkowe szaty na
spodnie, bo to nie naruszało tych kryteriów. Obie te formy mieściły się bowiem w
przyzwoitości męskiego stroju. Natomiast zrzucenie, czy skrócenie przez niewiasty sukienek, czy spódnic, ich rozcięcie i zwężenie było naruszeniem zasad
przyzwoitości, które w kulturze chrześcijańskiej przekraczały konteksty poszczególnych epok.
Tak bowiem byłoby dawniej odbierane noszenie s a m y c h
spodni przez niewiasty. Przyjęte to zostało dopiero wraz z rezygnacją- nie
Kościoła- ale Jego członków z badania elementów kulturowych, na rzecz pójścia z "duchem czasu". Przez to
kontekstem, który zdecydował o tym jak oceniamy wytwory kulturowe jest nie
chrześcijaństwo, ale owa zmieniająca się kultura- ewangeliczny
"świat". Dlatego też to ona w coraz większym stopniu decyduje o tym
jak rozumiemy sens naszej wiary. Tak więc wiara ta traci tożsamość, bo już nie
jest wyznacznikiem zasad, ale sama jest poddawana ocenie według jakichś nadrzędnych
wobec niej, ale również niestałych kryteriów . W efekcie to owe kryteria będące wynikiem
zmiennych ludzkich ideologii, mających akurat siłę przebicia, zajmują miejsce
religii. Przez to chrześcijanie rezygnujący z "badania wszystkiego",
dopuszczać zaczynają do własnego życia elementy z ich wiarą sprzeczne.
Cytowane powyżej wypowiedzi, które nigdy nie zostały cofnięte, ani z których nikt się nigdy nie wycofał, były wyraźnie przeciwne zmianom
owym.
Jak już wcześniej
pisane było- Misteryjność Świątyni Ciała wymaga również takiego a nie
innego zachowania i zabrania pewnych działań, czy form aktywności, czy relacji
między ludzi i między płciami. Dlatego też Kościół w opisywanym czasie
(szalone lata dwudzieste, późniejsza rewolucja rockowa sprzężona z seksualną i
kolejnym etapem obyczajowej), w którym zaczęły przychodzić owe "mody,
obrażające Pana Boga", przestrzegał również przed
wspólnym kąpaniem się kobiet i mężczyzn". Zwracał również uwagę, wzorem świętych i hierarchów z wcześniejszych wieków, kiegdy tańce były dużo bardziej skromne, na
nowo pojawiające się tańce towarzyskie, które były łamaniem normalnych zasad skromności w
życiu publicznym, a przede wszystkim naruszaniem Tajemnicy, a przez to
Świętości. Chodzenie niewiast bez sukienek, w samych spodniach i odsłanianie nóg, czy ramion, a także uczęszczanie na bale było krytykowane
przez takich ludzi, jak chociażby św. ojciec Pio, czego przykłady cytowałem.
Pojawiały się też sceptyczne głosy na temat nowej, rockowej
muzyki wśród pobożnego społeczeństwa, które chyba przewidziało,
jakie przyniesie ona skutki... Niestety szybko społeczeństwo zostało poddane
wrażeniu kontrastu z jeszcze większą nieprzyzwoitością- owemu mechanizmowi
stopniowalności zmian. Dlatego też ludziom, nie lubiącym metalu, czy techno,
już czymś dobrym wydają się big-beatowe rock'n'roll'e, czy disco polo, lub też
inne nurty "rocka" rozumianego, jako szerokie zjawisko muzyczne...
Tym zaś, dla których same teksty wydają się złe, muzyka metalowa wydaje się
"tylko formą, która sama w sobie zła być nie może".
Na tej zasadzie tańce i sposób bycia uznawane dziś
za nieskromne wydają się wielu osobom “tylko formą”, dlatego
wykorzystywane są często do Ewangelizacji.
A przecież sama nazwa rock'n'roll zdradza jego rzeczywisty sens.
Trzeba nam więc uznawać pewien standard, który do czasu, gdy kontekstem życia było chrześcijaństwo, uznawany
był za oczywisty. Ale trzeba nam pamiętać, że i do tamtych czasów ludzie ulegali pokusom, pogrzechowej niedoskonałości, a więc i
ich kultura mogła błędy zawierać. Błędy te jednak, na nasze katolickie
szczęście były poznawane i wskazywane przez tych, których dziś uznajemy za świętych, za autorytety Kościoła.
Jestem Wam winien pewne wyjaśnienie: Spodnie u niewiast są
dobre, jeśli pełnią taką funkcję ,jak halka, czy pończochy, jeśli je coś
jeszcze zasłania- sukienka, tunika, czy spódnica. Nie mam zamiaru przedstawiać tu
dowodzenia słuszności tego poglądu. Musiałoby się to bowiem wiązać z
zaprzeczeniem temu, co tu piszę, czyli z odsłanianiem w wyobraźni i obrazowaniu
misterium ciała. Powstrzymam się więc od dogłębnej analizy faktu, że niewiasta,
tak jak mężczyzna ma nogi dwie. Ich dwoistość jednak powyżej kolan, ze względu
na swą płciową specyfikę i wyjątkowość dla omawianego tu przyciągania i
rodzicielstwa ma istotne znaczenie. Nie dam dowodu ale mogę dać poszlaki w
postaci śladów w pamięci, niestety o złej wartości, które pewnie wielu uczestników współczesnej kultury zna. Są nimi liczne i
popularne nieskromne piosenki śpiewane przez mężczyzn do kobiet, lub o kobietach.
Odsłonięte "nogi", kolana rozpoczynające przedmiot tajemnicy powyżej
scharakteryzowany, reprezentują w nich część ciała przyciągającą, a z racji
owego przyciągania wstydliwą, ukrywaną, w celu obrony tajemnicy przed
bezprawnym odkryciem.
Zasadą całej
historii chrześcijaństwa było to, iż mimo istnienia spodni, nie nosiły ich
niewiasty. Był wyjątek, związany ze spodniami noszonymi przez protobułgarki, o
których wypowiedział się swego czasu papież Mikołaj V(858-67),
twierdził, że: "(femoralia)są właściwym ubiorem mężczyzn a nie kobiet,
zarazem stwierdzał jednak, iż sam zewnętrzny ubiór, o ile przykrywa wstydliwe części ciała, jest neutralny pod
względem cnoty („ani nie przeszkadza w
zbawieniu, ani nie prowadzi do powiększenia cnoty”)."[2]
Bułgarki nosiły najprawdopodobniej
owe spodnie pod czymś w rodzaju tuniki, od której były dłuższe,
dlatego zwrócono na nie uwagę. A i tunika ta sięgała poniżej kolan. A nawet
jeśliby tej tuniki nie było, to krok owych spodni kończył się w zasadzie na
wysokości kolan, co sprawiało, że zasłaniały to, co powinny i jeśli ktoś się na
ich widok dziwił ,to ze względu na to, że do tej pory tylko mężczyznę w
spodniach, czy czymś podobnym widział. W kulturach tradycyjnych bowiem wszystko
nowe, wydawało się podejrzane i wymagało badania, rozeznawania, którego arbitrem, co pokazuje tutejszy przykład, był w tym wypadku
papież.
