czwartek, 14 lutego 2013

Intronizacja. Coraz bliżej zgody

Zwracam się z prośbą o rozpatrzenie sprawy ks. Piotra Natanka i Intronizacji z uwzględnieniem poniższych sprostowań.

1. Biskupi w komunikacie KEP poparli to, co zwolennicy Intronizacji przez nią rozumieją.

2. Biskupi nazwali Intronizacją zupełnie co innego, niż większość jej zwolenników. Intronizacją nazwali, postawy, które są często mylnie przypisywane jej zwolennikom przez jej wrogów. To narzucenie błędnego znaczenia sprawia, że krytyka skierowana wobec zwolenników Intronizacji jest w dużej mierze bezpodstawna. 

3. Nieposłuszeństwo ks. Natanka nie jest właściwe, ale wynika ono w dużej mierze z nieporozumień opisanych w powyższych punktach. Dlatego pragnę prosić o ponowne przemyślenie jego tez dotyczących Intronizacji i poparcie jej we właściwym znaczeniu, a także o przypomnienie Mu o postawie o. Pio, s. Faustyny, ks. Sopoćki, czy Jana Bosco, którzy mimo niesłusznych oskarżęń i wynikających zeń kar nie odmówili posłuszeństwa... 

Sytuacja ta wymaga wyjaśnienia i zdefiniowania pewnych terminów takich jak:
1."Intronizacja"
2. "Serce" i "Osoba"
3. Rytuał i magia




1.
a) Intronizacja to nie oddanie politycznej władzy Chrystusowi, ale to, 
do czego Episkopat nawoływał w poniższych słowach:
"Trzeba natomiast uznać i przyjąć Jego królowanie, poddać się Jego
władzy, która oznacza moc obdarowywania nowym życiem, z perspektywą
życia na wieki "

b) Błędna jest opozycja między powyższą postawą, a tym co poniżej:
"Nie trzeba więc Chrystusa ogłaszać Królem, wprowadzać Go na tron. Bóg
Ojciec wywyższył Go ponad wszystko." 

Nie możemy przyjmować znaczeń, jakie pewnym terminom nadają Ci którzy je wtórnie
krytykują a nie Ci, co je pierwotnie używają. Bo ocenie powinno
podlegać znaczenie. A z tym znaczeniem o które nam chodzi biskupi się
zgadzają, uznają je za coś porządanego.

To nie zwolennicy Intronizacji wymyślili, że jest ona tylko
zewnętrznym aktem, ale jej przeciwnicy.
I to nie jej zwolennicy nadają jej takie znaczenie. Dokładnie tak
samo krytykują Kościół
Instytucjonalny jego przeciwnicy mówiąc, że jest on niepotrzebną pustą
instytucją, że wierzyć trzeba w sercu, indywidualnie. 

Nie można sobie dać narzucić równie błędnych opozycji między sercem, a Osobą, między wewnętrzną duchowością, a działaniami formalnymi, zewnętrznymi, materialnymi...


2.
a)Trzeba przyjąć określenie "Intronizacja Najświętszego Serca Jezusowego...", a znaczenie tego terminu nadawane aktowi "Intronizacji Chrystusa Króla", czy "na Króla". Znaczenie to jest tożsame z tym co biskupi nazwali u z n a n i e m Chrystusa za Króla i respektowaniem jego zasad moralnych w polityce.
Ta błędna opozycja wynika z błędnego znaczenia nadanego słowu Serce. 
Temu poddają się zarówno Ci, co pozostając przy literze objawień Rozalii Celak, rozumieją je jako nawołuwanie do wewnętrznego, indywidualnego, niewpływającego na politykę aktu, jak i Ci, co krytykują określenie "Intronizacja Serca", bo widzą, że jego zwolennicy w dużej mierze nadają mu złe znaczenie. 


b) " Gest cielesny jest jako taki nośnikiem duchowego sensu —
adoracji, bez której sam gest byłby bezsensowny.
Akt duchowy musi się ze swej istoty
i ze wzglę du na cielesno ducho wą jedność człowieka
wyrazić koniecznie w geście ciała."
kard. Ratzinger. "Duch Liturgii"