Jednakże usprawiedliwianie dzisiejszego sposobu noszenia
spodni przez niewiasty na podstawie owego tekstu papieża jest nieuprawnione. Bo
dziś niewiasty noszą tylko spodnie, a na nich już nic nóg nie zasłania. Poza tym spodnie współczesne zasłaniają najczęściej praktycznie tylko kolor nóg niewiast, a nie to co tu istotne- kształt. Równie dobrze możnaby było nogi na granatowo pomalować i łazić na
golasa(skóra ma podobne fałdy)... Wtedy było inaczej. Tu dość jasno
okazuje się, że problemem jest tutaj brak tego, co by jeszcze te spodnie
zasłaniało- tuniki, czy spódnicy- jeśli ich krok kończy się powyżej
kolan. W świetle tych dwutysiącletnich zasad funkcjonujących w kulturze
chrześcijańskiej wydaje się, że dzisiejszy sposób noszenia i kształt
spodni, nie byłyby do przyjęcia.
Jest to jasne, że “kobiety lekkich obyczajów”, pokazują zazwyczaj owe nogi i to raczej nie łydki są tu
istotne, że w reklamach wykorzystujących słabość mężczyzn pokazuje się raczej
dekolt, talię, brzuch i nogi- jako istotne elementy kuszące- i chodzi bardziej
o ich kształt, a nie o kolor. I tutaj nie eksponuje się w celu kuszenia łydek,
ale "nogi"- powyżej kolan. Cytując słowa katolickiego publicysty:
Gdyby
rzeczywiście nie było ścisłego powiązania pomiędzy publiczną nagością a
nieczystością, cały seksbiznes nie opierałby się w stu procentach na promowaniu
tej pierwszej.[3]
Czy i z tego mechanizmu nie korzysta ów biznes tak bogato
wykorzystujący sezon plażowy i obrazki- właśnie z plaży? I czy nie ma podobnego
podłoża fakt, że wiele piosenek właśnie z plażą kojarzy nieskromne skojarzenia.
Dlatego też usłyszeć mogliśmy wiele razy z odbiorników i na imprezach:
"(...)Pół plaży tutaj marzy, że kiedyś się przydarzy" [4]
Inne piosenki zaś potwierdzające, ową wyjątkowość nóg miały takie słowa:
"Chcę oglądać twoje nogi(...)"[5]
"Dziewczyno kochana pokaż mi kolana(...)"[6]
Nie bez przyczyny również całe wieki chrześcijaństwa jednym z
elementów nawrócenia było z zasady przyjęcie strojów, które tu określamy jako przyzwoite.
Dlatego też ludy pogańskie, chodzące nago, albo w ubraniach
nieskromnych uczono skromnych ubiorów. Tak też należy rozumieć dekret św. Piusa V
do biskupów Brazylii z 1569 r.:
"duszpasterzować z gorliwością i ostrożnie, używając
wszelkich środków, aby nawróceni na wiarę opuścili
dzikie zwyczaje a przyjęli obyczaje cywilizowane, przekonywując ich, aby
zarzucili zwyczaj chodzenia nago, ubierając się jak przystoi chrześcijańskiej
wstydliwości i ludom cywilizowanym."[7]
W tym kontekście warto wspomnieć, że tam, gdzie plemiona chodzą
nago występuje zazwyczaj sprzeczne z chrześcijaństwem wielożeństwo, często
połączone z dość nieskromną kulturą przejawiającą się w ruchach tanecznych
sprzężonych z transową muzyką mającą podobnie jak rock funkcję sprzyjającą
owemu bezwstydowi- oraz zaburzeniom relatywizującym osąd moralny. Tam też rodzą
się problemy z AIDS.
Nie przypadkowo również Święci bardzo często byli kuszeni
nie przez obrazy niewiast w długich, przyzwoitych sukniach , ale nagich, lub
nieskromnie ubranych.
Pobudki erotyczne
znosi częste obcowanie z nieskromnością. Natomiast dla świętych przeciwnie-
pokusą były już najdelikatniejsze pobudki. Czy znaczy to, ze święci byli
gorszymi zbereźnikami? Wręcz przeciwnie. Świadczy to o tym, że wrażliwość
erotyczna jest przejawem właściwej postawy, a osłabianie pożądliwych odczuć-
świadczy o zepsuciu. Przecie ludzkie poczucie, ludzki spokój, brak odczuwania niewłaściwości zachowań, nie mogą być
wyznacznikiem dobroci czynów. Bo zazwyczaj ten spokój, brak pokus jest tam, gdzie diabeł nie musi aż nadto się
wysilać, bo ludzie sami robią źle myśląc, że robią dobrze .O tym wspominał
właśnie J.M. Vianney:
"Pewien święty przechodził kiedyś obok klasztoru i
ujrzał mnóstwo diabłów nękających mnichów, lecz nie mogących ich do niczego skusić. Potem wszedł do
miasta i ujrzał jednego diabła, który z założonymi rękami
siedział w bramie, przypatrując się ludziom. Święty zapytał go więc, dlaczego
sam jeden siedzi w wielkim mieście, podczas gdy tłum diabłów dokucza garstce mnichów. Diabeł odpowiedział
mu, że w mieście w pojedynkę sobie poradzi i trudzić się zbytnio nie musi, gdyż
ludzie sami się do niego garną, żyjąc w nienawiści, nieczystości i pijaństwie.
Tymczasem z zakonnikami sprawa jest o wiele trudniejsza: cały zastęp diabłów szturmuje ich pokusami, tracąc czas i siły, a nic nie
zyskując. Jedyne na co mogą liczyć, to na posiłki oraz na to, że mnisi
zniechęcą się do surowej reguły."[8]
Z tego też powodu pierwsi chrześcijanie unikali chodzenia do
łaźni publicznych: "Duchowni konsekrowani, niżsi duchowni, asceci oraz
w W OGÓLE CHRZEŚCIJANIE ŚWIECCY nie powinni kąpać się w łaźni razem z
kobietami, gdyż jest to główny zarzut, jak
stawiamy poganom" - kanon 30.
Św. Alfons Maria Liguori twierdził, że odsłanianie przez
niewiasty piersi i nóg jest grzeszne, Papież Innocenty XI nałożył ekskomunikę na
wszystkie niewiasty, które odsłaniają piersi. Podobne uwagi na temat
ukrywania ciała wypływały z ust innych świętych- św. Cypriana, św. Jana Chryzostoma,
św. Grzegorza, św. Antonina z Florencji, Jana Kapistrana, Filipa Nereusza, Jana
Vianneya, Roberta Bellarmina i wielu innych. Można powiedzieć, że przez całe
wieki chrześcijaństwa oczywiste było, co trzeba zakrywać i z tego też wypływał
fakt, że niemal dwa tysiące lat zasady skromności, mimo przeróżnych mód i zmian strojów nakazywały zasłaniać wciąż to samo i w taki
sam sposób. Dlatego też nie było mowy u niewiast o krótkich spódniczkach, o odsłanianiu ramion, brzucha, czy
o noszeniu spodni takich jak dzisiaj.
[9] Zmiana podejścia do
stroju nie była wynikiem jakiegoś "oświecenia Kościoła", ale
działania wbrew zasadom kościoła tych, którzy chcieli go obalić. I z tego źródła owe stroje weszły do wewnątrz Kościoła. Nie jest więc dziwne
to, że są z Jego zasadami sprzeczne. Jak weszły do Kościoła? Przez postawę
kapitulancką, którą znakomicie opisał ks. Blachnicki w tekście pt. "Pedagogia
wstydliwości w świetle osoby ludzkie" :
(...)po próbach walki z nieskromną moda i zepsuciem obyczajów w okresie międzywojennym, dziś przybraliśmy postawę kapitulacji
wobec tych procesów i zjawisk.wokół problemu nieskromnej mody panuje dziś w
Kościele z m o w a m i l c z e n i a, chociaż jeszcze Papież
Pius XII był bardzo uwrażliwiony na ten problem i często zabierał głos
na jego temat.
Tę postawę
usprawiedliwia się takimi mniej więcej argumentami: Cieszymy się, żeśmy się
wyzbyli w tej sprawie manicheizmu i pruderii; wyraża się w tym nowym stylu
dowartościowanie ziemskich rzeczywistości, do których należy i ciało; decydujące jest tu p r z y z w y c z a j
e n i e; jeżeli ludzie nie widzą dzisiaj w tym nic złego i nie gorszą się,
po co robić z tym problem...?
Dlatego i osoby
skądinąd bardzo poważnie traktujące swój katolicyzm poddają się ogólnej modzie i obyczajom, a wśród roznegliżowanej młodzieży, wędrującej w grupach
mieszanych pogórskich szlakach, są i grupy prowadzone przez duszpasterzy
akademickich i innych duszpasterzy młodzieżowych, którzy nie stawiają młodzieży, zwłaszcza dziewczętom, żadnych
wymagań odnośnie skromności i wstydliwości, i szczycą się, że mimo to udaje
im się stworzyćatmosferę czystą.[10]
Fragment powyższy pochodzi z tektu, który pragnę Ci polecić czytelniku na koniec tego podrozdziału jako
lekturę obowiązkową. Ile to razy oazowicze mówią ksiądz Blachnicko
to, ksiądz Blachnicki tamto, i wskoczyli by za nim w ogień, a jak tylko
powiesz, o jego poglądach nt. Skromnośći w ubiorze, to Ci zaczną godać, zę
"w tym suię musiał mylić" bo nie jest doskonały.
To co? Tylu świętych całych wieków chrześcijaństwa suię
myliło, a my nagle, wszyscy mamy rację? No głupie to.
Pozaubiorowe czynniki degradujące tajemniczość ciała
"Chodzenie ze sobą"
Może to, co nawet
pobożnym katolikom wydaje się przynależeć do tzw., chodzenia ze sobą- powinno
być dostępne dopiero w małżeństwie? Uważam, że tak.
Nie powinno się „chodzić ze sobą”, jeśli to ma oznaczać
konieczność długotrwałego przytulania, pieszczot, całowania się, przebywania
sam na sam w pokojach czy innych miejscach, trzymanie dziewczyny na kolanach,
itd... Niewłaściwość tych zachowań które również muszą być zachowane tylko dla małżeństwa
i tam pierwszy raz doświadczone ma uzasadnienie w tym samym, co konieczność
takiego, a nie innego zasłaniania ciała.
Taniec
"Chrześcijanie,
którzy uczestniczą w przyjęciach weselnych, nie powinni skakać ani
tańczyć( nieskromnie tańczyć?), lecz z powagą spożyć obiad lub inny posiłek,
tak jak to przystoi chrześcijanom" - kanon 53. (Christians, when they attend weddings,
must not join in WANTON dances, but modestly dine or breakfast, as is becoming
to Christians.)[11]
Podobne uzasadnienie
ma nieprzyzwoitość większości „tańców towarzyskich”. Wiążą się one również ze spowszednianiem doświadczenia ciała i jego ruchów, które to możliwe jest jéno w małżeństwie. W tańcu takim bowiem
przekracza się bowiem tą granicę odległości fizycznej, którą proksemika zwie dystansem intymnym. Przekraczanie tego
dystansu nie jest dopuszczane w innych sytuacjach życia codziennego. Ruchy
taneczne poza tym, są bardzo często sugestywne erotycznie, czego już nawet
podobnie jak wyjątkowości powyższej bliskości nie zauważamy, bośmy się
przyzwyczaili, bo eros spowszedniał... A nasza mentalność to spowszednienie
zakodowała.
Pewnym sytuacjom
bliskości, pewnym widokom, ruchom, nie powinno się odmawiać pożądliwych skojarzeń-
nie powinno się do nich przyzwyczajać tak, że przestają na nas działać.
Dlaczego? Bo w ten sposób osłabiamy to, co winno funkcjonować jak
najlepiej- tak, jak sobie to Bóg zaplanował- w Małżeństwie.
Jak się przyzwyczaimy do częstego obcowania z widokiem,
ruchami i dotykiem ciał dziewczyn, to obcowanie z żoną straci swoją
wyjątkowość, unikalność- a tą unikalność powinny mieć i dotyk i widok i
bliskość-prawidłowo niedostępne nam w sytuacjach poza sakramentem małżeństwa.
To jest wg mnie najistotniejsze. Bo ludzie dzisiaj często nie
czują pożądliwości w tańcu.
Wspomniany powyżej dystans intymny jest kulturowo
uwarunkowany tak samo jak wyznaczniki nagości ale tylko w ograniczonym
zakresie, którego granicami są wyznaczniki obiektywne skromności i tajemnicy ciała.
Ktoś może powiedzieć, że sytuację intymną znosi
"kontekst, sytuacja tańca". Owszem, bardzo często jest tak, że ludzie
w pewnym kontekście nie odczuwają złości pewnych zachowań, bo kulturowe,
kontekstowe przyzwyczajenie im to nakazuje. Ale kulturę, sytuacje i konteksty
tworzą w pewnym jej aspekcie ludzie. A ludzie mają to do siebie, ze popełniają
błędy. Dlatego konteksty mogą być błędne. Nie możemy się im bezwiednie
poddawać, bo duchowa natura człowieka jest ponad kulturą. Zazwyczaj te
konteksty są dam dane jako oczywiste narzędzie postrzegania świata, jako
"habitus" i dlatego są dla nas przezroczyste, dlatego nie możemy ich
dostrzec i poddać moralnym kryteriom... Ale są w życiu sytuacje, gdy udaje nam
się z dystansu spojrzeć na te oczywistości. I tymi spostrzeżeniami musimy się
dzielić, musimy je oddać innym...
Zresztą warto zajrzeć
do kompendium wypowiedzi "Ojców,
Doktorów, Świętych o mieszanych tańcach"[12] sporządzonego przez Mirosława Salwowskiego, by zobaczyć,
że to nie jest wymysł jakiejś epoki,
tylko pewna trwała wartość w niemal dwutysiącletniej historii chrześcijaństwa.