Wypaczeniem istoty serca jest tworzenie dylematu: "albo forma, albo treść". Serce wyraża przecie jedność ciała i duszy, całą integralną istotę człowieka, oraz całą jego osobę. W Starym Testamencie w sercu lokuje się nie tylko uczucia, miłość ale i rozum. Człowiek jest materialny i jego ziemska kara polega też na tym, że zniewolony(choć to pewnie złe słowo) przez materię potrafi przekazywać, zapamiętywać i odczytywać treści tylko za pomocą materialnych form- które same w sobie są uporządkowaniem form mniejszych, ale i tworzą struktury wyższego rzędu wraz z innymi formami. I tak całe stworzenie jest jedną wielką formą. To z tych uporządkowań, które z konieczności są uporządkowaniami form odczytujemy treści, czyli widzimy ich sens. A jedynym sensem całej rzeczywistości, a więc i wszystkich elementów jest jej Stwórca, który wyznacza jej właściwy ład, właściwe miejsce w strukturze istnienia... 


Jeśli zaś odrzucamy Intronizację tylko dlatego, że błędnie jest ona rozumiana przez ogół, to jednocześnie wspomagamy relatywizm, podcinamy i pod całym Chrześcijaństwem Korzenie. Bo i ono jest rozumiane przez znaczną część ludzi fałszywie. Kierujemy się względem ludzkim, a powinniśmy w sprawach Bożych tego unikać. Owszem, zgadzam się, że trzeba respektować aspekt komunikacyjny ewangelizacji, ale nie można odrzucać form, które same w sobie nie są złe- bo ktoś je błędnie rozumie. Taka postawa prowadzi do relatywizacji wszystkich form, a więc do wieży Babel. Czy nie powinniśmy raczej uczyć ludzi właściwego ich rozumienia? 

W filmie "Wielka Cisza", jedne z nielicznych słów jakie padły brzmiały mniej więcej tak:" W Życiu jest wiele Znaków. Niektóre z nich nie mają znaczenia. Grunt nie leży w ich usuwaniu, ale w nadawaniu im właściwego znaczenia. Bo człowiek bez znaków czuję się zagubiony". Proponuję więc potraktować samą deklarację Intronizacji, oraz obrzędy i rytuały jako z n a k Rzeczywistego uznania Chrystusa za Króla w całym swoim życiu, "w całym tego słowa znaczeniu".

3.
Niestety dziś, nawet w Kościele katolickim, odrzucamy to, co jest katolicyzmowi potrzebne, co jest jego integralną częścią. Odrzucamy obrzędowość, bo ktoś ją nazwał mylnie magiczną. Tu równieżdsaliśmy sobie narzucićbłędne katogorię wiążące się z opisywanymi powyżej. I rzeczywiście brakuje nam obrzędowości porządkującej rzeczywistość, wychowującej, zapewniającej stabilność psychiczną i pouczającej jakie jest właściwe miejsce i czas wszystkiego we wszechświecie. Obrzedowość ta nie była wymyślaniem jakichś oderwanych od życia codziennego, od obowiązków stanu akcji, jak to dzisiaj często starają się swoją wiarę aktywizować ludzie młodzi. Obrzeowość ta wiązała się ściśle z tym, co do życia konieczne i co właściwe. Pozwalała od tych rzeczywistości wznośić sięku Niebiosom. W końcu każdy z nas gdzieś mieszka- niech dom nie zatrzymuje na samym sobie, ale niech będzie obrazem- I k o n ą tego Wiecznego, Niebieskiego Mieszkania. Każdy coś je. Niech chleb będzie obrazem tego Niebieskiego Pokarmu, Każdy gdzieś pracuje(a przynajmniej dobrze by było;) Niech praca zostanie uświęcona jako odbicie Boskiego Stwarzania...
To obrzędowość sprawia, że religia jest religią czyli ma realny wpływ na wszystkie sfery rzeczywistości. A my głuptaski katolicy- odrzucając owe naznaczenie rzeczywistości symbolami, stanowiące podporządkowanie Świętemu- podcinamy własne korzenie. Bo ktoś obrzędy nazwał mylnie magią. Podobnie właśnie, a może właśnie z tym, w tym i przez to odrzuciliśmy kulturę ludową, patrząc na nią, jako siedlisko zabobonów, z zasady niezgodne z naszą religią. W efekcie mamy obumieranie tej religii, które widać, bo nie oszukujmy się- większość społeczeństwa chyli się bardziej w stronę Palikota, niż Kościoła( trwając w ułomności światopoglądowej) zgodnie z antyreligijną definicją religii, twierdząc, że "wiara objawiająca się na zewnątrz to obłuda"( bo "liczy się to, co w
sercu"), a wiara wpływająca na politykę, (czy w ogóle na coś innego, niż ona sama, niż sfera religijna) to fanatyzm. 