Dlatego też nie można tu niczego usprawiedliwiać kontekstem historycznym, czy
kulturowym. Podobnie zresztą jak w przypadku ubioru i spojrzeń.
Przyzwyczajenie a niewinne zawstydzenie- zachwycenie
S p o w s z e d n
i e n i e , do którego nawiązywała również w pewien sposób cytowana wyżej wypowiedź św. Jana Marii Vianneya jest jak
ciasto, którego po trochu próbowaliśmy zanim uczta się zaczęła. No często
jak tak próbowałem, to już w czasie święta nie miałem na ciasto ochoty...
Oby nam takie codzienne próbowanie nie zepsuło małżeńskiego zachwytu, który winni jesteśmy przede wszystkim Bogu, gdy doświadczamy jego
daru- możliwości współuczestniczenia w Stwarzaniu nowego Boskiego Obrazu- życia. Nie
możemy sobie oderwać od tego zadania towarzyszącej mu
"nagrody"-przyjemności- zapominając o zadaniu. Bo to kradzież i
profanacja. Czy nie jest dziś powszechne narzekanie, że z małżeństwem pryska
cały "czar", zachwyt, pozostaje pewna rutyna. Czy nie jest tak
dlatego, że małżeńska wyjątkowość jest nieopakowana, dostępna za każdym rogiem,
kosztowana, zanim przyjdzie jej czas?
Jest takie zjawisko jak przesyt. Jeśli by ktoś codziennie
świętował, to straciłby poczucie wyjątkowości święta. Dlatego świętowanie jest
po sześciu dniach czegoś wręcz przeciwnego- ciężkiej pracy... Podobnie jest z
powściągliwością i ukrywaniem piękna ciała wobec Sakramentu małżeństwa. Po to
jest ciało ukrywane, by walczyć z ludzką ułomnością przesytu, która sprawia, że przestajemy doceniać tą niezgłębioną tajemnicę
Działania Boga w Stwarzaniu człowieka przez Małżeństwo. A przecież to
stwarzanie- co owa wstydliwość ma nam uświadamiać wiąże się z tym, że przez nas
ów Boży Obraz staje się jednocześnie ułomny, grzeszny- Bo poczyna się z
Grzechem pierworodnym i to nasza wina... Dlatego też poczucie niegodności wobec
takiego daru nakazuje nam zachowywać tą całą przyjemność- również estetyczną, która to jest kosztowaniem tego daru, do
Sakramentu, który jest Bożym przyzwoleniem. I nie można tego daru niszczyć
przez powyższe zobojętnianie. (natchniony przez Zawilca)
Jest takie piękne
uczucie, „że to niewłaściwe”, taka prosta niewinność, której nam potrzeba. Trudno o niewinność, kiedy każdy młody,
przechodzący „burzę hormonów” ma dookoła siebie wzmacniacze owej burzy-
widoki, muzykę, tańce... I się rozstraja, widok ciała przestaje być czymś, co
budzi w nim poczucie, że trzeba się odwrócić, że jest to coś co powinno być ukryte, bo
"nie mam uprawnień, nie zasłużyłem sobie, by kosztować tego piękna".
W jego świadomość zostaje wdrukowane rozerwane już na strzępy przygodnych
doświadczeń pierwsze połączenie:....."Psychologia zna tzw.
„prawo pierwszych połączeń (psychicznego „wdrukowania), według
którego pierwsze przeżycia w pewnej dziedzinie - również seksualnej - zwłaszcza jeśli są silnie angażujące i
powtarzane - zostawiają w psychice trwały ślad. "(Kinga Wiśniewska – Roszkowska pt. "Seks i moralność")
Dojrzewający młodzieńcy zostają pozbawieni znacznej części przyjemności i
sprawności, która należy się tylko małżeństwu- wypełnianiu Boskiego Zadania. I
to jest jedną z przyczyn rozwodów. . Wtedy też dokonuje się najsilniej owo
spowszednienie, bo i najsilniej człowiek daje się przyciągać, z powodu
przemiany swego wieku. Takie smakowanie nektarów z wielu kwiatów sprawia, że nasza żona nie będzie pierwszym i jedynym kwiatem,
że wyjątkowość sakramentu małżeństwa zostanie okrojona. A i w kielichu owego
kwiatu swój wzrok i wyobraźnie zamaczało wielu- bo nie był osłoniony.
Któremu mężowi
pasuje, że inni zachwycają się i fantazjują na widok ciała jego żony? Której żonie pasuje to, że nie jest jedyną, na temat której w jego głowie snuły się zachwyty i owe fantazyje?
Myślę, że nikomu
to nie pasuje. A jeśli pasuje, to jest to jakieś wynaturzenie. Intymność i
wyłączność w dostępie do tajemnicy ciała jest jedynie właściwa. Skromny strój owej wyłączności i tajemniczości pomaga.
I dlatego, jeśli ktoś mówi, że spódnice mógł wiatr podwiać, itd... to mu powiem, że w
takich sytuacjach winno pojawić się owo uczucie, które każe odwrócić wzrok. I spódnice w tym
pomagają... (Zainspirowany prze Leonkę)
Kontekst historyczny i kulturowy a relatywizm
moralny
Jak ktoś mi
zacznie tłumaczyć, że w dawnych czasach ludzie nie byli przyzwyczajeni do
widoku nagości i w tym ich kontekście właściwe były takie zasady, natomiast
dziś już jesteśmy przyzwyczajeni i nagość nie wywołuje takich jak dawniej
reakcji, to mu powiem ciut inaczej. Powiem mu też inaczej, jeśli stwierdzi, że
sposobem na przezwyciężanie bezwstydu i nieczystości jest przyzwyczajanie do
nagości, że wtedy ludzie na widok nagości nie mają nieczystych myśli:
Juzem przecie godał, ze to taka prowda jak jo jeśm baba, by
ludzkie odczucia były wyznacznikiem moralnej wartości czynów. Juzem jesce godał, ze jak umiys obojętnie przechodzić obok
ciała niewiasty, to właśnie jesteś ofiarą rutyny, która zaprzecza Bożemu Zamiarowi, bo Bóg to przyciąganie w ludziach zaszczepił i sprawił, że jest
zachwycające. Natomiast ludzka ułomność sprawia, że człowiek nie tylko może ten
zachwyt bezprawnie zagrabiać, ale że za tym bezprawiem idzie niszczenie owego
zachwytu. I na to się godzić nie można.
Ludzka natura -ta ponadmaterialna i integralna jest ponad
kulturą(...). Ale o tym już pisałem:)
Tak więc fakt, że w różnych czasach i w różnych miejscach różnie się ludzie ubierają i zachowują nie
oznacza, że w kulturach owych czasów i miejsc, w odczuciach i przekonaniach ludzi
musimy szukać- relatywnych- bo te formy są różne- wyznaczników
moralności ubioru.
Bo to, że człowiek ma różne spojrzenia na sprawy( choć zazwyczaj szuka
uniwersalnych i trwałych wyznaczników) odsyła nas do tego, że- jak już uprzednio
pisałem- to Boża Perspektywa, Boże Odczucie- jest wyznacznikiem moralności i
słuszności czynów i elementów kulturowych.. I to ona powinna determinować
konteksty. Bo kontekst nie jest ostateczną miarą wartości poszczególnych elementów kultury. On również powinien mieścić
się w Prawie Bożym, a więc i kontekst może być błędny, podlega ocenie i
wartościowaniu moralnemu. Bo i on, tak, jak kultura jest konstruowany, jest
wynikiem działań ludzi. Ludzi, którzy są ułomni i dlatego ich działania mogą być
błędne.
Można mówić o kontekście jako całości determinującej sens poszczególnych wytworów kultury, ale można też mówić o wielu kontekstach- konkretnych sytuacjach w obrębie
jakiejś kultury. Dlatego też np. strój bikini wydaje się niektórym moralny na plaży, a niemoralny np. na ulicy, czy w kościele.
Tego typu relatywizm, zależność przyzwoitości od sytuacji jest dopuszczalna, g d y norma społeczna w każdej
określonej wyżej okoliczności mieści się w uniwersalnych wyznacznikach
moralności. W tym przypadku oznacza to, że strój bikini byłby
dopuszczalny na plaży, gdyby i w innych sytuacjach był moralnie zawsze
dopuszczalny- a więc również w Kościele. Jeśli zaś społeczne odczucie tego nie
dopuszcza, to znaczy, że albo zbyt rygorystycznie dana społeczność nakłada
pewne zasady na sytuację na ulicy i w kościele, albo dopuszcza przekroczenie
uniwersalnych norm moralności w przypadku plażowania...
Historia kościelnego nauczania i przykładu świętych każe nam
twierdzić, że ta druga możliwość jest prawdziwa. Bowiem już od początków chrześcijaństwa, kładziono nacisk na to, by w publicznych
sytuacjach nie pokazywać się w takich strojach. Sytuacje więc i okoliczności-konteksty,
które zakładały taką niekompletność strojów lub zachowań jako oczywistość, były odrzucane.(Zakaz chodzenia
do łaźni publicznych u pierwszych chrześcijan, zakazy chodzenia na bale i
tańce, zakazy chodzenia na plażę, noszenia nieskromnych strojów i uczestniczenia w pokazach piękności w szalonych latach XX).
Wiele osób uważa, że niewiasty powinny chodzić do kościoła
tak, jak charakteryzuję skromny ubiór, natomiast nie wymaga takich strojów poza
kościołem. Ale przecież nie ma sensu twierdzenie, że to, co przyzwoite moralnie
poza kościołem, przez wzgląd na skromność i wstydliwość nie jest takim w
kościele. Bo zasady przyzwoitości ubioru i zachowania mające na względzie
skromność i wstydliwość(a nie elegancję, itd..), a więc ukrycie tego, co winno
stanowić przedmiot misterium- tajemnicy ciała Świątyni Ducha Świętego są
uniwersalne, rozciąga się na wszystkie sfery życia publicznego. Kościół zaś jako miejsce święte, jako rzeczywisty Środek świata- „omphalos ges”, którego szukały wszystkie religie i kultury
tradycyjne, wymaga takiego ubioru tym bardziej, bo jego brak byłby w nim
jeszcze bardziej rażący- jeśli nie ludzi, bo ci przez swą ułomność się
przyzwyczajają- to Boga.
Uniwersalność tych zasad nie wyklucza jednak braku podstaw
do ich stosowania, gdy tego wymaga obrona ich przedmiotu- ciała(np. U lekarza,
ratowanie ludzi w trudnych sytuacjach...). Tak więc są to sytuacje, gdy
najpierw trzeba zadbać o obronę przedmiotu owych zasad- ciała, by miały być one
wobec czego stosowane. By było co ukrywać, jako przedmiot Świętej Tajemnicy.
Odnośnie poruszanej wcześniej zależności od kultury,
okoliczności, kontekstu:
Zawsze można dziecko nauczyć innych okoliczności, innych
kontekstów, innej kultury i innego ich znaczenia. Bo przecież to w
koniecznie relatywnym- bo zależnym od otoczenia wychowaniu dziecko nabywa
rozumienie świata. Ale i tu, jak juześmy wceśniéj godali, ludzki
relatywizm poznawczy jest ułomnością, która sprawia, że umyka nam czasem trwała
nierelatywna moralność- stała prawda o tym, jak rzeczywistość powinna wyglądać,
jak więc i powinny konkretne również wyglądać relacje między ludźmi, stroje i
jakie sytuacje możemy uważać za właściwe, a jakie nie. Kropka.
NIE OSĄDZAM OSÓB! Ale poglądy
Jest to, co przekracza nasze istnienie ziemskie
Poszczególne elementy materii możemy rozpatrywać jako
uporządkowanie elementów mniejszych- jako relacje i reakcje zachodzące między nimi. Ale
i to, co widzialnie wyodrębniamy jako pojedyncze całości- np. ciało ludzkie,
też wchodzi w reakcje i relacje z innymi elementami, z konieczności ma miejsce
względem reszty świata którego jest częścią.
Istnieje więc też właściwy, czyli wynikający z Bożej Perspektywy
Stwórczej porządek relacji i reakcji między ciałami.
Skromność stroju przez wzgląd na ową wartość ciała nie polega
więc na samym symbolizowaniu przez ustalone- relatywne- konwencjonalnie tylko
formy jakiejś duchowej potrzeby wstydu, ale na działaniu osłaniającym właściwy-
c i e l e s n y przedmiot wstydu i porządkującym -czyli nadającym im właściwe
miejsce- reakcje międzycielesne.
Skromność stroju nie polega więc na tym, że formy ukrywania
ciała do czegoś istotnego odsyłają(co umożliwiałoby tylko konwencjonalny, a
więc i zależny od kultury sens i kształt skromnych elementów stroju), ale że same w sobie działają, funkcjonują wobec ciała
porządkując jego miejsce i reakcje/relacje względem innych ciał. Stroje mają tu
wypełniać pewną powinność wynikającą z Bożego Ładu. Ta powinność jest stała, bo
i Boży Ład jest stały, wieczny. Dlatego więc i forma wypełniająca go(tutaj ubiór) musi mieć stałe kryteria. Kryteria wyznaczają obszar
nieskończenie wielu możliwości. Nieskończenie wielu, ale nie dowolnych, bo
mieszczących się w granicach owego obszaru. Ubiór zaś, jak już
wcześniej pisaliśmy jest reakcją na ułomność człowieka i regulatorem
wyznaczonego przez Wolę Stwórcy miejsca ciała, ciała wysadzanego zeń przez
ową ułomność.
Skromność ubioru wynika więc z chęci utrzymania takiej, a
nie innej relacji między ludźmi, zawierającej w sobie relację między ciałami.
Ma swoje źródło w Woli Bożej, która chce, by te relacje miały taki, a nie inny
kształt- nadaje więc im wartość bezpośrednią- sens sprawiający, że należy
takiego, a nie innego miejsca ciała, czy kształtu owych relacji bronić. Co
więcej- z racji życia w świecie, który przez pogrzechową ułomność kusi nas do
złego i w którym zło się narzuca, a dobro wymaga trudu- należy nieustannie
podejmować wysiłek, by miejsce ciała było takie jak Chce Bóg.