Tylko, że wiara, która dotyczy samej siebie, wiara, która nie rości sobie prawa do regulowania życia jako całości to martwy obiekt muzealny. Treścią wiary nie jest jakiś odrębny "byt wiary", ale rzeczywistość, codzienność, wszystko. Taka "wiara sama w sobie" byłaby jak świątynia, która służy nie modlitwie, a zarabianiu na turystach, jak samochód, do którego może mamy sentyment, ale który już nikogo nie wozi. Byłaby też jak kultura ludowa, która nie jest już kulturą- sposobem życia codziennego, a emblematem etnicznym. To już nie jest religia, a religionalizacja, która paradoksalnie, jak w przypadku różnych tradycjonalizacji, w tym folkloryzacji, przyczynia się do szybszej śmierci rzeczywistości, na którą się powołuje...
Doskonałą odpowiedzią na religionalizację jest właśnie Intronizacja w rozumieniu tutaj przedstawianym.

4.Przedstawione powyżej nieporozumienia są według mnie znaczną częścią przyczyn "konfliktu" między księdzem Piotrem Natankiem a Kurią Krakowską. Ich wyjaśnienie stanowi więc drogę do porozumienia i w tym przypadku.

Na ten moment wypada ograniczyć definiowanie pojęcia" Intronizacja...". Na rozważanie dalszych aspektów przyjdzie jeszce czas. Na koniec warto przytoczyć te cytaty, które dobrze zwyrażają znaczenie, jakie aktowi Intronizacji nadaje wielu jej zwolenników:

""Nie skądinąd bowiem szczęście dla państwa,
a skądinąd dla człowieka:
ponieważ państwo, to nic innego,
jak zgodny zespół ludzi"
(św. Augustyn, List do Macedończyków, rozdz, 3).

Niechże więc rządcy państw nie wzbraniają się sami i wraz ze swoim
narodem oddać królestwu Chrystusowemu publicznych oznak czci i
posłuszeństwa, jeżeli pragną zachować nienaruszoną swą powagę i
przyczynić się do pomnożenia pomyślności swej ojczyzny.
Pius XI Quas Primas

"Przyrzekamy uczynić wszystko, co leży w naszej mocy, aby Polska była
rzeczywistym królestwem Twoim i Twojego Syna, poddanym całkowicie pod
Twoje panowanie, w życiu naszym osobistym, rodzinnym, narodowym i
społecznym.
Lud mówi: Królowo Polski, przyrzekamy!"
- Śluby Jasnogórskie.


Tylko władza, która poddaje się kryteriom i osądowi nieba, może się
stać władzą służącą dobru. I tylko władza, której towarzyszy
błogosławieństwo Boże, może być godna zaufania.
Benedykt XVI: Jezus z Nazaretu. Część I, str. 48.

Intronizacja jest właśnie "oddaniem Królestwu Chrystusowemu
zewnętrznych oznak czci i posłuszeństwa przez rządców państw wraz z
ich narodem", jest "poddaniem się kryteriom i osądowi nieba". A
przecież według powyższych słów tylko taka postawa może uczynić
władzę godziwą.

Z wyrazami szacunku i posłuszeństwa oraz z modlitwą w sercu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

zapraszam do komentowania