Dobry porządek wymaga, zły nieporządek sam nas wciąga
Nie możemy więc kwestii ubioru, czy szerzej skromności i
wstydliwości oddawać zmiennym ludzkim nastrojom, popędom, przypadkowi. Bo
zazwyczaj to, co złe samo wciąga, nie pyta nas czy chcemy tylko samo wciąga. I
chcąc zrobić dobrze musimy podjąć wysiłek, trud, cierpienie, czasem męczeństwo,
by owemu wciąganiu się przeciwstawić, A nie dać się wciągać uznając owe
wciąganie za „kierunek wynikający z naszej woli i decyzji”. To bowiem, co dobre- zostawia nam możliwość wyboru- samo
bowiem wymaga, byśmy my do tego zdążali, wymaga wysiłku, samozaparcia, trudu...
Propozycja podjęcia próby...
Pisząc te słowa liczę więc na to, że znajdą się osoby, a
przede wszystkim przedstawicielki płci pięknej, które podzielą tąż intuicję nakazującą niewiastom ubierać sukienki
zasłaniające kolano i nieobcisłe. Liczę również na to, że czytelnik zastanawiając się
nad tym, co tu czyta, skieruje swą uwagę na teksty i żywota świętych, ojców kościoła, papieży, hierarchów, a jednocześnie
zrezygnuje( bo przecież nie zaszkodzi) choćby dla próby sprawdzenia, czy dla wyrzeczenia- z chodzenia na plażę,
kąpania się na basenach koedukacyjnych, z ubierania tego, co tu określiłem jako
nieskromne i z estetycznego nawet podziwiania ciała napotkanych kobiet. Do tego
wartałoby zrezygnować z słuchania muzyki wywodzącej się z rock'n'rolla( czyli również z techno, disco polo, reggae i metalu, oraz z pochodnych)
i z tańczenia tańców „mieszanych”... Choćby na pewien czas, na czas dajmy na to
rekolekcji, mających na celu weryfikację naszego życia- zbadanie wszytkiego, a
zachowanie tego, co szlachetne. W czasie owym, polecam również zadbać o to, by sens- a więc i określony ład miały nie
tylko słowa, którymi nazywamy nasze życie i świat, ale i samo życie- to, jak
organizujemy swój czas i przestrzeń wokół siebie. By punktami usensawniającymi były
pewne rytuały i obrzędy- stanowiące jednocześnie wyraz religijności. By ubiór i zachowanie wyrażały sakralne znaczenie ciała, chleba, domu,
wsi, świątyni, niebios...
[1] „Ateneum
Kapłańskie”, Styczeń 1936, tom 37, str. 10-29, „Ateneum Kapłańskie”,
Luty 1936, tom 37, str. 137-148. artykuły te znajdują
się też tutaj: http://www.fronda.pl/blogowisko/wpis/nazwa/nowoczesna_kultura_nagosci_2845
[3] M.
Salwowski, Taniec z Gwiazdami, czy z Szatanem? oraz inne eseje, Toruń
2008
[4] piosenka Wałów Jagiellońskich: Monika- dziewczyna ratownika.
[5] Czarno-Czarni: Nogi
[6] Popularna piosenka biesiadna
[7] cytat za: Mirosław Salwowski, dz. cyt.
[8] o A.
Monnin SI, Zapiski z Ars. Zapiski naocznego świadka kazań, homilii i rozmów
św. Jana Marii Vianneya, Warszawa 2009
[9] cytat za: Mirosław Salwowski, dz. cyt.
nikt nie komentuje?
OdpowiedzUsuńtego kretyństwa? a po co? ośmiesza się samo i bez komentowania
UsuńJak chcesz krytykować, to przeczytaj, pokaż argumenty. Jak Ci się nie chce, to się nie odzywaj.
UsuńStrój kobiet został skrócony nie że względu na diabłów ( prostytucja istniała od zawsze) tylko ze względów praktycznych. Kobiety poszły walczyć na wojnę. Wie autor jak się żyje w takim czasie? Naprawdę sądzisz że krynolina będzie odpowiednia w czasie ratowania swego i innych żyć?!
Usuńtu się nie da pokazać argumentów, tu jest potrzebna pomoc specjalisty, myślę, że dobry psychiatra kliniczny były właściwym wyborem lekarza dla Chcącego...
OdpowiedzUsuńDziękuję za poradę. Chcący
UsuńJeśli chodzi o spodnie dla kobiet - w Chinach były one przez kilka stuleci traktowane jako całkowicie naturalne odzienie dla kobiety, jakkolwiek rzeczywiście kobiety bogate nosiły także długie kaftany zasłaniające całość ciała. Ale już chłopki czy służące - nie. A cokolwiek chińskim obyczajom można zarzucić - rozwiązłości im zarzucić nie można. Podaję ten przykład dlatego, że łączenie spodni z ubraniem męskim jest wyłącznie kwestią kulturową. I druga kwestia - mówi Pan cały czas o kobiecie jako o obiekcie męskiego pożądania, mówi Pan też o skromności "niewieściego ubioru". Rzecz w tym, że ta "skromność ubioru", skromność zachowania były łączone także z "cichością, uległością, posłuszeństwem" jako stosownymi specjalnie dla kobiet. Oczywiście nie muszą być z nimi łączone, ale były. I o ile - nie tyle z przyczyn moralności, ile raczej smaku - zapewne zgodziłabym się z Panem w ocenie stosowności czy niestosowności ubiorów, o tyle te skojarzenia odnoszące się do postawy wobec świata, budzą już we mnie opór.
OdpowiedzUsuńPewnie tak, ale to że cośgdzieś było nie znaczy, że to było właściwe. Kultura katolicka ma konieczny wymiar kulturowy:
Usuńhttp://misjakultura.blogspot.com/2014/01/kultura-koscioa-kultury-swiata.html.
Cichość, uległość, posłuszenstwo kobiety jest trwałym przez całe wieki, a nie zmiennym elementem Katolickiej Tradycji i nawet w Piśmie Świętym o niej mowa. NIe oznacza ona w żaden sposób tego, zę kobieta jest gorsza, ani tego, że nie możę mieć swojego zdania. W kulturze w której takie cnoty kobiety były cenione, umiano jednocześnie docenićrady św. Brygidy, św. Hildegardy z Bingen, uczyniono Królem Jadwigę. I te akty wcale nie były wyłomem. Zresztąw kulturze tej wielce czczono Maryję, i widziano w każdej niewieście niejako uobecnienie Maryii.
Jak wiele decyzji państwowych zapadło za subtelną radą małżonek? rady mogąudzielać, decyzja należy do męża i źle jest jeśli kobieta chce tą włądzę przejmować (choć czasem mążpo prostu jest bierny i wtedy musi). Ale będąc posłusznąmożę doradzać, mozęsięnawet nie zgadzać .To jest tak, jak posłuszeństwo w Kościele, czy w wojsku. No, lepiej niż w wojsku, bo tam nie ma dyskusji, a tu owszem.
posłuszeństwo żony wobec męża, to nie wyraz gorszości kobiety, a potrzeby logicznej koegzystencji-, bo ktoś musi ostatecznie decydować, gdy nie ma zgody, co do pewnych spraw. Bo dyskutować można bez końca, ale trzeba podjąć decyzję. Bo jakby zaczęli dyskutować, czy uciekać przed powodzią w prawo, czy w lewo, to by się utopili... To posłuszeństwo, to obraz(a nie przeniesienie wprost tej samej relacji) zależności między Chrystusem, a Kościołem, między Bogiem, a człowiekiem.
Jeśli to podejście wydaje się toporne, i akcentujące negatywy, czyli zakazy, to proponuję jeszcze inne spojrzenie na sprawę:
http://misjakultura.blogspot.com/2014/01/godnosc-kobiety-mistyczna-sukienka.html
To, że coś gdzieś było - nie znaczy, że jest słuszne. Oczywiście, ale może wskazać względność pewnych rzeczy. O ile - z tego co mi wiadomo przynajmniej - wszystkie zaawansowane materialnie cywilizacje nakazywały zasłanianie ciała, przede wszystkim kobiecego, o tyle szczegółowe przepisy na tyle się różnią, że można wysnuć wniosek, że (przyjmijmy) oparty na naturalnej moralności nakaz przyjmuje różne formy obyczajowe. O ile przeniesienie konkretnego obyczaju z jednej kultury do drugiej może się wydać szokujące, odrażające czy brzydkie, o tyle nie należy stawiać go na równi z tym, co "obiektywnie" czy "powszechnie" moralne (mimo etymologicznej wspólnoty pojęć). W kwestii drugiej - najwyraźniej są między nami tak zasadnicze różnice światopoglądowe, że mogę tylko powiedzieć krótko - nie.
UsuńOj widzę, że sprawa spodni, która miałą byćwątkiem pobocznym i drugorzędnym się zbytnio uwyraźnia. Chyba źle skonstruowałem tekst. Mam takąopinięa le nie będęo nią kruszył kopii.
UsuńSama definicja spodni jest różna...
W kwestii czego "nie"?
W kwestii czego "nie"
Usuń1. Seksualność przysługująca wyłącznie mężczyznom. Nogi powyżej kolan u kobiety prowadzą do organów płciowych, podobnie jak nogi u mężczyzn. Czy naprawdę sądzi Pan, że ten obszar męskiego ciała nie bywa obiektem kobiecych spojrzeń? Zapewniam, że dobrze skrojone dżinsy, a nawet spodnie garniturowe eksponują wdzięk męskiego ciała nie gorzej niż kobiecego.
2. Niewłaściwe lokowanie problemu. Jeżeli przyjmiemy wynikające z artykułu założenie, że świętość kobiecego ciała może zostać zbezczeszczona przez męską pożądliwość, to czemu nie uderzymy w sedno problemu? Nie jest nim kobiece ciało, jak rozumiem, ale męska pożądliwość. Więc czy nie uczciwiej i skuteczniej byłoby na przykład zakazać mężczyznom podnoszenia wzroku na kobiety, inicjowania kontaktu - czyli na przykład zwracania sie do nich nie pytanym. Zakażmy mężczyznom, szczególnie młodym, wychodzić na ulicę i bywania w miejscach publicznych; można to oczywiście złagodzić o klauzulę "bez wyraźnej potrzeby, np. poczynienia sprawunków lub załatwienia sprawy w urzędzie. I w tych przypadkach jednak wskazane jest by młodemu mężczyźnie towarzyszyła starsza kobieta z rodziny, matka lub ciotka". Odsuńmy młodzieńców w wieku szczególnej pobudliwości od edukacji publicznej, bo edukacja domowa będzie bezpieczniejsza. Nie uczmy ich biologii i anatomii, by nie pobudzać pożądliwych myśli, a ostatecznie ciało mężczyzny jest tak nieskomplikowane w porównaniu ze stworzonym do wielkich rzeczy ciałem kobiety, że doprawdy ta wiedza nie jest im potrzebna. Żarty, absurd? A czy przez wieki nie tak właśnie postępowano z kobietami, dla ich własnego dobra?
3. Ktoś musi decydować - oczywiście. Przykład z powodzią, jak zapewne sam Pan wie, jest oczywiście skrajny. W takich sytuacjach decyzje trzeba podejmować po wojskowemu, ktoś musi zaryzykować i zdecydować. Ale życie nie składa się z takich sytuacji. Ja przeżyłam już pół wieku i nie znalazłam się w takiej sytuacji ani razu - ani powodzi, ani innego zagrożenia życia czy zdrowia. Wielokrotnie natomiast znajdowałam się w sytuacji, w której musiałam decydować za siebie i za innych i co więcej, musiałam wykonanie mojej decyzji egzekwować.
4. Cichość, uległość i pokora. Wobec Boga - tak, ale dotyczy to obu płci. Ale wobec świata... Na przykład w nauce? Cichość, uległość i pokora nie przydadzą się tam, gdzie potrzebna jest raczej odwaga i śmiałość, a nawet zuchwałość myśli.
to prawda że dla kobiety mężczyzna stanowi obiekt pożądania w podobnym stylu jednak nie tak samo .. kobieta nie jest wzrokowa tak jak facet
Usuńanonimowy wypowiada swoje oceny jak komunista z sowieckiego soyuza o rownosci kobiet i mezczyzn. Kazdy moze, a nawet ma prawo byc zolnierzem, traktorzysta czy wladca. Nic bardziej mylnego i nieprawdziwego. Mezczyzna ze swej natury ma swoiste cechy zarowno fizykalne jak i psychologiczne. Tak samo kobieta ma swoje /mimo wielu cech wspolnych/ cechy fizykalne i psychologiczne. Zacieranie tego jest zacieraniem PRAWDY o stworzeniu Bozym i oszustwem, ktore jak jad wsacza sie w myslenie ludzi naszego czasu. Na tym bazujac, czlowiek w swej naiwnosci, ale tez i bezczelnosci stawia wyzwanie Panu Bogu probujac kreowac pomieszanie w swiecia moralnosci.
UsuńNaprawdę trudno by mi było pracować na działce w spódnicy, a i zdziwienie ludzkie pewnie bym budziła. Nie wiem też, dlaczego bym miała rezygnować np. z sauny, która dobrze mi działa na stawy i inne dolegliwości. I nie zauważyłam też, aby ktokolwiek w saunie patrzył na obecne w niej inne osoby na sposób erotyczny, mimo że ludzie w saunie się czasem kładą i nic.
OdpowiedzUsuńZnam kobiety które tak pracują i same chcą. Mężowie nie naciskali:) Dopiero od żon się dowiedzieli, że tak trzeba. Oczywiście jeśli to jest spódnica zbyt ciasna to się nie da. Trzeba sobie odpowiednią spódnice uszyć,/kupić.(choć chyba dzisiaj łatwiej uszyć, niz znaleźć w sklepie odpowiednią).
UsuńA sauna? Budowniczy saun mogą zrobić po prosu indywidualne kabiny, itd... Dawniej chrześcijanom zabraniano chodzić do łaźni.
Sauna jest gdzie jest - u nas na Uniwerku mam raz na tydzień bezpłatną saunę jako socjal dla niepełnosprawnych studentów. Bo na pójście do hotelu mnie nie stać, a już tym bardziej na zamówienie prywatnego seansu żeby nie był koedukacyjny. Ludzie myślą, że większość liberałów to są jakieś krezusy - a tymczasem dokładnie odwrotnie jest!
Usuńsauna nie jest konieczna do szczęścia. Byłem raz. Dziewczyn tam nie było. Na rzecze też pływam rzadko jak dziewczyn ni ma.
UsuńAle idiotyzme średniowieczne pisze tu autor , tragedia ! jeśli przeczyta to niechrześcijanin to pomyśłi o chrześcijanach jak o niewyedykowanych ciemniakach. A co z ludźmi w Afruce którzy zwyczajowo nie nosza ubrań, zawsze nagie piersi kobiet to samo mężczyźni i dobrze im sie żyje , tragedia takie bzury umieszczać w internecie
UsuńNiech sobie pomyśli...zaświadczy o swoim niewyedukowaniu... Otóż brakuje mu wiedzy z zakresu teorii kultury...antropologii kulturowej, czy religioznawstwa, z zakresu teorii poznania i względności wiedzy...
UsuńAfryka jest dość duża. Gdzieniegdzie chodzą nago, lub prawie, gdzieniegdzie ubierają się bardziej, niż my;)
Widzisz katolicy nie twierdzą, że jak się źle robi, to się ludziom źle żyje. Nie twierdzą też, że ludzie źle żyjący są źli... Mogą nie wiedzieć... Dziś to już nawet sami katolicy nie wiedzą. Zapraszam do życzliwego odbioru po ponownej uważnej lekturze:)
Bardzo dziękuję Autorowi za przygotowanie imponującego wykładu, co musiało Go kosztować sporo pracy... Jest to naprawdę rzecz, godna szerszego rozpropagowania. Idee czystości i skromności zawsze bardzo mnie pociągały, i widziałam i widzę w nich bezsprzeczną wartość. Myślę sobie, że jednak niewiele osób ma odwagę wyróżniać się pośród tłumu, by stosować wypunktowane zasady, wolą zachowywać się jak większość, i w owczym pędzie, bezrefleksyjnie przyjmować, taką a nie inną, modę, czy powielać wzory zachowań, które, co przecież widzimy dookoła, są ewidentnie złe i nie mają nic wspólnego z poszanowaniem Boga, innych ludzi, miejsc kultu...Naprawdę jednostki tylko mają świadomość niestosowności pewnych ubiorów i zachowań...
OdpowiedzUsuńBardzo Pani dziękuję za życzliwość. To bardzo budujące wobec wielu głosów krytycznych. Swegoi rodzaju antidotum na problem ulegania modom jest taka propozycja: http://misjakultura.blogspot.com/2014/10/zrob-to-zostan-zwyczajnym-katolikiem.html
UsuńJeśli mogę zapytać: Jak Pani trafiła na ten artykuł i czy zna Pani inne z bloga? Powyższy był pierwotnie częścią pewnej książki, gdzie jeden z rozdziałów dotyczy błędnych form kulturowych.
Bóg zapłać i z Panem Bogiem!
Witam,tez uwazam ze artykul jest bardzo dobry i prawdziwy. NIESTETY wiekszosc tych spraw stala sie nam obojetna, brak jakichkolwiek zasad.Mysle ze kazdy w swym sumieniu czuje co wlasciwe.
OdpowiedzUsuńZPanem Bogiem
Bardzo dobra publikacja!
OdpowiedzUsuńNie rozumiem zarzutów. Doskonały tekst. Gdzieś ktoś nie zauważył kontekstu w jakim można spodnie nosić, zgodnie z kulturą katolicką. Tekst jest doskonały. Mnie uporządkował kilka spraw, choćby to, że niektórzy w ogóle zakazują nosić spodnie. A to nie jest konieczne jedynie trzeba zadbać o zestaw rzeczy, które osłonią to co powinno być osłonięte. Bo że powinno być nie ma dyskusji. Chociaż bywa, że pokazywanie obciągniodniami pupy nie budzi pożądania tylko śmiech albo obraze uczuć estetycznych. Tak czy siak, zasady zasłaniania się tak gdzie należy dla mnie logiczne.
OdpowiedzUsuńTekst pochodzi z pewnej książki, a dokładniej z jej IV. rozdziału: Błędne formy cielesne i materialne naszej kultury: https://drive.google.com/file/d/0B3DblnAxbHemN0dtQXVnLWlOZkU/view?usp=sharing
UsuńJest ona jeszcze niedopracowana, ale byłbym wdzięczny za uwagi. Z Panem Bogiem!
obciągniętych spodniami pupy miało być ale mi się komputer wiesza i sobie powycinał. Można prosić o poprawienie? Dziękuję, z Panem Bogiem.
OdpowiedzUsuń+Ewelina Anna Bóg zapłać :) Cieszę, że że się Pani dobrze czytało.
UsuńNie mam funkcji poprawiania komentarzy innych, a przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo. Proszę niewiasty żeby same o tym mówiły innym, a najlepiej pokazywały przykładem. Bo mi niezręcznie tłumaczyć. Tym bardziej, że do świętych nie należę, łagodnie mówiąc. Proszę o modlitwę. + Pozdrawiam
artykuł świetny ale film pod nim już słabszy ...wszystko wina tych złych dziewczyn co nie wiedzą jak sie ubierać?
OdpowiedzUsuńczy mężczyzni nie wiedzą że mają obowiązek panować nad sobą ,kontrolować się i hamować?
tylko on sam może to zrobic nie kobieta za niego.. facet musi mieć mieć samo kontrolę nie moze wszystkiego zwalać na nieskromnie ubrana kobiete ..
chociaz uważam że kobiety powinny sie skromnie ubierać ,jednak musicie wiedziec że takie ciuchy jest trudno znalesc w sklepie , faktycznie musiałaby szyc sama ...bo ja nigdy nie widziałam w sklepie kiecki za kolano ...moda ma służyć rozbieraniu dam.
A w filmie twierdzili, że mężczyźni nie muszą nad sobą panować?
Usuńja też chyba napisałem, że obie strony są odpowiedzialne.
Pozdrawiam:)
Zawsze w lumpeksie coś fajnego można znaleźć. Dla chcącego nic trudnego :D
Usuńartykuł świetny ale film pod nim już słabszy ...wszystko wina tych złych dziewczyn co nie wiedzą jak sie ubierać?
OdpowiedzUsuńczy mężczyzni nie wiedzą że mają obowiązek panować nad sobą ,kontrolować się i hamować?
tylko on sam może to zrobic nie kobieta za niego.. facet musi mieć mieć samo kontrolę nie moze wszystkiego zwalać na nieskromnie ubrana kobiete ..
chociaz uważam że kobiety powinny sie skromnie ubierać ,jednak musicie wiedziec że takie ciuchy jest trudno znalesc w sklepie , faktycznie musiałaby szyc sama ...bo ja nigdy nie widziałam w sklepie kiecki za kolano ...moda ma służyć rozbieraniu dam.
Bóg zapłać. :)
Usuń